Oprogramowanie open source na dobre zadomowiło się w naszych komputerach. Sam osobiście korzystam np. z programu do obróbki obrazków GIMP, który udostęniany jest na otwartej licencji GNU General Public License. Zresztą jego nazwa to skrót od GNU Image Manipulation Program (ang. program do zmieniania obrazków GNU).
Ale coraz częściej można spotkać się z hardware’owymi rozwiązaniami open source, czyli projektami przeróżnych maszyn i urządzeń, udostępnianych za darmo.
W przypadku oprogramowania czy innego rodzaju materiałów cyfrowych (artykuły, filmy, muzyka), udostępniać na wolnych licencjach można całą, gotową twórczość. W przypadku sprzętu, sytuacja jest trudniejsza, bo wyprodukowanie danego przedmiotu jest zazwyczaj dość kosztowne. I dlatego udostępniane za darmo są nie tyle produkty, co dokumentacja niezbędna do ich budowy.
Nic dziwnego. Koszt wytworzenia każdego kolejnego egzemplarza pliku PDF z książką jest znikomy. Koszt wytworzenia z metalu każdego kolejnego egzemplarza jakiejś maszyny jest znaczny i trudno oczekiwać, żeby jego twórcy chcieli je rozdawać kompletnie za darmo.
Co nie zmienia faktu, że z biegiem czasu mamy do dyspozycji coraz więcej przeróżnych hardware’owych, fizycznych sprzętów na licencji open source:
- generator gazu drzewnego,
- maszyny do rozbudowy, przebudowy, czy odbudowy świata (Global Village Construction Set, czyli zestaw budowy globalnej wioski, przygotowywany przez grupę Open Source Ecology), jak choćby traktor-buldożer, peleciarka do biomasy, turbina wiatrowa o mocy 50 kW, czy modułowy domek)
- samochody.
Ten rozwój cieszy i zupełnie mnie nie dziwi. Konsumenci z biegiem czasu (i dzięki coraz lepszemu dostępowi do informacji) stają się coraz bardziej świadomi. Przestają chcieć kupować produkty, których żywotność jest niesatysfakcjonująca, bo przecież żyjemy w dobie planowanego starzenia się produktów. Nic dziwnego, że klient woli zrobić samodzielnie coś, czego konstrukcji może być pewien, a po opiniach innych internautów jest w stanie ocenić, że produkt ten się mu sprawdzi.
Nawet w sytuacji, gdy nie jest to już szczyt na cyplu rozwoju technologii w danej dziedzinie.
Oczywiście nie każdy konsument jest skłonny być prosumentem, produkować samodzielnie te maszyny w garażu. Dlatego firmy udostępniające dokumentację open source często sprzedają też albo gotowe urządzenia, albo prefabrykowane zestawy do ich montażu. W takiej formie można było jeszcze do niedawna kupić Gasifier’s Experimenter Kit (GEK), czyli wspomniany już wcześniej w artykule gazyfikator open source. Teraz sprzedaż jest wstrzymana ze względu na rozwój projektu (co jest dla mnie nie całkiem zrozumiałe).
Ta rewolucja open source mnie cieszy. Bo pozwala społecznościom skupić się na zaspokajaniu ich własnych potrzeb, zamiast na zaspokajaniu potrzeb wykreowanych przez działy marketingu globalnych koncernów.
Super sprawa. Z coraz większą ilością projektów Open Source i wzrostem ich popularności, myślę, że można liczyć na zmniejszenie cen też zwykłych komercyjnych produktów.
Znakomite odniesienie do nowych technologii z ekologią w tle.
Również swego czasu chciałem zastąpić Photoshopa, open sourcowym GIMP’em ale coś nie mogłem się w nim odnaleźć. Jakieś prostsze rzeczy dałem radę w nim zrobić, ale jak ktoś od ponad 10 lat pracuje w Photoshopie to potem jest mu bardzo ciężko odejść od swoich przyzwyczajeń i nawyków. Dlatego też po kilku miesiącach wróciłem do swojego starego Photoshopa 😉 Jednak często korzystam z innych OS jak np. Open Office
Świetnie rozwijającą się dziedziną, w której dominuje zdecydowanie Open Source jest technologia wykorzystywana do budowy dronów. Nie tylko tych do domowego użytku, ale nawet w bardziej zaawansowanych konstrukcjach. Większość dostępnych mikrokontrolerów lotu wykorzystuje takie właśnie oprogramowanie.