Walden, czyli życie w lesie

Gdy zacząłem się interesować zagadnieniami autonomicznego budownictwa i życia „off-grid” (czyli bez połączenia z siecią elektroenergetyczną), na kilku anglojęzycznych serwisach na ten temat znalazłem odwołanie do książki „Walden”, autorstwa Henry’ego D. Thoreau. Ta napisana w 1854 publikacja była opisywana jako inspiracja do życia w ten niekonwencjonalny sposób, zawiera bowiem opis dwóch lat spędzonych przez autora w zbudowanym własnoręcznie domku w lesie nad stawem Walden. Pomyślałem sobie wtedy, że warto byłoby ją przeczytać. Miałem sporo kłopotów z jej pozyskaniem, ale w końcu mi się udało — kilka dni temu skończyłem ją czytać…

Sięgnięcie po tę publikację nie było łatwe. W ostatnich latach wydano ją w Polsce dwukrotnie, w tym całkiem niedawno dodawana była do Gazety Wyborczej. Szkoda, że mimo to nie sposób kupić jej w księgarni, a i na rynku wtórnym łatwo nie jest. W chwili, gdy piszę te słowa, na Allegro dostępne są tylko dwa egzemplarze — jeden za ok. 70, drugi za ponad 80 PLN! Zniechęcony prawie zacząłem czytać ją w oryginale, czego bardzo chciałem uniknąć (ze względu na stary tekst z pewnością miałbym problemy ze zrozumieniem), ale w końcu udało mi się znaleźć ją w jednej z publicznych bibliotek i z pomocą mamy dotarła do moich rąk. 😉

Przyznam, że w książce jest więcej filozofii niż konkretów. Liczyłem, że przeczytam sporo na temat doświadczeń Thoreau z mieszkania z dala od miasta i społeczeństwa. Spodziewałem się, że informacji z książki nie będzie się dało zastosować do dzisiejszych realiów, ale liczyłem jednak na jakąś inspirację. Niestety, obiecywałem sobie zbyt dużo. Obok filozofii, autor mnóstwo miejsca poświęca opisom przyrody, w proporcji podobnej do „Pana Tadeusza”! Szkoda tylko, że ja już teraz potrafię docenić piękno natury, bez czytania kogoś, kto zachwyca się wzorkami na piasku powstającymi od strumyków spływających po ulewie spod podkładów kolejowych nieodległej od jego chaty linii kolejowej. 😉

Liczyłem na konkrety, jest ich niestety bardzo mało. Autor przedstawia wyliczenia, ile kosztowało go utrzymanie się przez czas mieszkania nad Waldenem, i ile kosztowało go wybudowanie domu. Więcej konkretów nie ma — a te nie dadzą się odnieść do dzisiejszej rzeczywistości. W XIX wieku nie było czegoś takiego jak sieć elektroenergetyczna, nie było więc od czego się odłączać. 😉

Jeśli ktoś ma za dużo wolnego czasu, albo ma ochotę poczytać trochę krytyki ówczesnego społeczeństwa i pogoni za pieniędzmi, polecam. Dla inspiracji do mieszkania „off-grid” są lepsze źródła. 😉

Komentarzy do wpisu “Walden, czyli życie w lesie”: 10.

  1. solaris says:

    Dobrze że jej nie kupiłeś dopiero byś żałował

  2. @solaris: sprzedałbym ją jeszcze szybciej na Allegro, niż ją bym kupił. 😉

  3. jofistron says:

    Szanowny Panie,
    Ja nie zyje w lesie (w sensie scislym), lecz mam rownie bogate doswiadczenia w zwiazku z zyciem autonomicznym, do czego zmusil mnie Zaklad Energetyczny, ktory odcial mi na dwa lata prad.
    Moja zona napisala w tych warunkach prace magisterska, korzystajac z lampy naftowej i dwoch swieczek, zeby wyjsnic.
    W czasie gdy brakowalo nafty lub parafiny sciany domu przyczernial dym unoszacy sie z nad prowizorycznej lampki wpelnionej olejem jadalnym (rzepakowym).
    Do boju zagrzewal stary (popsuty) piec kaflowy, zmuszajac do wietrzenia mieszkania co dwie godziny.
    Wode wyczerpalismy z pobliskiego jeziora, co zima oznaczalo przebijanie sie przez warstwe lodu, ale bylo to wygodniejsze niz nabieranie jej przy zanurzeniu po lydki w zamarajacej topieli. Drewno na opal nielegalnie transportowalem na barach z okolicznego lasu i juz nie rosne, wprzeciwienstwi do rzeczonego lasu. Natomiast nasze okno na swiat zbudowalem ze starej diody germanowej i sluchawki telefonicznej. Byl to super detektor odbierajacy namocniejszy impuls – jedynke Polskiego Radia.
    Ogolnie z tym autonomizmem jest zgodnie z powiedzeniem: „co cie nie zabije, to cie wzmocni”.
    Klaniam sie nisko.
    Jofistron

  4. @Panie Jofistron: ten blog jest doskonałym miejscem do spisania takich historii. Gdyby miał Pan ochotę o tym doświadczeniu opowiedzieć, z przyjemnością opowieści wysłucham i przekształcę na literki. 🙂

  5. Włodek says:

    Polecam ciekawą książkę Hansa Ottona Meissnera p.t. Sztuka życia i przetrwania. Trafiłem na nią dawnymi, jeszcze harcersko-licealnymi, czasy kiedy interesowałem się bardzo wszystkim , co związane było z „survivalem”. Mimo czasem bardzo dokładnych opisów, raczej nie jest to podręcznik „survivalu” ale bardziej „traperstwa”. Myślę Krzysztofie, że jeśli interesuje Cię życie „off-grid” to przynajmniej fragmenty tej książki będą dla Ciebie interesujące.
    Pozdrawiam
    Włodek

  6. @Włodek: survivalem też się interesowałem, mam kilka książek na ten temat. A ostatnio kupiłem superfajną „Kuchnię na trudne czasy”, która pokazuje masę ciekawych przepisów kulinarnych na okres poważnego kryzysu. 🙂

  7. wowes says:

    Jofistron robi sobie z nas jaja bo brak prądu elektrycznego nie wymaga życia jaskiniowego.Od 1 maja do 20 września spędzam życie bez prądu o napięciu 230V w przyczepie kempingowej nad mazurskim jeziorem w Puszczy Piskiej. Słucham radia o zasilaniu bateryjnym, światło mam z lampy gazowej, gotuję na gazie z butli.Telewizji nie oglądam [a to jest najfajniejsze]dużo czytam, nie wiem nic o serialach i tańczących na lodzie aktorach. Łączność mam przez laptop zasilany z akumulatora 120 Ah i z niego ładuję komórkę a akumulator przez lato trzy razy doładowuję w leśniczówce. Mam bezpośredni kontakt ze społeczeństwem i robię zakupy płynąc dwa razy w tygodniu kanu do wiejskiego sklepu.Tych ,których chcę widywać instruuję jak dojechać leśną drogą. Wracam na zimę do bloków i tam tęsknię do wiosny. Są jeszcze takie miejsca w Polsce ale ja swojego nie zdradzę bo zależy mi aby takie jeszcze było choć ze 20 lat. Dla ciekawskich – utrzymuję się z renty ok 1000zł i sprzedaży suszonych grzybów i marynowanych leszczy.Innego życie nie pragnę i tylko nienawidzę dyskotek bo słychać je z odległości 15 km.wowes

  8. @wowes: życie kempingowe to jest to, co lubię. Ale ja bez komputera i internetu czułbym się bardzo źle, za to z telewizją pożegnam się z przyjemnością. 🙂

  9. wowes says:

    Panie Krzysztofie. Jak napisałem powyżej[wiersz siódmy] ,nie rozstaję się z laptopem,po to m.in. mam akumulator 120 Ah.Internet to następny po elektryczności największy wynalazek techniczny ludzkości.

  10. Siguria says:

    Panie Krzysztofie, jak pewnie wielu innych czytelników w kwestii Walden padł Pan ofiarą stereotypów publikowanych szeroko w sieci i nie tylko. Thoreau to autor głęboko zakorzeniony w transcendentalizmie i oczekiwanie, że dostarczy wskazówek do mieszkania off-grid jest daleko posuniętym nieporozumieniem. Książka ta w podstawowych założeniach pisarza jest debatą nad duchowością, naturą przenikniętą boskim tchnieniem i miejscem człowieka w akcie stworzenia, a wszystko to ubrane w bogatą symbolikę. Ale to już zupełnie inna bajka… Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *