Akumulatory ołowiowe (kwasowo-ołowiowe) to w naszych warunkach najtańsza metoda na przechowywanie energii elektrycznej w małej skali. Nie, tańszą metodą nie jest sprężone powietrze, spiętrzona woda, ani wirujące koło zamachowe. Ani żaden inny rodzaj akumulatorów, NiMH, LiPo, czy cokolwiek innego.
Ale na rynku akumulatorów kwasowo-ołowiowych jest tyle najróżniejszych rodzajów i modeli do wyboru, że czasem nie wiadomo od czego zacząć. Proponuję więc zacząć od tego artykułu.
Akumulatory samochodowe
Najpopularniejsze akumulatory tego typu, jakie można znaleźć w wielu sklepach, to akumulatory samochodowe. Rozruchowe, tj. służące do uruchamiania silnika — napędzenia rozrusznika i podania napięcia na pozostałe istotne podzespoły, jak elektrozawory, pompy, układ zapłonowy. Ponieważ największym obciążeniem przy rozruchu jest elektryczny silnik rozrusznika, akumulatory ołowiowe do samochodów są zoptymalizowane właśnie po to, by dawać jak najwięcej prądu dla rozrusznika. Innymi słowy, mają przez kilka-kilkanaście sekund podać prąd liczony w setkach amperów (200…300…500 A), by napędzić silnik elektryczny rozrusznika o mocy nawet kilku kilowatów.
Akumulatory rozruchowe mają za zadanie uruchomić silnik, oddając przez krótki czas duże prądy. Nie projektuje się ich po to, by przez wiele godzin oddawały mały prąd, np. do zasilania radia czy paru żarówek energooszczędnych. Naturalnie, można taki akumulator wyładować do zera, a później naładować ponownie. Co więcej, można takich cykli powtórzyć nawet kilkanaście. Później akumulator będzie się nadawał na śmietnik, tj. do recyklingu. 😉
Akumulatory trakcyjne
Tego rodzaju akumulatory stosuje się m.in. do wózków widłowych, ale także innych zastosowań napędowych, jak np. do silników zaburtowych w łodziach. Z zasady przystosowane są do pracy od zera do pełna i takich cykli mogą wytrzymać znacznie więcej, niż akumulator samochodowy.
Przykładem takiego akumulatora będą aku Trojan o napięciu 6v. Warto zauważyć, że mają one olbrzymią pojemność, ale napięcie tylko 6V, więc trzeba kupić co najmniej 2 takie akumulatory, a cena ich nie jest mała.
Usprawnione akumulatory EFB
EFB jest skrótem od „Enhanced Flooded Battery”, czego na polski język nie potrafię wprost przetłumaczyć. Chodzi jednak o akumulatory z ciekłym elektrolitem (jak zwykłe, samochodowe), ale o wydłużonej żywnotności i większej wytrzymałości na pracę cykliczną. Płyty (elektrody) w takim akumulatorze są znacznie grubsze, niż w zwykłym, a także wzmocnione powłoką z poliestru, co zmniejsza zużywanie się tych płyt.
Ale wciąż są to akumulatory z ciekłym elektrolitem (dlaczego o tym wspominam, wyjaśni się za chwilę). Zastosowanie znajdują, a jakże, w samochodach, ale tych wyposażonych w system start-stop, który nawet na krótkich postojach wyłącza silnik a później wymaga jego błyskawicznego uruchomienia. Przykładem takich akumulatorów mogą być akumulatory Varta serii EFB.
Żelowe, czyli z elektrolitem w formie żelu
Znacznie bezpieczniejsze od wszystkich powyższych, są akumulatory żelowe. One nie mają już ciekłego elektrolitu, tylko taki w formie żelu. W razie jakiegoś uszkodzenia obudowy, nie wycieknie z niej kwas siarkowy. Nie mają też otworów ani korków, czyli mogą pracować praktycznie w dowolnym położeniu, w odróżnieniu od typów opisywanych poprzednio.
Takie akumulatory znajdziemy m.in. w zabawkach dla dzieci (jeżdżące motory dla dwulatków, itd.), zasilaczach awaryjnych (UPS), centralach alarmowych, itd.
Dostosowane do pracy cyklicznej i głębokich wyładowań, ale znacznie droższe, od opisywanych wcześniej. Za to bezpieczniejsze.
AGM, też bezpieczne
Bezpieczne są też akumulatory AGM, w których elektrolit nasącza maty z włókna szklanego. Znów dostosowane do pracy cyklicznej i głębokich rozładowań. Mogą pracować w dowolnej pozycji, są bezpieczne, bo szczelne.
Jakie są najlepsze?
Do domowego systemu fotowoltaicznego lub zasilania awaryjnego polecałbym najtańsze akumulatory dostosowane do głębokiego rozładowania i pracy cyklicznej.
Nie muszą to być akumulatory żelowe ani AGM. Chyba, że z jakichś innych względów zależy nam na większym bezpieczeństwie — np. ze względu na to, że boimy się, by dziecko nie wywróciło nam 20-kilowego akumulatora stojącego w piwnicy. Moim zdaniem tylko wtedy sens ma dołożenie dodatkowych pieniędzy na taki akurat akumulator.
Tylko dodam, że Trojany są najbardziej polecane przez grupę chyba najszerzej korzystającą z alternatywnych źródeł energii, a mianowicie tzw. cruising sailors, czyli żeglarzy spędzających wakacje bądź życie na jachtach żaglowych w tropikach.
A jak w porównaniu z opisanymi akumulatorami w kwestii rozładowywania prezentowałyby się akumulatory Litowo-polimerowe, które mają największą wydajność (według niektórych nawet do 0,5 kWh na kg)?
Póki co to ogniwa przyszłości, cena rzuca na kolana, więc jak na razie tylko modelarze mają uciechę z bardzo lekkich ogniw…
taaa bezpieczeństwo- oczywiście nie słyszeliśmy żeby szczelny żelowy akumulator puknął nam w piwnicy obryzgując wszystko elektrolitem, nie?
jeżeli elektrolit jest uwięziony w żelu trzeba b.uważać na prąd ładowania i warunki przechowywania akumulatorów(temperatura)
a żeglarze w tropikach to durny przykład- u Ciebie pod maską w aucie jest 60+stopni a u niego pod pokładem w jachcie ciągle te max 30- bo woda chłodzi burty.
wiem bo sam w tropikach mieszkałem
Widziałem pęknięty najzwyklejszy akumulator samochodowy, więc w te zapewnienia producentów o bezpieczeństwie hermetycznych akumulatorów w stu procentach nie wierzę.
Dokładnie panie Krzysztofie Lis
Sam miałem 2 akumulatory szczelne z zaworami vrla
Które mają zabezpieczać akumulator a zamiast zadziałania zaworów rozerwało obudowę w momencie kiedy jedna cela dostała zwarcia.
Więc wszystkie zabezpieczenia można se wsadzić.
Najbezpieczniejsze są najprostsze technologie
Do starego typu akumulatorow jak nie podejdzie się z ogniem to jeszcze nie widziałem rozerwanej obudowy niestety przy AGM już 2 widziałem