Pszczela apokalipsa

Konwencjonalne rolnictwo bardzo intensywnie korzysta ze zmechanizowanych środków produkcji, nawozów sztucznych, oraz środków ochrony roślin. Pestycydy i herbicydy stosowane są w coraz większych ilościach, ze względu na rosnącą odporność na te substancje szkodników i chwastów.

Nie ma jednak póki co wielkiego wyboru, bo niestety konwencjonalne rolnictwo oparte o duże, monokulturowe uprawy, to tak naprawdę walka człowieka z przyrodniczą równowagą. I w tej walce trzeba korzystać z szerokiego arsenału różnych oręży, począwszy od orki, na opryskach skończywszy.

Problem w tym, że opryski oddziałują negatywnie nie tylko na owady i chwasty uważane za szkodniki, ale też na te, które w naszym odczuciu są pożyteczne. A archetypem pożytecznego owada jest przecież pszczoła.

Od kilku lat coraz więcej mówi się o tym, że pszczoły mają niemałe problemy, by przeżyć w środowisku. Walczą ze swoimi pasożytami i chorobami, a dodatkowo jeszcze muszą przeciwstawiać się zwiększonemu skażeniu środowiska.

Nic więc dziwnego, że pojawiają się coraz ciekawsze kampanie mające zwiększyć świadomość ludzi w zakresie tego problemu. Poniżej przykład jednej z takich kampanii.

Problem jest olbrzymi dlatego, że pszczoły też są jednym z fundamentów rolnictwa. Bez owadów zapylających nie byłoby całej masy plonów, m.in.: olbrzymiej części owoców z polskich sadów, ale także roślin strączkowych, oraz niektórych roślin pastewnych (np. lucerna i koniczyna).

Ręczne zapylanie oczywiście jest możliwe, ale robi się to raczej wyłącznie w małej skali, np. do wyhodowania nowych odmian roślin poprzez ich krzyżowanie. Łatwo sobie wyobrazić, ile czasu zajmie zapylenie wszystkich kwiatów na drzewie owocowym i o ile będzie musiał to podnieść koszt każdego pojedynczego owocu.

Nie ma jeszcze gotowego rozwiązania na problem masowego wymierania pszczół. Na pewno jednak warto ograniczyć ilość zużywanych w rolnictwie środków chemicznych, ale także zwiększać ilość miejsc, w których pszczoły mogą żerować — choćby obsiewając nieużytki kwitnącymi roślinami. Jeśli jeszcze będą to rośliny wiążące azot, przyczyni się to do znacznego zwiększenia żyzności ziemi.

A moje pszczoły z mojego ula w tym roku latały dość niemrawo. Nie spodziewam się, by przeżyły kolejną zimę. 🙁

Komentarzy do wpisu “Pszczela apokalipsa”: 8.

  1. Najzabawniejsze jest fakt, iż jest produkcja coraz to nowszych pestycydów przeciw pasożytom to walka z wiatrakami, gdyż one potrafią zaadoptować się do nowgo środowiska :/

  2. Masło says:

    Rozwiązaniem na zapylanie roślin zamiast pszczół jest stosowanie dużo bardziej odpornych na w sumie wszystko trzmieli. Tylko miodu nie będzie. W sumie szczęściem w nieszczęściu jest to, że pszczoły są takie delikatne, inaczej producenci zaczęli by kombinować nad miodem rzepakowym wysoko pryskanym.

  3. Wentylacja mechaniczna says:

    Ciekawy wpis nie wiedziałem, że jest taka sytuacja z tymi pszczołami. A kampania naprawdę przekonująca

  4. Piotr B says:

    Mam wujka pszczelarza-amatora, od kilku lat skarży się, że nie jest wesoło. Pszczoły chorują, roje mają się coraz gorzej, dużo martwych pszczół. Tylko pasja go trzyma przy pasiece.

  5. Darek says:

    Niestety trzmiele nie sa kompleksowym rozwiązaniem. Rodziny pszczele zimują i juz od wczesnej wiosny zaczynają pracę. W przypadku trzmieli zimuje jedynie królowa, do czasu wyhodowania nowego pokolenia wiosną owadów jest po prostu bardzo mało. Oprócz kwiatów warto mieć także rośliny dające bardzo wcześnie duże ilości pyłku, bo to podstawowe pozywienie pszczół wczesną wiosną. Wystarczy zwykła leszczyna, ale zaobserwowałem iż ich przysmakiem jest pyłek osiki (chyba, w każdym razie jakiś gatunek topoli). Pod tym drzewem aż huczy chociaż czasami w tym czasie dostępny jest już nektar z drzew owocowych.

    Oprocz pestycydów i zanieczyszczeń bardzo duzym zagrożeniem dla pszczół (i wogóle pozytecznych owodów) są rosliny GMO. W celu ich uodpornienia na szkodniki wszczepia się w nie gen produkujący białko tokszyczne dla owadów (Cry). Pestycydy po wycofaniu z uzycia znikają ze środowiska, GMO może zostać na zawsze. Ostatnio w USA były afery związane z zanieczyszczeniem pszenicy przez GMO niedopuszczone do obrotu. Firmy biotechnologiczne oczywiście włożyły głowę w piasek twierdząc, że skoro nie da się nic z tym zrobić, to trzeba ten stan zaakceptować. Inaczej mówiąc jeżeli jakieś świństwo wycieknie z laboratorium, to będzie raz na zawsze pozamiatane, nasze problemy z barszczem Sosnowskiego przy GMO są betką.

  6. AlaS says:

    Niestety wszelkie pestycydy oddziałują na naszą przyrodę. Choć ostatnio często słyszę o świadomym truciu pszczół w pasiekach. Nie wiem czy ludzie nie zdają sobie sprawy z tego jak bardzo są nam potrzebne pszczoły?

  7. Taszkent says:

    Biedne te nasze pszczółki. Dobrze, że przynajmniej Ty poświęciłeś im odrobinę miejsca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *