Dziś chciałbym odpowiedzieć na tytułowe pytanie, ale z perspektywy pojedynczego gospodarstwa domowego. Nie interesują mnie dywagacje nad wyższością wydobycia gazu łupkowego nad budową gazoportu i inne zagadnienia związane z bezpieczeństwem energetycznym całego kraju. Chodzi mi tylko o to, jak uniezależnić swoją rodzinę od ropy i gazu z Rosji.
Problem polega na tym, że jesteśmy dość mocno uzależnieni w codziennym życiu od tych dwóch surowców energetycznych. Z ropy otrzymujemy paliwa, które spalamy w samochodach. Gaz ziemny zaś jest bardzo popularnym paliwem do ogrzewania domów, przygotowywania ciepłej wody użytkowej, oraz gotowania posiłków.
Dlatego wpadłem na pomysł napisania artykułu, który opisze działania osiągalne na poziomie pojedynczej, statystycznej polskiej rodziny.
Rezygnujemy z ropy
Ropa naftowa to surowiec, z którego produkowane są przede wszystkim:
- benzyna i olej napędowy,
- nafta i paliwa lotnicze,
- oleje i smary,
- asfalty i smoły,
- tworzywa sztuczne.
Z nafty do oświetlenia już nie korzystamy, także grzewcze piecyki naftowe w Polsce popularne nie są. Tworzywami sztucznymi i asfaltem też zajmować się nie będziemy. Mineralne oleje i smary w polskim domu wykorzystywane są przede wszystkim w samochodach, może ewentualnie jeszcze w rowerach.
Skupić się powinniśmy na ropopochodnych paliwach. Od nich jesteśmy najbardziej zależni.
Jak uniezależnić się od ropopochodnych paliw
Tu nawet nie chodzi o nasze wygodnictwo i jeżdżenie samochodem do najbliższego sklepu, czy na wakacje, zamiast pociągiem. Wiele polskich rodzin jest uzależnionych od benzyny czy oleju napędowego w taki sposób, że codzienne dojazdy do pracy, szkoły czy na zajęcia pozalekcyjne odbywają się właśnie z wykorzystaniem samochodu.
Nie bójmy się tego powiedzieć — budowa domu pod miastem w miejscu, w którym nie ma komunikacji publicznej, jest z tego punktu widzenia błędem.
Co bowiem stanie się, gdy benzyna zdrożeje dwukrotnie (jak to miało miejsce na przestrzeni kilku ostatnich lat)? Co będzie, gdy litr oleju napędowego zamiast 5,50 PLN, kosztować będzie 25 PLN? Czy wtedy pensja wystarczy na utrzymanie domu i dojazdy do pracy? Jeśli nie, to gdzie na przedmieściu znaleźć pracę pozwalającą na utrzymanie rodziny?
Nie ma tu optymalnych rozwiązań, bo Wasza sytuacja może za każdym razem być nieco inna, ale warto zastanowić się nad:
- przeprowadzką do miejsca, w którym istnieje komunikacja publiczna, w szczególności kolejowa — bo pociągi to mamy w Polsce głównie elektryczne, a prąd produkujemy z własnego węgla, a nie importowanej ropy czy gazu,
- kupieniem elektrycznego samochodu, z tego samego powodu, co powyżej,
- kupieniem elektrycznego roweru, na dojazdy na krótsze dystanse — zresztą 15-20 km w jedną stronę do pracy rowerem każdy zdrowy dorosły człowiek powinien być w stanie zrobić bez użycia elektrycznego silnika,
- pracą zdalną lub pracą bliżej miejsca zamieszkania.
Elektrycznego samochodu nie kupię, ale elektryczne rowery dość mocno mnie interesują i mam pewien fajny pomysł, o którym napiszę w niedalekiej przyszłości.
Niech się komuś nie wydaje, że przestawienie się na LPG jest rozwiązaniem. Nie jest, bo LPG produkowany jest głównie z ropy a różnica w cenie bierze się niemal wyłącznie z niższych stawek podatków i opłat paliwowych. Podobnie jest z CNG (sprężonym gazem ziemnym) — bo wpadniemy z deszczu pod rynnę. A wodór to póki co — mrzonka.
Bądźmy szczerzy — duża część z nas (w tym niżej podpisany) porusza się samochodami często z wygody, a nie z konieczności. Ja mógłbym chodzić do pracy pieszo, co zajmowałoby mi tylko 3× więcej czasu, albo komunikacją publiczną, nieznacznie krócej. Optymalnym sposobem dotarcia do biura byłby więc dla mnie rower.
Rezygnujemy z gazu
Gaz ziemny w polskich domach wykorzystywany jest najczęściej do wytwarzania ciepłej wody użytkowej, ogrzewania, oraz przyrządzania posiłków.
Ale ten sam gaz ziemny wykorzystywany jest też w przemyśle — w szczególności w przemyśle chemicznym, np. do wytwarzania nawozów sztucznych. Temu się przyglądać bliżej nie będziemy, zasygnalizuję tylko, że zamiast wykorzystywać w ogrodzie nawozy sztuczne, lepiej jest zająć się na poważnie kompostowaniem.
Jak uniezależnić się od gazu ziemnego?
Najłatwiej zastąpić gaz ziemny używany do ogrzewania domu. Mamy do wyboru przecież całą masę różnych paliw i nośników energii, m.in.:
- węgiel — brudny, wymagający dużo pracy, wytwarzający niezbyt przyjemne spaliny, ale za to może być polski, a nie z importu,
- drewno — też pracochłonne, ale za to czystsze od węgla, w dodatku jest to przecież paliwo odnawialne,
- pellet z drewna — odpad np. z przemysłu drzewnego, droższy od drewna, ale za to sprzedawany w workach,
- brykiet ze słomy — nie dość, że pozwala na zagospodarowanie odpadu, to jeszcze można go wytwarzać i wykorzystywać lokalnie,
- energię elektryczną — produkowaną z krajowego węgla, a można ją bardzo tanio zamienić na ciepło z użyciem pompy ciepła.
Nieco trudniej jest, gdy chodzi o ciepłą wodę użytkową. W domu jednorodzinnym najczęściej wytwarzana jest w tym samym źródle, co ciepło dla ogrzewania. A więc przestawienie się z ogrzewania gazowego na ogrzewanie drewnem załatwia sprawę. Z tą różnicą, że latem trzeba poświęcać dodatkowy czas na uruchomienie kotła dla nagrzania wody.
Dlatego nawet w przypadku tanich źródeł ciepła opłaca się zastosowanie kolektorów słonecznych. Bo tu oszczędzamy nie tyle pieniądze, ile raczej czas wymagany na oczyszczenie, załadowanie i rozpalenie w kotle CO. Co ciekawe, może opłacić się także ogrzewanie wody prądem wytworzonym w bateriach słonecznych.
Większy kłopot jest wtedy, gdy potrzebujemy przestawić się na inny nośnik energii w bloku. Wiele polskich mieszkań ma jeszcze ogrzewanie wody gazem i uważam osobiście, że to niezłe rozwiązanie. Jeśli jednak chcemy pozbyć się gazowego źródła ciepła, wyboru zbyt wielkiego nie mamy — pozostaje nam montaż elektrycznego bojlera (pojemnościowego ogrzewacza wody).
Najmniejszy wybór mamy zaś, gdy chodzi o gotowanie posiłków. Bo tu możemy tylko kuchenkę gazową zastąpić kuchenką elektryczną.
Ropa to nie problem, gdy eksploatacja swojego samochdu stanie się nieopłacalna zwiększy się ilość kursujących busów. W mojej miejscowości tak właśnie jest – ten środek transportu wypiera nawet PKS-y, bo prywatni własciciele sa znacznie bardziej elastyczni.
Jeżeli chodzi o gaz, to niedawno na elektrodzie zrobilem obliczenia dot. ogrzewania domu o rocznym zapotrzebowaniu na ciepło 5 tys kWh. Wyszło mi, że koszty przyłączenia gazu i instalacji wewętrznej spłacają się dopiero po 20 latach w porownaniu do akumulacyjnego elektrycznego na taryfie nocnej. Po dodaniu 2 tys kWh na CWU czas zwrotu co prawda spada do 14 lat ale… Wystarczy do pradu dodać kolektor i koszt używania gazu zrównuje się z kosztem prądu na taryfie nocnej. Z innych obliczen wychodziło mi, że przy zużyciu gazu tylko do gotowania w ilości poniżej 100 m3 rocznie uzywanie kuchenki indukcyjnej jest tańsze, nawet na najpopularniejszej taryfie całodobowej. Co prawda gaz go gotowania można zastąpić tylko prądem, ale tu są dwie możliwości:
Kuchenki oporowe o dosyć małej sprawności, dlugim czasie nagrzewania ale doskonale nadające się do smażenia konfitur czy bigosu. W dodatku mogą bezpośrednio współpracować z fotowoltaiką (prąd stały), wystarczy odpowiednio dobrac ich moc.
Kuchenki indukcyjne które są niezwykle oszczędne, wygodne w użyciu, szybko gotują, pozwalają ustawiać temperaturę gotowania. Ale za to wymagają specjalnych garnków (moga być emaliowane) i mają tę wadę iż mocno nagrzewając garnek łatwo przypalają w/w bigosy czy konfitury (receptą jest bardzo grube dno garnka). Z tego powodu uważam, że idelanym zastępstwem gazu jest dwupalnikowa kuchenka indukcyjna + 1 palnik oporowej.
W moim przypadku rower świetnie sprawdza się w ograniczeniu zużywanej ilości paliwa. W sezonie rowerowym samochód stoi praktycznie pod domem, korzystam z niego jedynie w awaryjnych sytuacjach lub jeśli muszę coś przewieźć. W kieszeni zostaje jakieś 200-300zł które wydałbym na paliwo. Dodatkowo waga i kondycja utrzymuje się na wysokim poziomie, natomiast w weekendy mogę odwiedzić wiele interesujących miejsc ;). Polecam każdemu przesiadkę na rower.
Świetny artykuł, szczególnie punkt z tą pracą zdalną 🙂
Zastanawia mnie jedna rzecz, czy gdyby znaczna część polskich domostw poszła tym tropem nasze zużycie energii elektrycznej nie wzrosłoby zbyt znacznie do niebezpiecznego poziomu braku surowców (dyrektywy itp.)?
To zależy. Gdyby prad elektryczny był produkowany tak jak obecnie głównie w dużych systemowych elektrowniach, to ryzyko istnieje. Dodatkowo w sezonie grzewczym mamy dosyć małe rezerwy mocy, a już osiągamy poziomy powyżej 28 GW. To oznaczałoby konieczność budowy nowych elektrowni które będa pracowały tylko kilka miesięcy w roku. Niestety, powyższy sposób myślenia o energetyce ciągle pokutuje, a wcale tak nie musi być.
W Polsce większość ciepła ciągle jest produkowane w ciepłowniach. Gdyby tylko największe z nich przekształcić w elektrociepłownie w zasadzie wszystkie w/w problemy znikną jak ręką odjął:
Elektrociepłownia zużywa o wiele mniej paliwa niż obecnie dominujące ciepłownia + elektrownia systemowa.
Największą dostępną moc elektrociepłownie będa miały zimą, czyli w czasie najwiekszego zapotrzebowania na nią.
Elektrociepłownia w największym stopniu i najtaniej są w stanie dostarczyć energię w czasie, gdy kolektory i PV są mało wydajne. Po prostu występuje niemal idealna korelacja: im mniej Słońca tym więcej ciepła trzeba produkować, a więc tym więcej elektryczności dostarczy kogeneracja.
Mam nadzieję, że w wyniku konfliktu na Ukrainie i ew. odcięcia dostaw gazu wreszcie zrobimy to co wręcz narzuca zdrowy rozsądek: ciepło produkowane lokalnie oraz w dużych ciepłowniach zostanie zastąpione ciepłem z kogenracji. Docelowo dla ogrzania Polski oraz wytworzenia niezbędnej elektryczności może wystarczyć ok. 30 mln ton węgla, ok. 3x mniej niż obecnie. Gazu też zużywamy zdecydowanie za dużo, zejście do 10 mld m3 byłoby bardzo korzystne dla naszej gospodarki. To da się zrobić przy odpowiednim miksie energetycznym w ktorym elektrociepłownie będą stanowiły rdzeń. Przy okazji podam, że w/g ubieglorocznego raportu o rynku ciepłowniczym ceny ciepła z kogeneracji sa dużo niższe niż z ciepłowni.
Ja zacznę od tego, że nie jest możliwe, żeby paliwo aż tak podrożało. Teoretycznie tak ale w praktyce będzie to oznaczało całkowity paraliż w skali całego państwa. Bardzo ważne są przepisy. Prawo powinno maksymalnie wspierać zieloną energię i jej producent ów. Chyba wszyscy zgodzimy się, że jak największa niezależność energetyczna każdego gospodarstwa domowego jest ważna, wtedy, żadne awarie czy przerwy w dostawach nie są dla nas groźne. W lecie kolektory słoneczne super sprawa, w domach położonych dalej od miast może jakieś turbiny wiatrowe.
@Kuba: wsparcie to dotacje, a dotacje to wyższe podatki. Dlatego wsparcia finansowego być nie powinno. Co najwyżej w formie możliwości rozliczania netto, ale to też spowoduje wyższe koszty dla pozostałych odbiorów prądu. Ale w sumie może to i dobrze — nic tak mocno nie motywuje do oszczędzania energii czy przestawienia się na własne źródło, jak wysokie rachunki.
A czy nie jest możliwe, by paliwo aż tak podrożało? Obawiam się, że jest możliwe. Wszystkie paliwa kopalne występują na ziemi w ograniczonych ilościach. Więc astronomiczne ich ceny to nie abstrakcja, tylko kwestia czasu.
Ale po co wybiegać do przodu? W ciągu ostatniej dekady baryłka ropy zdrożała 3x od ok. 30$ do 100$. Ponieważ ceny gazu z Rosji są indeksowane canami ropy on takż ebardzo, bardzo mocno podrożał. Jedynie gaz spot wydaje się tanieć, ale do czasu. Po prostu był tak duży dysonans w kosztach wydobycia gazu do cen indeksowanych ropą, że podaż musiała się zwiększyć i z tego powodu zakupy natychmiastowe są na razie tanie. Obecny kryzys zaczął się tuż po tym jak baryłka ropy doszła do 100$, osobiście nie sądzę by był to przypadek.
Co do ogrzewania wody, proszę może wspomnieć , o bojlerach z pompą ciepła na powietrze, do grzania wody. Mam taki i sprawdza się znakomicie.
( w zabytkowym budynku i kolektory niestety nie pasują wizualnie).
Zimą grzeję pompą ciepła, a wielki mróz pelletami. A lokalnie jeżdżę Toyotką Hybrydą która pali 5 l. Gazu do domu nigdy nie doprowadziłem 😉
Pozdrawiam serdecznie ! p.s. Mam też elektryczną hulajnogę :)))
Ropa,gaz wkoło to samo cena zadecyduje, oni? zrobią tamci? zadecydują. A co Ty zrobisz, tak Ty co to czytasz? tak samo jak Kowalski co się zgodził na pracę minimalna (czytaj zgodził się z komuną a ceny go wpier….) daje się ruchać przez pracodawcę za płacę minimalną i śmieciowy ZUS za szklankę wody bo na chleb mu braknie na emeryturze, a pracodawca ruchany przez drugiego pracodawcę i pracuje za 1 paliwa/h w strachu przed drugim Kowalskim co będzie pracował szybciej za ten sam 1 litr/h, hehe…
Tak samo długo będzie problem, bo Polak liczy ile ma kasy a nie co za nią może sobie kupić, nie myśli o sobie i innych ale by przeżyć do pierwszego, bo głupi jest a być nie musi i niech mi ktoś zaprzeczy, że zarabia na wszystko i go stać, haha.
Miesiąc po miesiącu mija, latka lecą, ceny rosną, a komuniści z Kowalskim pilnują by było to kosztem pracownika. To jest alternatywa na braki paliw kopalnych w PL bo tak się da i Ty na to sobie pozwalasz, słaba mróweczko. Przemyśl to czy stać Cię na ropę?
Proste jak budowa cepa jak braknie paliwa to będą wany, busy, kombi na akumulatory elektryczne co by się do nich zmieściły na 1000km zasięgu.
Prąd przemienia elektrownia z węgla i też ma filtry CO2, a ładować można w pracy w mieście i domu poza nim. Lub też wymienić cały akumulator jak na myjni automatycznej. Przykład telefonu komórkowego co już się robi.
„Ekolodzy” mają fobię na punkcie ropy, węgla gazu i CO2 ale nie myślą racjonalnie tylko emocjonalnie bo ropa węgiel i gaz generują CO2 a to jest ble… Rozwiązanie problemu gazu i ropy jest proste i trudne jednocześnie a przeciętny Kowalski nijak może cokolwiek zmienić bo do pracy dojechać musi i będzie to robić swoim 15 letnim autem które ekologie widzi jak jedzie przez las… Ogólniej nie stać nas na zmiany i modyfikacje dlatego będzie musiało być stać nas na drogą ropę.
Wracając do zagadnienia uniezależnienia się od rosyjskiego gazu i ropy. Rozwiązanie jet proste bo należy przestać za niego płacić i rozwiązać te umowy. Co by się wtedy stało dla przeciętnego kowalskiego? Ano niewiele bo krajowego gazu wystarcza nam do „kuchenek” ale nie do przemysłu – głównie azotowego.
Pytanie pozostaje co lać do 15 letniego baku? Ano benzynę, ropę lub LPG ale produkowaną z węgla brunatnego, kamiennego lub biomasy pochodzącej z naszego kraju. Technologia zgazowania węgla i biomasy była wykorzystywana przez nazistowskie Niemcy do produkcji paliwa gdy alianci nałożyli na rzeszę embargo na ropę . takie paliwo było by czyste i bardziej ekologiczne niż to obecne ale nadal było by „ble” bo emitowało by CO2.
Pytanie dlaczego by nie spróbować uniezależnić się od Rosji w taki sposób?
1. Koszty badań i rozwoju technologi, – wymaga planowania strategicznego a nie polityki „ciepłej wody w kranie”
2. lobby i strefy wpływów – Ruskie dobrze wiedzą jak zawczasu likwidować konkurencje i jak dbać o swoje interesy.
3. Ekonomia – aby takie paliwo było ekonomiczne należało by zmniejszyć akcyzę na to paliwo lub poczekać aż regularne ceny paliw osiągną 6-7zł co nie jest aż tak nierealne.
4. Realny program dotowania polskich przedsiębiorstw produkujących „energię mobilną” aby dawać miejsca pracy wspierać gospodarkę coś jak „Polskie inwestycje rozwojowe” tylko nie z h… d…. i kamieni kupy…
Podsumowując ropa i gaz to mobilna energia którą można wytworzyć (głównie po to aby kowalski nie musiał kombinować co by tu wlać do baku żeby do roboty się dokulać) niezależnie od Rosji jednak jesteśmy zbyt egoistycznym narodem zarówno na poziomie sąsiedzkim jak i rządowym żeby stworzyć realny program oparty o przemyślenia i dyskusję specjalistów rozwoju alternatywnych źródeł paliw ropopochodnych. Skutkiem takiej krótkowzroczności będzie systematyczna podwyżka cen paliw oraz spowolnienie gospodarcze.
Wszystkim EKOLOGOM Przypomnę że najwięcej zielonych technologi w europie mają Niemcy których stać na wiatraki i inne drogie ekologiczne bzdety. Polski niestety nie a winni jesteśmy my nasze podejście do życia w społeczeństwie i nasz rząd.
komentarz piotra mi sie spodobal tez tak sadze