W listopadzie nie jadłem mięsa (prawie)

Jakoś od wiosny jestem na diecie. Dotarło do mnie, że trzeba trochę schudnąć i że łatwiej będzie mi to zrobić, gdy po prostu będę jadł mniej.

W ramach tej diety dostałem od dietetyczki kilka kolejnych jadłospisów, w których było niewiele mięsa. Dostałem też szereg wytycznych, na co powinienem zwracać uwagę, a co mogę sobie jeść.

I jakoś tak się złożyło, że sukcesywnie zacząłem jeść tego mięsa coraz mniej. Aż w końcu pomyślałem sobie, że sprawdzę, jak to by było, gdybym nie jadł go wcale. I postanowiłem zrobić taki eksperyment.

Padło na listopad.

Żeby doprecyzować — nie przestawiłem się na weganizm, ani wegetarianizm. Technicznie rzecz ujmując moja dieta spełniała definicję semiwegetarianizmu, a dokładniej pescowegetarianizm. Nie jadłem czerwonego mięsa ani drobiu, ale jadłem ryby, mleko i jego przetwory oraz jajka.

Ogólnie mięso to bardzo lubię. Moim ulubionym deserem jest dobrze przyrządzony tatar, lubię schabowe, z wielką przyjemnością zjem pieczoną gęś czy gulasz z dziczyzny. Z radością zjem też kaszankę (tak z grilla, jak i z patelni), wątróbkę czy parówkę z czegoś, co nawet mięsem się nazywać nie powinno.

Gnocchi ze szpinakiem i grzybami. W sosie było chyba pełno śmietany. Pyszności!
Gnocchi ze szpinakiem i grzybami. W sosie było chyba pełno śmietany. Pyszności!

Ale przez cały miesiąc niejedzenia kiełbasy, kotletów czy wędliny, jakoś nawet mnie do niej nie ciągnęło. To też właśnie chciałem sprawdzić. Był tylko jeden taki moment, gdy zobaczyłem w telewizji reklamę któregoś z producentów wędlin, jakieś smażące się na grillu kiełbaski. Wtedy trochę poczułem, że wołają do mnie z reklamy „Krzyś, zjedz nas, jesteśmy takie pyszne!” 😉 .

Ostatecznie nie wytrwałem całego miesiąca, bo w ubiegłą sobotę odwiedziłem rodziców i już nie chciałem wybrzydzać, tylko zjadłem grzecznie to, co było przygotowane. 🙂

A teraz w dalszym ciągu wybieram raczej dania wege. Wprawdzie jestem przekonany, że zwierzątka istnieją po to, by były pysznym obiadkiem, to uważam, że powinniśmy hodować je i zabijać w sposób etyczny, bez okrucieństwa i przemocy. Tym jednak, co mi naprawdę przeszkadza, jest wpływ produkcji mięsa na środowisko. Temu zagadnieniu będę chciał tu poświęcić nieco więcej miejsca w przyszłości.

Komentarzy do wpisu “W listopadzie nie jadłem mięsa (prawie)”: 2.

  1. Adam says:

    Ja w grudniu nie jadłem mięsa. Jest to naprawdę ciężka sprawa powstrzymać się.

  2. Strus says:

    Wegetarianie żyją krócej i po pewnym czasie czują się gorzej. Wiekszość dietetyków niestety nie zna się na swojej robocie. Dziś świat jest zanieczyszczony na potęgę i trzeba jeść i żyć tak, by utrzymać równowagę. Potrzeba bardziej yang niż yin. Obrazowo yang to ściśnięty, twardy a yin to rozdęty, miękki. Wszystko jest na drlwison. To nie jest propozycja dla każdego( ~1,5 kg pewnych warzyw ugotowanych w szybkowarze dziennie zjeść), ale warto. Wszedłem na tą ścieżkę i jej nie zmienię

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *