Jestem gorącym zwolennikiem energetyki odnawialnej i ciężko pracuję by zarobić pieniądze na kilkukilowatową elektrownię słoneczną i wiatrak, które postawię sobie w ogrodzie. (Panele fotowoltaiczne zamontuję na dachu, ale to inna historia). Będę starał się odsprzedawać prąd do sieci i choć z przyjemnością skorzystam z istnienia systemu świadectw pochodzenia energii elektrycznej (na sprzedaży prądu będę zarabiać więcej), to wcale nie jestem jego zwolennikiem.
Dopłaty mają na celu wyrównanie większych kosztów produkcji energii z nowych źródeł odnawialnych w stosunku do istniejących źródeł konwencjonalnych, które dawno już się zamortyzowały. I to jeszcze jestem w stanie zaakceptować. Gorzej, gdy dopłaty dostaje każdy producent energii ze źródeł odnawialnych, na przykład równie zamortyzowana duża elektrownia wodna. Ale nie to jest jednak najgorsze. Zdecydowanie najgorsze w całym systemie jest to, że jest on bardzo zależny od polityki. Jedna decyzja może system świadectw pochodzenia zlikwidować, a to może spowodować poważne straty, z bankructwem włącznie. Historia zna już takie przypadki… Czytaj dalej… →