Zamiast programu „Prosument”, czyli jak zachęcić Polaków do montażu małych przydomowych elektrowni

Gdy Polska musi zwiększać udział energii ze źródeł odnawialnych w bilansie energetycznym, pojawiają się różne dziwne pomysły. Mam tu na myśli programy z dotacjami, które mają w zamyśle zachęcić Polaków do korzystania z tych źródeł.

Takim programem  był program wsparcia dla kolektorów słonecznych, w którym można było dostać aż 45% kosztu kwalifikowanego brutto. W praktyce nikt tyle nie dostał, bo trzeba było za to zapłacić podatek dochodowy, zapłacić prowizję i oprocentowanie kredytu w banku, ponieść koszt zbędnej papierologii, no i ceny dzięki dotacjom wzrosły. Mimo to, program okrzyknięto sukcesem, może i słusznie, bo publiczne pieniądze zostały wydane, na czym zarobili bankierzy, sprzedawcy i instalatorzy.

Tak samo skończy się każdy kolejny program dotacji do czegokolwiek. Sprzedawcy będą wiedzieć, że dopłaty dla klientów oznaczają to, że są oni skłonni wydać więcej, niż do tej pory. Przecież wydawać będą pieniądze, które dostaną, a więc nie własne, ciężko zarobione… Z punktu widzenia inwestorów, ani program dopłat do kolektorów, ani program dopłat do domów energooszczędnych i pasywnych, ani program Prosument, nie zrobią za wiele dobrego.

A można byłoby jednym banalnym ruchem sprawić, że montaż takich instalacji zacząłby mieć sens ekonomiczny — zarówno dla pojedynczych inwestorów, jak i dla firm czy instytucji (np. spółdzielni mieszkaniowych).

Wystarczy mocno ułatwić oddawanie energii elektrycznej do sieci i pozwolić na rozliczenia netto.

Rozliczenia netto polegają na tym, że mamy dwukierunkowy licznik energii elektrycznej. Licznik mierzy przepływ prądu w obu kierunkach. Zużywanie go w domu powoduje zwiększenie wskazań licznika. Oddawanie prądu do sieci zmniejsza te wskazania. Płacimy tylko za tę ilość energii elektrycznej, którą faktycznie zużyliśmy, a nie oddaliśmy do sieci. Jeśli więcej oddamy, niż zużyjemy, nadwyżkę dostaniemy według normalnych stawek.

Takie podejście sprawi, że montaż baterii słonecznej pozwala na zarobienie 0,60 PLN/kWh wytworzonej energii elektrycznej. Czyli z baterii słonecznej o mocy 1 kW rocznie zarobilibyśmy ok. 570 PLN. Zwrot z takiej inwestycji nastąpiłby po kilkunastu latach.

Dziś po zamontowaniu baterii słonecznych czy wiatraka także możemy oddawać do sieci prąd. Rzecz w tym, że za ten prąd dostaniemy maks. 0,20-0,30 PLN/kWh, czyli tyle, ile kosztuje energia elektryczna na wolnym rynku.

Rozliczenia netto pozwolą zarobić (czyli oszczędzić) znacznie więcej, bo zmniejszą rachunek o koszt energii i koszt jej dostarczenia.

Dziś jest też problem z przyłączeniami instalacji do sieci, co mnie wydaje się zupełnie niezrozumiałe. To też można błyskawicznie załatwić. Wystarczy wprowadzić prawny obowiązek odbioru energii elektrycznej aż do mocy równej mocy przyłączeniowej danego obiektu. Przykładowo — na działce mam przyłącze energetyczne o mocy umownej 10 kW. Oznacza to, że sieć dystrybucyjna pozwala na dostarczenie aż 10 kW energii elektrycznej do mojego budynku. Ale równie dobrze oznacza to, że sieć jest w stanie odebrać te same 10 kW energii elektrycznej i rozprowadzić ją dalej. Bo co za różnica, w którą stronę płynie prąd przez przyłącze? Żadna!

Tymi dwoma ruchami — wprowadzeniem obowiązku rozliczeń netto i obowiązku przyjmowania prądu aż do mocy umownej — załatwiamy dużo większe zainteresowanie montażem i eksploatacją baterii słonecznych i turbin wiatrowych. Gdyby takie przepisy się pojawiły, byłbym jednym z pierwszych, który podłączy baterie słoneczne do inwertera, a później do sieci. 🙂

Komentarzy do wpisu “Zamiast programu „Prosument”, czyli jak zachęcić Polaków do montażu małych przydomowych elektrowni”: 4.

  1. Edward says:

    Słuszne uwagi. A z programami dotacji to jest tak, że one nie mają w rzeczywistości niczego ułatwiać i promować, mają zapewnić transfer kasy do banku. Wyraźnie to pokazuje obowiązek finansowania inwestycji z kredytu, nawet jak masz gotówkę na całość.

  2. piotrek says:

    no właśnie , ale nie wydaje mi się aby nasz rząd wydał 70-100 mld na energetykę atomową bez podwyżki cen prądu, jak zdrożeje prąd zacznie się opłacać robić prąd dla siebie , to będzie przełom, on zacznie się od firm zakładów które mają pieniądze , dalej rozejdzie się to na domostwa rolników rzemieślników, którzy mają możliwości i dalej już zaczną sprzedawać to firmy takie urządzenia, i wtedy pójdzie to lawinowo,
    może byśmy uczestniczyli we wprowadzeniu silnika 3-8kw do produkcji domowej dla nas , albo to będzie stary silnik benzynowy na gaz drzewny z prądnicą , albo nowy silnik stirlinga na gaz , drzewo lub kolektor słoneczny

  3. Pingback: Jak spieprzyć program dotacji do małych instalacji OZE?

  4. jak pozbyć się szczurów says:

    A później i tak się okazuje, że przepłacamy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *