Druga rewolucja w dostępie do wiedzy

U zarania ludzkości wiedza i informacje przekazywane były wyłącznie ustnie. Często przyjmowały postać łatwiejszych do zapamiętania piosenek, baśni, legend, niekiedy nawet wierzeń, mających chronić ludzi przed złem (a w rzeczywistości — przed realnymi zagrożeniami czyhającymi na wczesnych ludzi).

Gdy wymyślono pismo, okazało się, że wiedza i informacje mogą zostać zapisane na długi czas i pozostać takie w niezmienionej formie przez wiele pokoleń. Jednak wiedza przekazywana w taki sposób dostępna była nielicznym, którzy potrafili czytać (i których stać było na zakup takiego rękopisu, kopiowanego ręcznie przez jakiegoś zakonnika przy świetle świec).

Rewolucję w dostępie do wiedzy i informacji zapoczątkował wynalazek Jana Gutenberga. Był to rzemieślnik, który opracował pierwszą przemysłową metodę druku na świecie i w latach 1452-1455 wydrukował z jej pomocą najważniejszą ówcześnie książkę — Biblię. Z czasem dzięki drukowaniu można było powielać m.in. słowniki, które ułatwiały ludziom porozumienie się z obcokrajowcami i naukę języków obcych. Ale także encyklopedie, które były w pewnym sensie uporządkowanym przedstawieniem stanu ówczesnej wiedzy.

Nagle okazało się, że dostęp do informacji może być łatwiejszy, bo książki znacznie potaniały i trzeba tylko nauczyć się czytać…

Wyłaniający się z mroków ery przedgutenbergowskiej ocean wiedzy jest w renesansie jeszcze zaledwie jeziorem, które erudyta („człowiek renesansu”) jest w stanie samodzielnie obejść. Im dłużej jednak pracują drukarskie prasy, tym coraz trudniej nadążyć za gwałtownym przyrostem wiedzy. W 1627 r. kolekcja książek kardynała Giulio Mazzariniego (…) uważana wówczas za najwspanialszą bibliotekę świata – liczyła już ponad 40 tys. tomów tudzież rękopisów.

Już wtedy zatem było widać, że wiedza szybko zacznie przytłaczać.

O. Szewczyk, „Co nam zrobił Gutenberg”, artykuł w Polityce nr 11/2016 (3050).

Dziś, mam wrażenie, jesteśmy świadkami podobnej rewolucji, dzięki wynalazkom, które ujrzały światło dzienne na przestrzeni ostatnich 100 lat.

Po pierwsze, rozwój Internetu bardzo poszerzył nasz dostęp do wiedzy. Do ogromnej części informacji wytworzonych w historii ludzkości mamy dostęp z pomocą kilku kliknięć, nawet w telefonie komórkowym. Uczniowie nie chcą się uczyć, bo po co, skoro mogą na lekcji w telefonie komórkowym sięgnąć do Wikipedii czy pracy naukowej amerykańskiego bądź szwedzkiego uniwersytetu.

Po drugie, Internet ułatwia też oddolne i demokratyczne dzielenie się swoją wiedzą, przemyśleniami, doświadczeniami. Kiedyś trzeba było uzgodnić z radą naukową wydawnictwa czy czasopisma naukowego publikację książki czy artykułu. Dziś wystarczy założyć blog, by dzielić się wynikami swoich badań prowadzonych na niewielkich grupach ludzi. Wiem, co mówię, sam to przecież robię od 2003 r., gdy uruchomiłem Drewno Zamiast Benzyny…

To wszystko oznacza, że dotarcie do treści wartościowych jest pod pewnymi względami trudniejsze, niż kiedykolwiek. Kiedyś wystarczyło zapakować się do PKSu i pojechać do Biblioteki Narodowej, by znaleźć tam odpowiednią książkę i przeczytać ją. Dziś trzeba przebić się przez masę artykułów pisanych przez niekompetentnych autorów, pozytywnie komentowanych przez niedoinformowanych albo po prostu nieuczciwych czytelników. I jeszcze odfiltrować przekaz komercyjny, ukryty w komentarzach typu „świetny tekst o ogrzewaniu, ale najlepszym produktem jest jednak XXX z firmy YYY, który używam od 10 lat i jestem zadowolony”.

Po trzecie, dziś w zasięgu ręki przeciętnego zjadacza chleba są narzędzia, o których kilkanaście lat temu nam się nie śniło:

  • drukarki 3D, pozwalające wykonać niemal każdy plastikowy element lub układ: breloczki, tory dla zabawkowej kolejki, pokrętło do radia lub pralki, klamkę do samochodu, czy jakiś uchwyt o specyficznym kształcie, ale też mechanizmy takie jak przekładnie planetarne,
  • platformy w rodzaju Arduino z łatwym do programowania mikrokontrolerem, zdolne do współpracy z komputerem i zewnętrznymi urządzeniami.

Samo w sobie to niewiele znaczy, ale te trzy aspekty mogą łącznie mieć wpływ na życie wielu ludzi.

Ja się na przykład spodziewam, że za kilka lat przestanie być problemem, gdy popsuje się programator w pralce. Dziś naprawić się go nie opłaca i taniej jest kupić nową pralkę. A gdyby tylko wystarczyło zbudować z użyciem Arduino coś, co zastąpiłoby ten programator, kosztując 150 złotych? Jak widać na poniższym zdjęciu (wziętym z tego ciekawego artykułu), można już łatwo zastąpić wydrukiem w 3D przeróżne psujące się zmywarkach i pralkach elementy.

zmywarka część 3D

Już za kilka lat będą na rynku zabawki ale i inne urządzenia, które będzie można sobie samodzielnie złożyć i wykonać, kupując tylko część elementów w jakimś sklepie. Dziś można na przykład samodzielnie wykonać samoloty zdalnie sterowane na podstawie dostępnych bezpłatnie w internecie szablonów (trzeba tylko kupić specjalną piankę, z której się je wykonuje).

Ale nie pisałbym o tym, gdybym widział potencjalne skutki tej rewolucji tylko w zakresie zabawek czy części zamiennych do psujących się domowych sprzętów…

Dzięki tym wszystkim technologiom i możliwościom można spodziewać się także na przykład:

  • ułatwień w budowaniu domów, które można będzie budować w oparciu o dostępne na wolnych licencjach plany, także z materiałów tak egzotycznych, jak kostki słomy czy ręcznie formowane bloczki z hempcrete (betonu konopnego),
  • w ogóle wytwarzania w domu takich produktów, jak właśnie ten beton konopny, czy proszki do prania i kosmetyki,
  • poszerzenia dostępu do urządzeń takich, jak na przykład silniki elektryczne czy turbiny wodne, których wirniki będzie można wykonywać z plastiku na podstawie ściągniętych (czy nawet kupionych) w internecie plików do drukarek 3d,
  • możliwości tworzenia w domu nawet skomplikowanych układów elektronicznych, które będą mogły zastąpić te wytworzone w Chinach, przywiezione z drugiego końca świata w kontenerze…

Warto śledzić tę rewolucję, bo wszystko to może pozwolić nam na zmniejszenie naszego oddziaływania na środowisko!

A jak ktoś nie wierzy, że małą turbinę wodną da się wykonać na drukarce 3d, niech obejrzy poniższy film. 🙂

Komentarzy do wpisu “Druga rewolucja w dostępie do wiedzy”: 3.

  1. Andrzej says:

    Wszystko idzie do przodu, nie ma się co dziwić 🙂

  2. Kalambury hasła says:

    Internet to największy wynalazek moim zdaniem. Teraz ciężko wyobrazić sobie brak dostępu do tego ogromnego źródła wiedzy i informacji

  3. Hubert says:

    faktem jest, że internetem jest niesamowitym źródłem informacji jednakże człowiek nie jest w stanie ich wszystkich przyswoić, mało tego często jak napisał autor, aby wyszukać czegoś co nam jest dokładnie potrzebne trzeba również poświecić trochę czasu, aby to odnaleźć. Dobrze, że drukarki 3D mają ograniczenia w tym, że nie wydrukują żywej istoty – zwierząt czy człowieka, bo pracodawcy dawno by natworzyli pracowników, których nie trzeba opłacać, dawać wolnego czy ograniczać 8- godzinnym czasem pracy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *