Gaz drzewny był najbardziej popularny wtedy, gdy były problemy z zaopatrzeniem w ropopochodne paliwa płynne. Po raz pierwszy, podczas II Wojny Światowej, gdy przykładowo w Danii 95% silników napędzających ciągniki, kombajny rolnicze, ciężarówki, promy i kutry rybackie a także agregaty prądotwórcze, pracowało właśnie na gazie drzewnym. Zwiększone zainteresowanie technologią zgazowywania paliw stałych miało miejsce też po kryzysie naftowym w latach 1970-tych. Efektem tego kryzysu i prac nad popularyzacją technologii jest między innymi książka „Drewno zamiast benzyny”, prezentująca budowę uproszczonego generatora gazu drzewnego. Miał on być łatwy do wykonania w razie kolejnego kryzysu paliwowego, w każdym gospodarstwie. Gaz drzewny miał pomóc przezwyciężyć przewidywany kryzys naftowy.
A co w przypadku załamania się dostaw energii również z innych źródeł?
Budowa generatora gazu drzewnego wymaga łączenia niektórych elementów za pomocą spawania lub twardego lutowania. Są to czynności wymagające dostarczenia sporej ilości energii. Dlatego można znaleźć projekty gazogeneratorów nie wymagających spawania (ang. no-weld gasifier).
Najbardziej oczywistym sposobem zastąpienia spawania jest wykorzystanie połączeń śrubowych. Fajny mały gazogeneratorek zmontowany tylko na śruby i na wcisk znajdziecie na blogu www.woodgas.org.uk. Autor w kilku artykułach przedstawia sposób:
- wykonania obudowy płomienicy,
- wykonania płomienicy,
- umieszczenia płomienicy w obudowie i ich połączenia,
- budowy wentylatora.
Ale to nie ten gazogenerator zbudowany z kilku puszek zrobił na mnie największe wrażenie. 🙂
Najbardziej zaskoczyło mnie, że gazogenerator można też zbudować z gliny. Niby jest to oczywiste, ale do głowy mi nie przyszło. Naturalnie taki gazogenerator nie będzie się nadawać do pracy mobilnej, bo nie bardzo można go zabudować na pojeździe. Ale do zastosowań stacjonarnych nadawałby się doskonale…
Poniżej filmik z pracy takiego gazogeneratora.
Koncepcja wykonania części elementów z gliny bardzo mi się podoba. Moim zdaniem te elementy, które są poddawane działaniu najwyższych temperatur, powinny być wykonane w sposób umożliwiający ich łatwą naprawę lub wymianę. Glina nadaje się do tego doskonale. Jeśli konstrukcja byłaby odpowiednia, można byłoby łatwo uzupełnić świeżą gliną zużyty fragment płomienicy.
Co sądzicie o tym pomyśle?
Mój nieżyjący od dawna dziadek wspominał kiedyś, że Niemcy w czasie wojny też kombinowali coś z gazem drzewnym. Poza tym artykuł fajny, sam opalam dom owsem i wierzbą energetyczną…
Pomysł z gliną był chyba zbyt posty, żeby ktoś wcześniej mógł na to wpaść. Moim zdaniem, można nawet spróbować zaadoptować to do rozwiązań mobilnych – zazbroić włóknem szklanym. Ciekawe, co by to dało.
Właśnie tak sobie pomyślałem, że przy panujących tam temperaturach – raczej nic.
Wazne, co zrobic z gazem PO jego wyprodukowaniu z biomasy. Prymitywne spalanie nie jest dopuszczalne w XXI wieku. Istnieje prosta technologia oczyszczarki gazu drzewnego do czystego syngazu i wowczas jego uzycie w agregacie lub turbinie, lub przerobienie go na biodiesel lub biometanol.