Jaką przyszłość ma wodór (patrząc z perspektywy 2016 r.)?

Dawno, dawno temu, czyli w październiku 2008 r., opublikowałem tu na blogu artykuł zatytułowany „Wodór (nie) jest paliwem przyszłości”. Przedstawiłem w nim swój punkt widzenia na przyszłość napędu wodorowego, której w mojej ocenie nie było i prędko miała się nie pojawić.

Po czasie okazało się, że to jeden z najpopularniejszych tekstów na tym serwisie. W chwili obecnej znajduje się tam aż 166 komentarzy, a kilka dni temu od Czytelnika dostałem taką wiadomość.

Już całe wieki temu (w 2008) pisałeś artykuł „Wodór (nie) jest paliwem przyszłości”. Od tamtego czasu sporo się zmieniło, może słyszałeś o Toyocie Mirai – pierwszy i od razu seryjny samochód na wodór.
Przesyłam linki.

O samochodzie (na końcu odnośnik do wywiadów)

Wykład o wodorze, kilka ciekawostek:

  • instalacje do gazu ziemnego mają wystarczające zabezpieczenia do dystrybucji wodoru;
  • wodór można wytwarzać za pomocą porostów w specjalnych warunkach. Bada to prof. w Australii (od ok. 23:30)
  • najekonomiczniejsza metoda wytwarzania to reaktory VHTR w elektrowniach atomowych (termochemiczny cykl jodowo-siarkowy)

Chciałbym na łamach tego tekstu ustosunkować się do powyższej wiadomości i do tego tekstu sprzed ponad 7 lat.

Niestety, w moim odczuciu, wodór jeszcze nie jest paliwem przyszłości i jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie, nim to się zmieni. Czytaj dalej…

Co zmieni pierwszy seryjny samochód na wodór?

W 2015 r. do sprzedaży w Japonii (a później na innych rynkach) ma trafić pierwszy seryjny samochód na wodór — oczywiście z koncernu Toyota. Pisałem o tym kilka dni temu. Co to zmieni?

Odpowiedź jest prosta. Nic.

A na pewno nie zmieni to mojego zdania o tym, że wodór nie jest paliwem przyszłości, wyrażonego w tym wpisie dokładnie 6 lat temu. Czytaj dalej…

Toyota Fuel Cell Sedan – pierwszy seryjny samochód na wodór

Wiosną przyszłego roku do sprzedaży w Japonii trafi pierwszy seryjny samochód na wodór, czyli Toyota Fuel Cell Sedan. Latem tego samego roku ma trafić do sprzedaży w Europie i USA.

Toyota od dawna eksperymentuje z nietypowymi systemami zasilania samochodów. Przecież to właśnie ten koncern wyprodukował Priusy, czyli pierwsze seryjnie produkowane samochody z napędem hybrydowym (czyli silnikiem spalinowym, elektrycznym i akumulatorami).

Teraz mamy mieć możliwość kupienia samochodu, który jeździ na wodór, ma podobny zasięg, jak samochód benzynowy i tankuje się go niemal tak samo szybko. Czytaj dalej…

Generator wodoru (HHO) do samochodu

Dziś troszkę nietypowo, odpowiem na pytanie jednego z czytelników, Marka.

Buszując w necie znalazłem coś takiego
allegro.pl(…)1390624 idąc do strony producenta
generatorywodoru.pl/prasa.html niczego fachowego się nie dowiedziałem
Bo przecież podanie szacunkowych korzyści 10-50% dla silników diesla…(A DLACZEGO NIE 50-99,9%)Trochę mało wiarygodne, ale nie niemożliwe
Proszę o ustosunkowanie się do powyższego

Odpowiedź na pytanie o skuteczność tego typu urządzeń jest bardzo prosta: one nie działają.

Założenie generatorów HHO czy generatorów wodoru jest takie, że dostarczają one do silnika spalinowego mieszankę wodoru i tlenu, otrzymaną w procesie elektrolizy. Surowcem do wytworzenia wodoru (a nie paliwem, jak niepoprawnie jest to opisane w aukcji) jest rzeczywiście woda, ale nie wystarczy wlać do niego wody, by zaczął działać.

Oczywiście taki generator wymaga zużycia energii elektrycznej. I zużywa jej spore ilości. A w samochodzie energia elektryczna bierze się z… alternatora, albo akumulatora.

Problem polega na tym, że na tych przemianach tylko tracimy. Bo sprawność produkcji prądu w alternatorze jest niska, podobnie jak sprawność produkcji wodoru w takim generatorze.

Podsumowując, wolałbym wydać te 400 PLN na 1/4 instalacji LPG albo domowej roboty instalację na olej roślinny, niż dać zarobić komuś, kto nie jest do końca uczciwy. Nie nazwę go oszustem, w końcu napisał, że oszczędności na zużyciu paliwa wyniosą „do 50%”

Jesteśmy skazani na samochody (spalinowe)

Dziś mam ochotę trochę ponarzekać. Ponarzekam sobie więc konstruktywnie na to, dlaczego jesteśmy skazani na samochody spalinowe. I samochody w ogóle.

Jak widać w tytule, uważam, że przez najbliższe kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat po drogach nie będzie jeździć nic innego, jak tylko samochody. I to w dodatku samochody spalinowe. Że nie czeka nas w najbliższym czasie żadna rewolucja w transporcie. Jeździć będziemy wciąż samochodami i samochodami właśnie będziemy też wozić wszystko to, co jest nam potrzebne.

Powodów dla takiego stanu jest kilka. Oto te, które moim zdaniem są najważniejsze Czytaj dalej…