Zgazowarka bez spawania

Gaz drzewny był najbardziej popularny wtedy, gdy były problemy z zaopatrzeniem w ropopochodne paliwa płynne. Po raz pierwszy, podczas II Wojny Światowej, gdy przykładowo w Danii 95% silników napędzających ciągniki, kombajny rolnicze, ciężarówki, promy i kutry rybackie a także agregaty prądotwórcze, pracowało właśnie na gazie drzewnym. Zwiększone zainteresowanie technologią zgazowywania paliw stałych miało miejsce też po kryzysie naftowym w latach 1970-tych. Efektem tego kryzysu i prac nad popularyzacją technologii jest między innymi książka „Drewno zamiast benzyny”, prezentująca budowę uproszczonego generatora gazu drzewnego. Miał on być łatwy do wykonania w razie kolejnego kryzysu paliwowego, w każdym gospodarstwie. Gaz drzewny miał pomóc przezwyciężyć przewidywany kryzys naftowy.

A co w przypadku załamania się dostaw energii również z innych źródeł?

Budowa generatora gazu drzewnego wymaga łączenia niektórych elementów za pomocą spawania lub twardego lutowania. Są to czynności wymagające dostarczenia sporej ilości energii. Dlatego można znaleźć projekty gazogeneratorów nie wymagających spawania (ang. no-weld gasifier). Czytaj dalej…

Współprądowy gazogenerator w praktyce

Współprądowy gazogenerator warstwowy to jeden z prostszych gazogeneratorów, jakie są w zasięgu typowego majsterkowicza. Jego budowę opisuje krok po kroku książka „Drewno zamiast benzyny…”.

Na stronie pokazywałem już artykuł o człowieku, który takim gazogeneratorem produkuje gaz dla swojego agregatu prądotwórczego. Kilka dni temu znalazłem zaś na YouTube film pokazujący właśnie taki gazogenerator w czasie pracy. Czytaj dalej…

Wayne Keith pokonał wzrost cen benzyny

Czy pojazdy naprawdę mogą jeździć na gazie z drewna?

Wayne Keith nie martwi się wzrostem cen benzyny spowodowanym przez wojnę w Iraku, zwiększony popyt z Indii czy Chin ani huragan Katrina. Nie martwi się też apetytem na paliwo wielkiego (6 400 cm³) silnika swojego pickupa z 1968. Tak naprawdę uważa bowiem, że im większy silnik, tym lepiej, i jego samochód byłby jeszcze lepszy, gdyby miał jeszcze większy silnik. A to dlatego, że przerobił swój samochód na gaz produkowany przez częściowe spalenie drewna. Czytaj dalej…

Gaz drzewny wraca do łask

Gaz drzewny wraca do łask. Myślę, że ta informacja (na którą natknęłam się  w internecie) ucieszy zwolenników tego paliwa.

Daruję sobie wywody na temat zalet holzgazu i kwestii technicznych związanych z produkcją oraz eksploatacją – bo te tematy nieraz poruszał tu Krzysztof. Skupię się na innych aspektach związanych z rosnącą popularnością gazu drzewnego: modzie, historii i nabożnym kulcie.


Historia, jak wiadomo, ponoć lubi się powtarzać. I właśnie do tego doszło – ponieważ dało się zauważyć, że  zainteresowanie holzgazem wzrasta(ł0) wprost proporcjonalnie do rozmiarów obecnie przetaczającego się przez glob  kryzysu gospodarczego. Wygląda to na powtórkę sprzed prawie stulecia, kiedy to na przełomie drugiej i trzeciej dekady XX wieku świat poznał gorzki smak Wielkiego Kryzysu. Gaz drzewny kusi – głównie niższymi kosztami eksploatacji pojazdu napędzanego tym paliwem. Pokusą jest również powrót do stylu retro – kiedy świat spieszył się w mniej szalonym tempie, auta jeździły zdecydowanie wolniej, a każdy pojazd miał w sobie to magiczne COŚ i nie był jedynie jeżdżącą blachą nafaszerowaną elektroniką z robiącą wrażenie liczbą koni pod maską.

I tak dobijamy do tematu nabożnego kultu, który to kult jest dziś powodem sentymentalnej tęsknoty za autami, których kształty daleko odbiegają od wytycznych zawartych w poradnikach dla fanów optymalnej aerodynamiki. Nie ma się co łudzić: koncepty samochodów przyszłości o super aerodynamicznych kształtach nie są napędzane holzgazem; ale prądem, wodorem lub innym eko-paliwem. Wygląda na to, że designerzy rezerwują dla gazu drzewnego jedynie projekty w stylu retro; i za modą – owszem – podążają, ale najbardziej za tą, która nakazuje skupiać się na trendach eko-najpopularniejszych. Auta napędzane holzgazem w tej kategorii raczej się nie mieszczą, bo i rekordów popularności nie biją. Natomiast coraz lepiej  ma się moda na samą ekologię. I cała nadzieja dla fanów gazu drzewnego w tym, że jeśli coraz głośniej będzie o tym, co holzgaz ma wspólnego z ekologią (na ten temat również możecie przeczytać na blogu DrewnoZamiastBenzyny), tym lepsze będą wskaźniki popularności tego paliwa.

Szkopuł w tym, że wielu ludziom gaz drzewny nadal kojarzy się z kopcącym spalinami agregatem. I szalenie trudno przekonać takie osoby, że stosowanie holzgazu tak naprawdę więcej ma wspólnego z modą na ekologię niżeli na retro.

Odpylacze cyklonowe

W dzisiejszym artykule kilka słów na temat jednej z metod odpylania gazu generatorowego (drzewnego). Mianowicie chodzi o tak zwane odpylacze wirowe odśrodkowe, popularnie nazywane cyklonami. Takie urządzenia część z nas ma nawet w swoich domach, w bezworkowych odkurzaczach. 😉 Są proste w konstrukcji i mają sporą wydajność, dlatego są całkiem powszechne.

Odpylacze cyklonowe nie były najbardziej popularne w najpowszechniejszych instalacjach gazogeneratorowych. Przykładowo, gazogenerator Imberta posiadał zupełnie inny system odpylania gazu drzewnego. Cyklony można zakwalifikować do grupy osadników, których zadaniem było wstępne oczyszczenie gazu drzewnego z cząstek stałych. Na ich ściankach osiadała również para wodna oraz część zawartych w gazie substancji smolistych. Czytaj dalej…