Zatankowałem biodiesel

Mimo że o biodieslu czytam i piszę na łamach tego serwisu od dobrych kilku lat, tak naprawdę nigdy go porządnie nie przetestowałem . Samochód z silnikiem diesla mam już prawie 3 lata (jest to kempingowy VW T3, w tej chwili z silnikiem z turbodoładowaniem, o pojemności 1,6 litra), ale z racji splotu różnych niesprzyjających okoliczności (m.in. zatarcia silnika co wyłączyło samochód z eksploatacji na niemal rok) nie było okazji zalać do niego więcej niż kilku litrów biodiesla.

Przez ten czas sporo się poprawiło z zaopatrzeniem polskich stacji w biodiesel. Dziś bez specjalnych problemów można kupić biodiesel na stacjach „Bliska” (niektórych). Sporo poprawiło się też jeśli chodzi o legalną produkcję biodiesla na własny użytek. Dziś można produkować biodiesel w niewielkich ilościach na własne potrzeby, jeśli jest się rolnikiem. To oczywiście sprawy nie załatwia, ale lepsze to, niż nic. To między innymi właśnie brak dobrego źródła biodiesla sprawił, że nie miałem okazji go tankować.

Teraz okazało się, że w odległym ode mnie o 15 km mieście na stacji Bliska biodiesel można kupić za 2,99 PLN – ponad 50 groszy taniej, niż olej napędowy. Korzystając z okazji przejeżdżania tamtędy i pustego baku, kupiłem 54 litry biodiesla za ok. 160 PLN. Bak ma pojemność 60 litrów, więc wynika z tego, że mam mieszankę zbliżoną składem do B90 (czyli 90% biodiesla i 10% oleju napędowego).

Zaraz po zatankowaniu pokonałem samochodem trasę długości ok. 80 km, więc z pewnością udało mi się spalać już biodiesel. Zmian w pracy silnika nie zauważyłem, co bardzo mnie cieszy. Zobaczymy tylko, jak będzie wyglądać spalanie. Mam zepsuty prędkościomierz i licznik kilometrów, ale będę dokładnie notować długość przejechanej trasy z pomocą GPSu, żeby mieć dobry pomiar spalania.

Przyznam, że w jednej kwestii się zawiodłem – liczyłem, że spaliny z silnika będą pachnieć nieco przyjemniej. Niestety, wiele się nie zmieniło, w dalszym ciągu nie pachną zbyt przyjemnie, choć teraz jest to bardziej zapach dymu ze zgaszonej świeczki niż smród kłębu spalin ze starego autobusu. 😉

Teraz muszę tylko pamiętać o dwóch rzeczach:

  • pilnować szczelności układu paliwowego, bo biodiesel lub zżerać uszczelki i przewody wykonane z niektórych tworzyw,
  • wozić ze sobą zapasowy filtr paliwa – biodiesel dzięki właściwościom rozpuszczalnika dobrze czyści zbiornik paliwa z wszelkiego nagromadzonego tam syfu, który ostatecznie ląduje na filtrze paliwa i szybko trzeba go potem wymienić.

Spostrzeżenia z jazdy na biodieslu będę publikować na blogu o moim samochodzie kempingowym, będę je oznaczać hasłem jazda na biodieslu. Przy takiej cenie biodiesla jazda na tym paliwie jest tańsza, niż jazda na czystym oleju rzepakowym, ale ze sklepu nie zamierzam usuwać m.in. podgrzewaczy do oleju roślinnego.

Komentarzy do wpisu “Zatankowałem biodiesel”: 18.

  1. Tomek says:

    Dobrze, że pan wspomniał, że chodzi o T3 a więc już nie najmłodszy samochód. Bo do do nowszych powiedzmy 6-letnich i młodszych z elektroniką i innymi bajerami przy silniku po prostu szkoda. Koszty naprawy mogą być spore. Ja bym się bał zwyczajnie. Mam obecnie 7-letnie auto z silnikiem Diesla i… nie. Choć przez rok testowałem biodiesle zarówno te ze stacji Bliska jak i tak partyzantka „home made”. Czyli mieszany olej rzepakowy z marketu + zwykły ON. W proporcjach 50/50, a nawet 30/70 dla zwykłego oleju – jeśli jechałem gdzieś dalej i wiedziałem, że spalę po drodze taką mixturę. Objekt testowy: Ford Escort 1.8D z 1993 roku.

    Spostrzeżenia:
    * Mixtura „home made”. Silnik stał się o około 25% cichszy, przestał tak „klekotać”, z rury miły zapach frytek, zauważalny spadek mocy – o około 10%. Spalanie – porównywalne z ON z Orlenu. Czyli w przypadku tego egzemplarza około 7,5 litra/100 km. Ocena jakość/cena na dobry+ Jeździłem co oczywiste od wiosny do jesieni.

    * Bioester z „Bliskiej”. Silnik ku mojemu zaskoczeniu stał się głośniejszy i bardziej klekotliwy od zwykłego ON. Spadek mocy też o około 10% od zwykłego ON. Spalanie jednak nieco powyżej 8l/100 km. Paliwo tańsze niż zwykły ON, ale przez różnice w spalaniu niemal wychodziło na to samo.

    Podsumowanie.
    Byłem bardzo zaskoczony, że eko-paliwo ze stacji spisuje się gorzej od partyzanckiego paliwa mieszanego przeze mnie w garażu. Dodam, że po wszystkich tych próbach auto nie wymagało żadnych napraw, a przejeździłem tak około 10.000 km. No samochód i jeździ do dziś już u nowego właściciela, na zwykłym ON. Chłop nie narzeka, silnik ma ponad 210 tysięcy przejechane – nic nie cieknie, nie poci się, nie bierze oleju.

    Od eko-eksperymentu minęły 3-4 lata.

  2. Panie Tomku, samochód jest rzeczywiście nienajmłodszy — pod koniec tego roku skończy 30 lat. 😉 Ale silnik ma z 1992 roku, więc nie jest tak tragicznie.

    Na mieszance z rzepakiem (OR:ON w proporcjach ok. 1:2) jechałem raz, jeszcze na poprzednim silniku (który udało mi się zatrzeć gdy przy zepsutym wskaźniku temperatury silnika wyciekła cała woda z układu chłodzenia), spalanie wyszło mi takie, jakby w ogóle rzepak nie był spalany…

  3. solaris says:

    Ciekawi mnie twoja opinia na temat spalania.

    Sam mam diesla ale raczej nie zatankuję do niego niczego bio nie żebym miał do tego jakiś uraz ale w przypadku silnika jaki mam TDCI nie jest to zalecane – wiąże się z utratą gwarancji i możliwością uszkodzenia. Pompy paliwa i wtryskiwacze w nowych dieslach są bardzo wrażliwe na paliwo no i niestety baardzo drogie

  4. @solaris: jak tylko będę mieć jakieś wiarygodne pomiary, na pewno się pochwalę. 🙂

  5. Paweł Sobczyk says:

    Wiesz może jak jest ze sprzedażą tego typu biopaliw na polskich stacjach i jak to się ma w przeliczeniu na ceny do benzyny/diesla/LPG ???

  6. @Paweł: biodiesel jest powszechnie dostępny na wielu (jeśli nie większości) stacjach Bliska. Cenowo w tej chwili jest zbliżony do oleju napędowego, ale niedawno był o ok. 0,3 PLN tańszy…

  7. Irek says:

    Mam takie pytanie czy jest jakieś ekologiczne paliwo typu biodiesel dla samochodów z silnikiem spalinowym?

  8. @Irek: masz na myśli benzyniaki? (Bo wysokoprężny, czyli diesel, to też spalinowy). Owszem, jest coś takiego, nazywa się to bioetanol, ale jest mniej bio, niż biodiesel.

  9. Irek says:

    tak chodziło mi o benzynowy silnik ,a dokładniej o silnik Toyoty Prius II… ,a czy wg. pana jakbym zatankował bioetanolu to mógłbym uszkodzić silnik? bo tak się składa że auto jest całkiem nowe na gwarancji ,a i moja wiedza na temat samochodów jest dość niewielka… ale ciągle się uczę 🙂

    bo tak myślę że aby być w pełni ekologicznym to będę tankował paliwo na bazie alkoholu…

    tyle co wiem na temat mojego silnika to to iż ma pojemność 1500cm3 i to że ma 58 koni mechanicznych oraz iż jest z miesiąca Września tego roku…

  10. Kowboj says:

    Jasne do tej Toyotki to nawet przepalony olej z patelni mozesz wlac!:) bedzie latac ja jak do swojej wlałem taki to 50km wiecej miałem 🙂

  11. Gorzow Wlkp says:

    4,29zł Bio na stacji Bliska w Karninie

  12. W Grodzisku Mazowieckim (o którym wspominałem w artykule) też po 4,29.

  13. Emil says:

    witajcie studiuje motoryzacje i energetykę wybierał temat pracy inżynierskiej wiec odnośnie tematu biodiesla
    -biodiesel ma lepsze właściwości smarne niż ON wiec raczej uszkodzenie układu paliwowego jest tutaj mało prawdopodobne z perspektywy uszkodzeń mechanicznych. Utrata gwarancji może być powodowana uszkodzeniami gumowych przewodów układu paliwowego ponieważ niektóre rodzaje gumę nie są nań odporne i mogą pojawiać się przecieki. Drugim aspektem prawdopodobnie jest fakt, że biodiesel ma właściwości do usuwania nagaru i wszelkich zanieczyszczeń co może powodować zjawisko zatykania filtra paliwa. Biodiesel ma dość duża temp krzepnięcia czyli fakt ze w temperaturze poniżej 5 st. C w dobrych filtrach może się zatrzymywać. Wiec ja osobiście stosował bym ten rodzaj paliwa raczej w okresie letnim. Oczywiście nie mogę wykluczyć ze stosowanie pewnych dodatków obniży temp zatykania filtra. Wiec podejrzewam ze koncerny samochodowe współpracują z koncernami paliwowymi dlatego nie zalecają stosowania z mechanicznego punktu widzenia nie ma takiego elementu który mógłby ulec uszkodzeniu. Istotny fakt jest tez taki ze biopaliwo nie powinno być zbyt długo przechowywane ponieważ nie mamy nigdy pewności zostało dobrze zestryfikowane. W przeciwnym wypadku taki olej ma prawo ulegać zepsuciu czyli możne zakleić nam cały układ lub po prostu przejść do postaci stałej coś w rodzaju „smalcu” z racji tego ze jest to BIO. Niestety nie prowadzimy badan na moim etapie nauczania i nie mogę wykonać badan na prawdziwym silniku ale analizując charakterystykę common rail i bio paliwa nie powinno być problemów.

  14. @Emil: a na jakiej podstawie twierdzisz, że common rail nie zostanie zepsuty przez biodiesel?

  15. Emil says:

    mówimy tutaj o bio dieslu oznaczanym na stacjach jako np b100 taki olej roślinny jest dodatkowo do estryfikowany przy pomocy metanolu w odpowiednich warunkach jest pełno na ten temat na necie wiec można poczytać ja miałem o tym oddzielny i obszerny wykład. Na początek polecam ta stronkę
    http://www.biorafinerie.za.pl/biodiesel/wady-zalety-biodiesla.php
    produkują aparaturę do wytwarzania bio diesla ale ostrożnie gdyż w Polsce nic nam nie wolno i produkowanie biodiesla do celów innych niż wytwarzanie prądu jest nielegalne!!!!!!!!!!
    ABSURD!! Powinni poszukać pieniędzy tam gdzie faktycznie są… ale to nie jest tematem dyskusji. Wracając do tematu…
    lepsze właściwości smarne powinny wyrównać podwyższone ciśnienie wtrysku to zależny podejrzewam tez od generacji common rail. Słyszałem o przypadkach za nasza zachodnia granicą o stosowaniu b100 w silnikach d4d.

  16. Jack says:

    NA Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu był obroniony z 4 lata temu doktorat nt stosowania depresatorów czyli specjalnych dodatków obniżających temperaturę krzepnięcia) do biodiesla.

    Wniosek główny jest taki: niech Was ręka boska broni przed zalaniem biodieslem zbiornika do pełna jesienią w sytuacji, gdy nie wypalicie tego przed nadejściem mrozów… Praktycznie najlepsze depresatory przestają działać przy -7C i wtedy biodiesel z formy ciekłej przechodzi w stałą zatykając układ paliwowy.

    A zamiast stosować biodiesel – to już lepiej jest katować swój samochód (najlepiej z silnikami diesla z I połowy lat 90.) specjalnie oczyszczoną fryturą czyli zużytym olejem smażalniczym. Odradzam tu silniki mercedesa (są duże problemy), ale są takie samochody, które pięknie się sprawują i jeździ się autentycznie „za darmo”, oczywiście po wcześniejszym odliczeniu jakichś 1200 zł kosztów niezbędnych przeróbek. W wersji „hard” można taką oczyszczoną fryturę lać prosto do baku, ale tylko w okresie czerwiec-sierpień 😉

  17. Jack says:

    PS. Legalna jazda na fryturze może być tylko po opłaceniu należnej akcyzy w urzędzie skarbowym 😉

    To samo dotyczy oleju jadalnego i to nie tylko w Polsce ale w całej UE.
    Znajomego, który robił sukcesywnie trasy 1300 km w jedną stronę na oleju z Lidla – kiedyś w Holandii dopadli policjanci i sprawdzili mu zbiornik jego starej sierry – dostał mandat chyba 300 ruto.

    Przy jeździe na zwykłym oleju trzeba stosować żelazną zasadę: uruchamiać samochód na resztce normalnego diesla, potem na pracującym silniku zalać do pełna olejem, a na zakończenie trasy na do prawie pustego już baku dolać normalnego oleju i pozwolić mu się „przepalić” wraz z jadalnym tak, aby tego jadalnego zostało jak najmniej.
    Taka jazda parametrami prawie nie różni się od jazdy na zwykłym ON, oczywiście jest wykluczona w okresie jesienno-zimowym (przechodzi w stan stały).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *