Nie za moim oknem!

Każdy z nas chciałby korzystać z taniej energii elektrycznej niezawodnie dostarczanej do domowego gniazdka, dobrego dojazdu, rozbudowanej i szybkiej komunikacji publicznej.

Niestety, wszystkie te rzeczy wymagają inwestycji, które psują widok za oknem, albo generują hałas i trochę spalin. Często więc ludzie się burzą, krzycząc, że nie chcą wiatraków / pętli autobusowej / linii kolejowej / linii przesyłowej / transformatora / elektrowni jądrowej za oknem.

NIMBY, Not In My Back Yard, czyli nie na moim podwórku. To znany na całym świecie problem. Trudny do rozwiązania.

Czytaj dalej…

Smog, wolność i małe działania

O smogu w Polsce pisze się od niedawna. Od roku czy dwóch lat w mediach pojawiają się materiały o tym, że w całym kraju musimy zmagać się z bardzo zanieczyszczonym powietrzem, negatywnie wpływającym na nasze zdrowie. Że w związku z tym musimy coś zrobić. Musimy z czegoś zrezygnować, albo zacząć wydawać więcej pieniędzy. Prywatnych, albo publicznych, a więc kosztem wyższych podatków.

Nic dziwnego, że przeciętny zjadacz chleba traktuje pomysły na walkę o poprawę jakości powietrza jako zamach na swoją wolność i na swój portfel. I że przez to będzie bardzo gorąco protestować przed wszelkimi zmianami w tym zakresie.

A te zmiany się już dzieją… Jak w formie uchwały antysmogowej, przyjętej w ubiegłym tygodniu przez sejmik województwa mazowieckiego, o której jeszcze będę w przyszłości pisał.

Czytaj dalej…

Jak jednym prostym ruchem zmniejszyć korki w miastach?

Kiedy przebijałem się dziś przez zakorkowaną Warszawę (pokonując 25 zamiast 17 kilometrów w czasie 90 minut, zamiast zwykłych 60, przy czym mam tu na myśli okres roku szkolnego) do głowy przyszło mi jedno proste rozwiązanie, które w moim odczuciu pozwoliłoby znacząco zmniejszyć miejskie korki.

Od dawna, gdy jeżdżę jakąś trasą, z której nie korzystam na co dzień, używam Google Maps do wyznaczenia najszybszej trasy dotarcia do celu. Kilka razy w życiu próbowałem jechać na pamięć, albo na wydajemisię i srogo się zawiodłem, więc teraz tej aplikacji ufam. Czytaj dalej…

Miejska polityka komunikacyjna: co i kogo powinna wspierać?

Czytałem ostatnio w różnych miejscach o kilku pomysłach na takie kształtowanie miejskiej polityki komunikacyjnej (transportowej), by zmniejszać obciążenie środowiska.

Z jednej strony są pomysły, by promować samochody o napędzie elektrycznym — zwalniając je z opłat za parkowanie, czy dając uprawnienia do jazdy po buspasach.

Z drugiej strony, by podnieść znacząco opłaty za parkowanie.

Kogo i dlaczego powinny wspierać miasta? Kogo dodatkowo docisnąć opłatami? Czytaj dalej…

Myliłem się, są na Ziemi źródła wodoru!

Daaawno, daaawno temu napisałem tu obrazoburczy materiał o tym, że wodór nie jest i nie będzie paliwem przyszłości. Artykuł napisany lata temu, ale wciąż aktualny, bo zasadniczo nic z opisanych w nim kwestii nie uległo zmianie. W skrócie, chodziło mi o to, że wodór to co najwyżej może być środkiem przechowywania energii pozyskiwanej z innych źródeł (elektrownie atomowe, odnawialne źródła energii), ale na pewno nie jest ani źródłem energii, ani paliwem jako takim.

Jednym z argumentów przeze mnie podnoszonych było to, że nie ma na naszym globie źródeł wodoru. Można go pozyskiwać z wody, której mamy pod dostatkiem, ale do tego trzeba zużyć więcej energii, niż uzyska się z jego spalenia. Można go otrzymywać z metanu (gazu ziemnego), ale to też wymaga marnowania energii, którą można wykorzystać lepiej.

Tymczasem trafiłem ostatnio na Wykopie na link, który skierował mnie do serwisu crazynauka.pl, w którym z kolei znalazłem ten film na YouTube — o najgłębszym (do niedawna) odwiercie na świecie — Supergłębokim Odwiercie Kolskim.

Okazuje się, że w czasie wykonywania tego liczącego ponad 12 km głębokości odwiertu, naukowcy odnaleźli ciekłą wodę. Prawdopodobnie efekt połączenia wodoru i tlenu, wyciśniętych ze skał przez potworne ciśnienie i wysoką temperaturę. Ale oprócz wody, odnaleziono tam wodór. Artykuł na Wikipedii o odwiercie informuje, że błoto wydobywane z odwiertu zachowywało się, jak woda gazowana — tylko, że nasycone było właśnie wodorem.

To by oznaczało, że jednak można na Ziemi znaleźć źródła wodoru, technicznie nadające się do eksploatacji. To informacja ciekawa z punktu widzenia naukowego, ale kompletnie bezużyteczna z punktu widzenia gospodarczego. Odwierty na głębokość 12 km to potworny koszt nie tylko wyrażony w dolarach, ale także w kilowatogodzinach energii (patrz: EROEI). Nie spodziewam się, by ta informacja zmieniła gospodarkę energetyczną na świecie na przestrzeni najbliższych kilkudziesięciu lat.

Nawet, gdy już znajdziemy te źródła wodoru na Ziemi i nauczymy się z nich korzystać, trzeba będzie jeszcze poprawić sposoby jego przechowywania, bo z tym sobie też średnio teraz radzimy. O wykorzystaniu do zamiany na energię pod inną postacią nie wspominam, bo tu mamy do dyspozycji ogniwa paliwowe, a można też wyobrazić sobie turbinę gazową na wodór.