Moja nowa toaleta kompostująca

Na potrzeby samochodu kempingowego i zastosowania w sytuacjach awaryjnych nabyłem ostatnio drogą kupna toaletę kompostującą [reklama — link afiliacyjny do Amazona]. To trzecia toaleta kompostująca, którą zorganizowałem w swoim życiu.

Pierwszą moją toaletę kompostującą zbudowałem sam i omawiałem tutaj — składa się z beczki, do której robimy wszystko co trzeba, a następnie zasypujemy trocinami.

O drugiej jeszcze nie pisałem — to komercyjna toaleta separująca, w której frakcja mokra jest od gęstej oddzielana. Mokra trafia albo do zbiornika albo gdzieś indziej (zależnie od wersji). Gęsta zaś zbierana jest w biodegradowalnych workach i podsuszana (z użyciem wentylatora), a następnie kompostowana.

Czytaj dalej…

Jak poprawić jakość powietrza w Polsce?

W ostatnich dniach w kilku województwach wysyłane były alerty RCB z racji tragicznej jakości powietrza. Dziś taki raport wysłano w kilku powiatach województwa opolskiego, wielkopolskiego, śląskiego i dolnośląskiego. A mapki jakości powietrza dostarczane przez firmę Airly pokazują jasno, że sytuacja w Polsce jest bardzo trudna.

Dyskusja na ten temat niestety często zmierza w kierunku skupiania się na lokalizacji czujników, że rzekomo w Polsce jest ich więcej, więc nasza sytuacja wydaje się być gorsza, niż jest.

Według raportu Air quality in Europe 2022 opublikowanego przez Europejską Agencję Środowiska, w Polsce w 2020 roku przedwcześnie zmarło 41 600 osób tylko ze względu na trzy istotne składniki zanieczyszczeń powietrza: pyły zawieszone PM 2.5, tlenki azotu oraz ozon.

Biorąc pod uwagę, że w Polsce umiera ok. 400 000 osób rocznie, możemy śmiało powiedzieć, że około 10% polskich zgonów wynika z zanieczyszczenia powietrza. Co więcej, polskie dzieci chorują i gorzej rozwijają się przez zanieczyszczone powietrze:

Zanieczyszczenie powietrza atmosferycznego może być również powiązane z innymi rodzajami problemów zdrowotnych u dzieci. Na przykład coraz więcej dowodów wskazuje na to, że zanieczyszczenie powietrza wpływa na rozwój mózgu dzieci, przyczynia się do upośledzenia funkcji poznawczych i może odgrywać rolę w rozwoju niektórych rodzajów zaburzeń ze spektrum autyzmu (US EPA, 2015, 2019, 2020; Dutheil i in., 2021; Health Effects Institute, 2022; Lin i in., 2022). Niektóre badania wykazały również związek między zanieczyszczeniem powietrza związanym z ruchem drogowym, w którym kluczową rolę odgrywa benzen, a białaczką u dzieci (Orsini i in., 2012; Filippini i in., 2019; Wei i in., 2021).
[źródło: Air pollution and children’s health, eea.europa.eu]

Może więc zastanówmy się, jak ten problem rozwiązać? Mam kilka pomysłów…

[Źródło: airly.org/map/pl]

Wspierajmy transport nie-samochodowy

Przez cały rok źródłem zanieczyszczeń powietrza są samochody. Spalinowe oczywiście w większym stopniu emitują zanieczyszczenia, ale elektryczne też są źródłem pyłów powstający ze ścierania opon oraz klocków hamulcowych (choć tu w mniejszym stopniu, dzięki hamowaniu z odzyskiem energii).

Warto więc wspierać wszystkie formy transportu, które nie są oparte na indywidualnych samochodach, a więc:

  • poruszanie się pieszo,
  • rowery,
  • komunikację publiczną, zwłaszcza szynową.

Powinniśmy zachęcać do chodzenia pieszo.

Powinniśmy budować bezpieczną infrastrukturę rowerową, odseparowaną od jezdni i chodników. Pozwalającą na wygodną jazdę, a nie podskakiwanie góra-dół co kilka metrów, gdy droga dla rowerów poprowadzona jest obok chodnika, obniżanego do poziomu ulicy przy poziomie każdego wjazdu na prywatną posesję.

Powinniśmy dawać priorytet komunikacji publicznej. Tam, gdzie są 2-3 pasy na jezdni, jeden z nich powinien być buspasem, przynajmniej przez część doby. Zbiorkom powinien mieć priorytet również na poziomie sygnalizacji świetlnej.

Jasne, część ludzi MUSI jeździć samochodami. Starajmy się, by była to jak najmniejsza część.

Wspierajmy termomodernizację budynków

Polskie domy często wymagają do ogrzania ogromnych ilości ciepła. Z tego względu, właściciele są zmuszeni szukać jak najtańszych źródeł ciepła i jak najtańszych paliw. Często oznacza to paliwa niskiej jakości, albo właśnie palenie drewnem w kominku, choć w domu zamontowany jest też kocioł gazowy.

Trudno oczekiwać też wymiany kotła na drewno i montażu pompy ciepła od kogoś, kto mieszka w źle ocieplonym budynku.

Dlatego powinniśmy wspierać ludzi w termomodernizacji. Dopłacać do docieplania budynków (ściany, dach, podłogi na gruncie, fundamenty), montażu wentylacji mechanicznej z odzyskiem ciepła, do wymiany okien i drzwi na cieplejsze.

Dopiero dobrze ocieplone budynki, które ciepło tracą powoli, jest sens ogrzewać nowoczesnymi źródłami ciepła jak pompy ciepła czy nawet zwykłe ogrzewanie elektryczne (grzejniki elektryczne lub elektryczne ogrzewanie podłogowe).

Wspierajmy wymianę źródeł ciepła

Od ogrzewania na drewno i węgiel pod kątem lokalnych zanieczyszczeń powietrza znacznie lepsze są kotły na gaz ziemny i ogrzewanie elektryczne. Pompy ciepła, choćby były w formie taniego klimatyzatora z funkcją grzania, są rozwiązaniem pod tym kątem optymalnym, bo wspierają transformację energetyczną.

Gdy domy już będą ocieplone, można wspierać ludzi w modernizacji domowych systemów grzewczych. I warto to robić, bo to zazwyczaj są spore koszty, które nie zawsze da się odzyskać w formie oszczędności na rachunkach za paliwo / energię do ogrzewania.

Tym niemniej, na to powinniśmy znaleźć pieniądze.

Nie możemy pozwalać na to, by bieda była usprawiedliwieniem dla trucia środowiska i sąsiadów. Jeśli ludzi nie stać na to, żeby ogrzewać dom w sposób przyjazny dla środowiska (i sąsiadów), trzeba pomyśleć nad innymi rozwiązaniami. Może trzeba ich wspierać, by znaleźli sobie inne (tańsze w utrzymaniu) miejsce do życia?

Edukacja i karanie

Niezależnie od wszystkiego powyższego, trzeba ludziom tłumaczyć, jak mają korzystać ze swoich źródeł ciepła, by spalanie było możliwie czyste. Jest to możliwe nawet w prostych paleniskach i warto znać te metody oraz je stosować.

A równolegle trzeba karać ludzi za to, że tego nie robią. Jeśli zostali przeszkoleni, a dalej celowo szkodzą sąsiadom, trzeba ich ukarać. Do tego potrzebna będzie odwaga, niestety, ale bez niej się nie obejdzie…

Lenistwo czy brak pieniędzy nie mogą być usprawiedliwieniem dla szkodzenia swoim sąsiadom…

Dlaczego Amerykanie nie używają elektrycznych czajników?

Uwielbiam oglądać na YouTube materiały z kanału Technology Connections, których autor w zabawny sposób omawia najróżniejsze znane nam wszystkim urządzenia i zawiłości z nimi związane. Ma film na temat tego, dlaczego żarówki są lepsze od lamp LED dla ulicznej sygnalizacji świetlnej, ale też dlaczego znaczenie ma dobór odpowiedniego środka do mycia w zmywarkach i o działaniu koszulek żarowych w lampach gazowych.

Ostatnio trafiłem na jego nowy film omawiający przyczyny, dla których Amerykanie bardzo rzadko korzystają z elektrycznych czajników do gotowania wody. Warto go obejrzeć, bo ma anglojęzyczne napisy, które YouTube jest w stanie całkiem nieźle przetłumaczyć maszynowo na język polski. Wystarczy tylko włączyć napisy klikając na przycisk z napisem „CC”, a następnie kliknąć w ikonkę koła zębatego i zmienić język napisów.

Przyczyną okazuje się nie być fakt, że tam instalacja elektryczna ma napięcie 120 woltów na jedną fazę, bo w domach bardzo często mamy do czynienia z instalacjami dwufazowymi (240 V, w których są dwie fazy +/- 120 V) i trzyfazowymi (208 V). Oczywiście to niższe napięcie w instalacji oznacza, że z gniazdka można czerpać mniejszy prąd, co przy typowych dla USA gniazdkach i obwodach zazwyczaj oznacza 12 amperów i moc rzędu 1,5 kW.

Ale i przy takiej mocy elektryczny czajnik gotuje wodę szybciej, niż robi to czajnik na palniku gazowym, ale także na elektrycznej kuchence indukcyjnej. Z przeprowadzonych przez autora filmu analiz wynika, że czajnik elektryczny nie tylko gotuje wodę szybciej, ale także ze znacznie większą sprawnością. Autor wyjaśnia także, z czego wynikają straty podczas gotowania na palniku gazowym — oczywiście z tego, że nie całe ciepło zostaje odebrane efektywnie przez powierzchnię dna czajnika, a jego część opływa czajnik i ucieka do atmosfery.

Przyczyna jednak okazuje się prozaiczna — Amerykanie rzadko gotują wodę na herbatę, bo w ich kręgu kulturowym nie jest to podstawowy napój, który piją w czasie spotkań towarzyskich. A zatem to, że na wodę muszą czekać znacznie dłużej, nie ma dla nich aż tak ważnego znaczenia. 😉

Klimatyzator z funkcją grzania: po zimowym eksperymencie

W sezonie grzewczym 2021-2022 udało nam się w bloku ogrzewać jeden z pokoi wyłącznie klimatyzatorem z funkcją grzania.

Nie sądziłem, że będzie to możliwe, a jednak się udało. 🙂

Od dawna chciałem to przetestować. Klimatyzatory to przecież nic innego jak pompy ciepła powietrze-powietrze. Technicznie nic nie stoi na przeszkodzie, by używać je do celów grzewczych. Oczywiście nie każdy klimatyzator ma taką funkcję. Ale moim zdaniem kupowanie takiego, który jej nie ma, mija się z celem.

Ale na początek, tytułem wstępu, kilka informacji o samym mieszkaniu i pokoju. Celem mojego eksperymentu był salon z aneksem kuchennym w bloku wzniesionym kilka lat temu. Miejsce, w którym od ponad dwóch lat pracuję i wypoczywam przed komputerem, czyli spędzam większość czasu.

Założenie było takie, że jesienią zakręcamy grzejnik i jeśli tylko jest za zimno, uruchamiamy grzanie klimatyzatorem.

Klimatyzator, jednostka centralna ustawiona na balkonie. W tle autor artykułu wypoczywa na hamaku.

Oprócz samego efektu badawczego dodatkową korzyścią było to, że obniżaliśmy w ten sposób emisję gazów cieplarnianych. Nasz blok ogrzewany jest kotłem gazowym, ale prąd mamy w stu procentach ze źródeł odnawialnych. To gwarantuje nasz warszawski dostawca energii elektrycznej. Oczywiście nie oznacza to, że w danym momencie na pewno mamy prąd z jakiegoś wiatraka czy turbiny wodnej (bo zimą raczej nie z fotowoltaiki), a jedynie, że ilość energii dostarczoną takim odbiorcom jak my, muszą zakupić ze źródeł odnawialnych.

Trzeba oczywiście zaznaczyć, że właśnie w tym pokoju pojawia się większość zysków ciepła w naszym mieszkaniu. Raz, że mamy duże okna skierowane na południowy zachód. Dwa, że tu jest kuchnia. Trzy, że prawie non-stop jest tu włączony komputer.

Tym niemniej, klimatyzacja czasami pracowała niemal codziennie.

Pewnym utrudnieniem był fakt, że termostaty grzejnikowe zamontowane nam przez dewelopera minimum mają na „dwójce”, czyli na temperaturze ok. 20°C. Nie wydaje mi się to mieć dużego znaczenia, bo normalnie w salonie grzejnik był zawsze rozkręcony mocniej (na 3-4), a mnie się nie zdarzyło trafić, aby grzejnik w tym sezonie grzewczym był faktycznie ciepły.

Wnioski

Wnioski z eksperymentu mam takie:

  1. Komfort cieplny jest porównywalny, choć przez to, że klimatyzacja nie działała non-stop (bo ją wyłączałem), nieco mniejszy. Wahania temperatury są większe.
  2. Komfort akustyczny rzecz jasna dużo gorszy. Grzejniki też szumią, ale mniej.
  3. Szybkie dogrzanie pokoju jest łatwiejsze klimatyzatorem niż grzejnikiem. Klimatyzator ma bowiem kilka razy większą moc od grzejnika.

Oprócz tego, ciekawostką był fakt, że nie zdarzyło mi się osiągnąć minimalnej temperatury, poniżej której klimatyzator przestawałby grzać. Być może to kwestia dobrego działania odmrażania parownika albo po prostu szczęścia.

Jeśli planujesz montaż klimatyzatora, koniecznie kup taki z funkcją grzania. Będzie świetnym awaryjnym albo dodatkowym źródłem ciepła. 🙂

Fotowoltaika do kampera – ile kosztuje i jaka jest potrzebna moc?

Wszyscy wiemy, że życie w kamperze lub przyczepie kempingowej to wybór stylu życia. Ale jak zasilać swoje urządzenia, których mamy przecież coraz więcej? Wiele osób decyduje się na panele słoneczne do kampera, ponieważ można je zainstalować w łatwy sposób na dachu.

Kiedy przydają się panele fotowoltaiczne do kampera?

Jeżeli kamper pokonuje regularnie dłuższe trasy, np. podczas wycieczek objazdowych, to na brak prądu raczej nie można narzekać. Alternator samochodu jest w stanie odpowiednio naładować akumulator.

Podczas podróży przydatna jest również możliwość – często odpłatnego – skorzystania z gniazdek elektrycznych na polu kempingowym. Jeśli planujesz jednak długi postój kamperem, z dala od jakiegokolwiek źródła prądu, warto pomyśleć o zainstalowaniu baterii słonecznych na dachu samochodu.

Możliwość podładowania akumulatora w kamperze za pomocą baterii fotowoltaicznych przydaje się również w sytuacji gdy masz duże zapotrzebowanie na energię.  Oczywiście możesz potrzebować prądu w momencie gdy nie ma słońca. Dlatego poza panelami fotowoltaicznymi przydadzą się również dodatkowe akumulatory i regulator napięcia.

Jakiej mocy fotowoltaika do kampera?

Jakiej mocy potrzebujesz? Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, jak wiele urządzeń chcesz, aby twoje panele słoneczne i baterie akumulatorów mogły obsłużyć. Na przykład, jeśli chodzi tylko o żarówki lub małą elektronikę taką jak komputery o niskich mocach – możesz potrzebować paneli o mocy około 100 Wp. Przy pracy zdalnej przydatny jest laptop który potrzebuje już panelu 80-100 Wp. Sytuacja się zmienia, gdy patrzysz na większe urządzenia, takie jak lodówki turystyczne lub czajniki, które zazwyczaj potrzebują około 200Wp.

Wybierając fotowoltaikę do kampera koniecznie trzeba też wziąć pod uwagę pojemność akumulatorów.  Jeśli masz akumulator o pojemności 50 Ah, lepiej nie przekraczaj 50 Wp mocy paneli fotowoltaicznych. Jeśli Twoje zapotrzebowanie na energię jest duże to pamiętaj, żeby wraz z nowymi panelami fotowoltaicznymi, w Twoim kamperze były też zamontowane dodatkowe akumulatory. Z kolej zbyt duża pojemność akumulatorów względem paneli fotowoltaicznych sprawi, że nigdy nie będą one naładowane do pełna. Wtedy konieczne będzie odpalenie silnika spalinowego aby alternator doładował akumulatory.

Jak zamontować panele fotowoltaiczne na kamperze?

Zdecydowanie najlepszym miejscem do montażu fotowoltaiki na kamperze jest jego dach. Elastyczny panel fotowoltaiczny można przykleić za pomocą kleju montażowego. Fotowoltaika na dachu kampera lub przyczepy kempingowej daje możliwość łatwego poprowadzenia przewodów elektrycznych. 

Panel fotowoltaiczny na dachu kampera będzie miał całkiem dobrą ekspozycje na słońce oraz będzie poza zasięgiem wzroku. Należy tylko pamiętać aby nie parkować samochodu w cieniu drzew. Co prawda panel fotowoltaiczny, nawet przy częściowym zachmurzeniu lub cieniu, nadal produkuje energię ale będzie pracował z kilku procentową sprawnością.

Przy montażu fotowoltaiki w kamperze należy pamiętać też o regulatorze napięcia. Regulator napięcia pełni dwie ważne funkcje:

  • Zabezpiecza akumulator przed przeładowaniem.
  • Dostosowuje napięcie wychodzące z paneli fotowoltaiczny do poziomu akceptowalnego przez akumulator – czyli 12V.

Przy podłączaniu całej instalacji fotowoltaicznej w kamperze należy pamiętać, żeby najpierw podłączyć klemami regulator napięcia z akumulatorem i dopiero po tym podłączyć panel fotowoltaiczny do regulatora. Jeżeli działający panel podłączymy do regulatora a nie będzie on mógł oddać prądu do akumulatora to nastąpi zwarcie.

Ile kosztuje fotowoltaika w kamperze?

W sprzedaży są już dostępne kompletne zestawy fotowoltaiczne do kamperów. Można jednak nieco taniej skompletować elementy które najlepiej zaspokoją indywidualne potrzeby:

  • Panel fotowoltaiczny – w zależności od mocy może kosztować od 100  do 700 zł. Warto zwrócić uwagę na elastyczne panele fotowoltaiczne, są łatwiejsze w montażu i nie powodują szumów podczas jazdy.
  • Akumulator AGM – w kamperze przydaje się akumulator głębokiego rozładowania. Koszt to zazwyczaj 400 – 700 zł.
  • Regulatora ładowania – koszt 50 – 500 zł
  • Przewody (+ ewentualnie peszle) – koszt 20 – 60 zł
  • Złączki MC-4 damskie i męskie – około 30 zł
  • Praska do złączek MC-4, koszt około 70 zł lub 0 jeśli możesz od kogoś pożyczyć na jeden dzień.
  • Przetwornica 230V – nie jest niezbędna ale przydaje się jeśli Twój kamper nie jest w nią wyposażony a chcesz używać standardowych ładowarek np. do laptopa. Koszt przetwornicy zależy od jej mocy i wynosi od 100 do nawet 1300 zł.