Klasyczne włączniki są obecne w większości domów. Niestety, brakuje im estetyki, a funkcjonalność pozostawia wiele do życzenia. Ciekawym rozwiązaniem są natomiast włączniki sterowane pilotem, które mają postać szklanych paneli dotykowych. Wymiana tradycyjnych włączników na te sterowane to dobry wybór z wielu powodów. Poznajmy je!
Wygoda użytkowania
Przy klasycznych włącznikach każda chęć zmiany sposobu oświetlania wybranego pomieszczenia, wymaga podejścia do włącznika. Można jedynie zadecydować o tym, która lampa będzie włączona, ale to wszystko. Przejście po schodach z góry na dół bądź w drugą stronę oznacza, że część przestrzeni nie zostaje właściwie oświetlona. Gdy dodatkowo mamy zajęte ręce reklamówkami z zakupami bądź walizkami, nie ma mowy o wygodzie włączania światła. Po ciemku zaś szukanie włączników jest równie uciążliwe.
Domy z poddaszem użytkowym należą do najchętniej budowanych typów domów w Polsce. W takich projektach okna dachowe są niezbędnym elementem, który pozwala doświetlić pomieszczenia pod skosami i uatrakcyjnić wygląd bryły budynku. Wśród najnowszych modeli okien dachowych znajdziemy m.in. okna otwierane automatycznie.
Najnowsze modele okien dachowych produkuje się z zachowaniem wysokich standardów bezpieczeństwa. Jednym z często wykorzystywanym rozwiązań są trzy punkty ryglowania okna. Takie zabezpieczenie uniemożliwia otwarcie okna z zewnątrz i chroni dom przed włamywaczami. W przypadku domów z systemem alarmowym do okien dachowych można też podłączyć czujnik sygnalizujący o wybitej szybie.
Źle zaprojektowany i zbudowany dom w upały będzie się przegrzewać i stanie się po prostu niezdatny do życia. Skoro więc klimat ma się zmieniać i raczej latem będzie w Polsce tylko coraz goręcej, warto o to zadbać już teraz.
Budujemy przecież domy na lata. A na negatywne skutki wysokiej temperatury najbardziej narażeni są ludzie starsi oraz dzieci i niemowlęta, a także osoby chore na niektóre przewlekłe choroby i przyjmujące niektóre leki. Warto więc zadbać o to, by nasz dom był gotowy na upały, które prawdopodobnie każdego kolejnego lata będą coraz bardziej uciążliwe.
Niniejszy materiał podsumowuje rozwiązanie trwałe i służące na dłużej. Jeśli poszukujesz rozwiązań doraźnych, tańszych i prostszych do wdrożenia, zajrzyj na mój drugi blog, Domowy Survival, na którym opisałem 19 sposobów na przetrwanie upałów.
Oto zaś konkretne, praktyczne rozwiązania
dobre ocieplenie budynku, aby się nie nagrzewał przez ściany, ale przede wszystkim przez stropodach i połacie dachu — to właśnie te powierzchnie są najmocniej ogrzewane przez słońce, a więc to tutaj izolacja musi być zrobiona najlepiej — dobre ocieplenie zaprocentuje nie tylko niższymi kosztami klimatyzacji, lecz także tańszym ogrzewaniem w zimie,
unikanie zbędnych zysków ciepła przez okna — latem słońce grzeje najbardziej przez okna na wschodniej i zachodniej ścianie (ze względu na jego wysokość nad horyzontem), dlatego to właśnie tym oknom warto poświęcić najwięcej uwagi, np. można je ocienić drzewami liściastymi (które zimą stracą liście, a więc jednocześnie pozwolą na ogrzanie domu słońcem za darmo),
jasne barwy ścian i dachu, by odbijać promieniowanie słoneczne,
rolety zewnętrzne, albo okiennice, w ostateczności żaluzje, aby zacieniać okna,
okapy dachu, rzucające cień na okna po południowej stronie domu,
unikanie wokół domu użycia betonu czy kostki, które będą się mocno nagrzewać, czyli rezygnujemy z wybetonowanego tarasu od południowej strony domu (jeśli nie będzie zacieniony) — dużo lepsza będzie pod tym kątem łąka albo sad, ogólnie staramy się zadbać o jak największą ilość cienia,
unikanie okien dachowych w południowej elewacji dachu, bo choć ładnie grzeją zimą i pozwalają spać pod gwiazdami, to jednak strasznie nagrzewają poddasza,
garaż czy piwnica może mieć cienką izolację od gruntu, co wprawdzie nieco zwiększy straty ciepła zimą (o ile będziemy go grzać), ale jednocześnie będzie tam chłodno latem — jeśli dobrze zaizolujemy go od reszty domu, będzie tam dużo przyjemniej (a jednocześnie nie będzie oznaczać dużych strat ciepła z całego budynku zimą),
warto zastosować energooszczędne domowe urządzenia: lodówki, pralki, oświetlenie, elektronikę, bo straty energii zostają w domu pod postacią ciepła właśnie,
klimatyzacja, choć w ten sposób przyspieszamy zmiany klimatu i utrudniamy pracę polskiego systemu elektroenergetycznego.
Osobną kwestią jest właśnie fakt, że w Polsce upały mogą oznaczać także awarie zasilania, ze względu na braki wody do chłodzenia bloków energetycznych, ale też ze względu na niewydolną sieć przesyłową. To także mogą być braki wody do podlewania ogrodu, czy nawet do picia.
Tu znajdziesz dwie playlisty, które pozwolą Ci się przygotować na:
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że dążenie do coraz dalej posuniętej energooszczędności (np. coraz bardziej oszczędnych samochodów) ma tylko pozytywny wpływ na środowisko. Tymczasem coś dokładnie przeciwnego przewidział już 150 lat temu angielski ekonomista, William Stanley Jevons. Znamy to zjawisko jako paradoks Jevonsa.
Jevons w swojej wydanej w 1865 r. pracy „Problem węgla” („The Coal Question”) podzielił się swoimi spostrzeżeniami z obserwacji zmian na rynku węgla kamiennego po upowszechnieniu się wymyślonej niemal sto lat wcześniej przez Jamesa Watta udoskonalonej maszyny parowej.
Pomysł Watta sprowadzał się do ulepszenia sposobu kondensacji pary wodnej, która we wcześniejszych rozwiązaniach odbywała się w cylindrze maszyny roboczej (co wiązało się ze stratami ciepła). Watt zaproponował, by kondensacji dokonywać w osobnym urządzeniu, skraplaczu, co pozwoliło na uniknięcie strat ciepła i znacząco zmniejszyło jednostkowe zużycie węgla. Ten typ maszyn parowych miał sprawność dwukrotnie większą, niż poprzednie i pojawił się w produkcji w 1776 r.
Panorama Łodzi. Dymiące kominy zakładów przemysłowych i lokalnych kotłowni na węgiel. Kwiecień 1943. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Jevons zauważył, że wzrost sprawności maszyn parowych wcale nie zmniejszył zużycia węgla, a wręcz przeciwnie. Innowacje zaproponowane przez Watta sprawiły, że maszyna parowa na węgiel zaczęła się opłacać w większym, niż do tej pory, zakresie zastosowań. A to i tak przy sprawności maszyny parowej rzędu ledwie ok. 6-10%!
Powszechnie postuluje się, by problem zmniejszającej się podaży węgla rozwiązać nowymi sposobami jego bardziej sprawnego i oszczędnego wykorzystania. (…) Błędem jest zakładać, że oszczędne wykorzystanie paliwa jest równoznaczne ze zmniejszeniem jego zużycia. Prawdą jest coś dokładnie odwrotnego.
Choć na pierwszy rzut oka trudno pojąć, jak miałby paradoks Jevonsa się ujawniać, wystarczy się nad tym tylko chwilę zastanowić. W praktyce mechanizm ten może wyglądać tak:
mamy paliwo o określonej cenie, przez co koszt przejechania kilometra samochodem wynosi X złotych,
nowsze samochody mają bardziej sprawne silniki i układy napędowe, dzięki czemu jeżdżą taniej, już za X/2 złotych za kilometr,
coraz więcej osób stać na jeżdżenie samochodem, przez co robi się ich coraz więcej, a zużycie paliwa rośnie.
Roczna produkcja węgla w Wielkiej Brytanii, wyrażona w terawatogodzinach (TWh) od 1700 do 2016 r. Wykres wydaje się potwierdzać obserwacje Jevonsa… Źródło: ourworldindata.org
Dokładnie ten mechanizm ekonomiści zauważyli w odniesieniu do samochodów i paliw ropopochodnych. Znane wszystkim zależności między popytem a ceną wydają się przecież oczywiste — gdy koszt korzystania z jakiegoś dobra (podróży samochodem) spada, popyt na nie rośnie. Jeśli dwukrotny spadek kosztu podróży (wyrażonego w litrach na 100 km) spowoduje trzykrotny wzrost pokonywanych kilometrów, o żadnej globalnej oszczędności paliw nie ma mowy.
Paradoks Jevonsa, a dążenie do zmniejszenia energochłonności gospodarki (i urządzeń)
Dla niektórych paradoks Jevonsa jest doskonałym pretekstem, by krytykować wszelkie działania mające na celu zmniejszenie jednostkowego zużycia energii, jak choćby wprowadzanie na rynek coraz bardziej energooszczędnych sprzętów AGD. O ile w niektórych przypadkach można się z tym zgodzić (jak w opisanym powyżej przykładzie samochodu i cen ropy, albo w przypadku coraz oszczędniejszych źródeł światła, którego później nie chce się nam wyłączać), tak w innych sytuacjach ten paradoks raczej się nie pojawi.
Trudno spodziewać się, by coraz tańsza eksploatacja lodówek (o coraz lepszych klasach efektywności energetycznej) spowodowała, byśmy nagle zaczęli tych lodówek kupować więcej. Po prostu są one już w każdym domu i nie zaczniemy ich raczej montować także w sypialniach i garażach. Oczywiście, poczucie a co mi tam, ona prawie w ogóle prądu nie zużywa może skłaniać do tego, by np. w mniejszym stopniu dbać o oszczędne korzystani z lodówki (unikanie pozostawiania przez długi czas otwartych drzwi lodówki, wstawiania do środka garnka z gorącą zupą).
Trudno o dobre rozwiązanie tego problemu. Można przykładowo dociążać paliwa i nośniki energii coraz większymi podatkami, np. akcyzą na energię elektryczną czy gaz. Jaki jednak będzie w takim przypadku bodziec do tego, by wymienić sprzęt na bardziej energooszczędny, skoro jego eksploatacja będzie kosztować tyle samo?
Niezależnie od wszystkiego, warto na oszczędność energii patrzeć racjonalnie i nie kupować każdego produktu, który ma jakąś wariację słowa eko na etykiecie. 🙂
Wymuszona przez Unię Europejską rezygnacja z tradycyjnych żarówek wydaje się częściowo zmniejszać problem zużycia energii przez oświetlenie. Przesiadka na świetlówki kompaktowe (żarówki energooszczędne) oznacza niemal pięciokrotne zmniejszenie poboru prądu. Żarówki LED(*) dają jeszcze lepsze oszczędności. Ale to nie koniec zmian, które można i warto wprowadzać.
Swoją drogą pamiętam, gdy tata przyniósł do domu pierwszą żarówkę energooszczędną do pokoju, który dzieliłem z bratem, jeszcze jakoś w pierwszej połowie lat 90-tych. Tam się zawsze paliło górne światło, bo przecież bawiliśmy się w całym pokoju, a nie tylko przy biurkach (które miały osobne lampy). Tata kupił jedną z pierwszych świetlówek kompaktowych, wtedy pod postacią dość dużej kuli z mlecznego szkła i wkręcił w oprawę. Pamiętam do dziś jego przerażenie, gdy świeciła bardzo słabo, jakby bał się przyznać mamie do tego nietrafionego zakupu (a pewnie tania nie była). Szczęśliwie okazało się, że po prostu potrzebuje dość dużo czasu na rozgrzanie się, by zaczęła intensywnie świecić. Czasem nie opłacało się w ogóle zapalać światła, bo wychodziliśmy z pokoju nim świetlówka zdążyła się rozgrzać.
Ten serwis, podobnie jak cała masa innych serwisów w internecie, korzysta z tzw. cookies do podniesienia jakości Twojej wizyty. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale zawsze możesz sobie cookies wyłączyć. Zgoda!Czytaj więcej
Regulamin, polityka prywatności i cookies
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.