Trawnik, czyli walka człowieka z przyrodą

Są takie czynności, którym nie mogę przestać się dziwić. Jedną z nich jest koszenie trawników kilka razy w ciągu roku. Gdzie tylko się da. Gdzie tylko jest coś, co przypomina trawnik, albo kiedyś nim było (bo można przecież kosić także pustynię).

Nie rozumiem tego i nie zrozumiem.

Bo trawniczki są oczywiście prześliczne. Jedni i drudzy dziadkowie na działce przy domu mieli zawsze kawałek trawnika. Starali się go regularnie kosić (jeden z dziadków przez pewien okres suszył trawę i trzymał na zimę dla hodowli królików, drugi zaś ją kompostował — obydwa rozwiązania to świetne sposoby na zagospodarowanie skoszonej trawy, lepsze jest chyba tylko poddanie fermentacji beztlenowej do produkcji biogazu — do otrzymania metra sześciennego biogazu potrzeba ok. 2,5 kg suchej masy trawy).

Ale czy nie lepsza byłaby łąka? Przeanalizujmy to na kilku przykładach. To jeden i ten sam trawnik, na jednym z nowowybudowanych osiedli w dynamicznie rozwijającej się (acz peryferyjnej) dzielnicy Warszawy.

Trawnik między blokami, na którym wyrasta koniczyna. Świetnie sobie radzi, zaczyna kwitnąć. Widać w tle także krzewy i drzewa.
Trawnik między blokami, na którym wyrasta koniczyna. Świetnie sobie radzi, zaczyna kwitnąć. Widać w tle także krzewy i drzewa. Osiedla teraz muszą być zielone.

Oto trawnik, na którym próbuje przebijać się przez trawę koniczyna. Widać, że idzie jej to całkiem nieźle.

Kwitnąca koniczyna, zapylana przez pszczołę.
Pszczoła zapyla kwitnącą na trawniku koniczynę. Pszczoła wskazana białą strzałką, w lewym dolnym rogu fotografii.

Jeśli zatrzymać się w tym miejscu na dłużej i podejść bliżej, zobaczymy, że kwiaty koniczyny są zapylane przez co najmniej jedną pszczołę. W końcu przy którejś z rzędu fotografii udało mi się ją uchwycić.

No ale kolor jest nierówny i wysokość trawnika także. Plus pszczoła może pożądlić dzieci i pieski biegające po trawniku. Bo pszczółki są spoko tylko na wsi, gdzie produkują miodek i zapylają kwiatki. W mieście są niepożądane co najmniej tak samo, jak i komary.

Więc przyjeżdża gość z hałasującą, spalinową maszyną i pozostawia po sobie taki widok.

Skoszony trawnik.
Skoszony trawnik. Po koniczynie nie ma śladu.

I teraz wszystko jest elegancko, równiutko, bezpiecznie. Tylko… ta przyroda wydaje się jakaś taka… bardziej martwa.

No cóż. Koniczyna biała jest w Polsce tępiona, przecież już Wikipedia pisze, że

W uprawach rolnych, szczególnie warzyw i na trawnikach bywa uciążliwym, trudnym do zwalczenia chwastem. (…)

Jest jedną z najcenniejszych roślin pastwiskowych, zawiera dużo białka i bardzo długo jest mięsista. Jest odporna na przygryzanie i deptanie. Dzięki rozłogom szybko wypełnia wydeptane miejsca. (…)

Roślina lecznicza. surowcem zielarskim są kwiaty (Flos Trifolii albi) zbierane w okresie kwitnienia. Są one składnikiem mieszanek ziołowych stosowanych przeciwreumatycznie i przeciwartretycznie; naparów z kwiatów stosowanych w schorzeniach reumatycznych, dnie, grypie, przeziębieniach, chorobach kobiecych; do kąpieli z dodatkiem naparu z kwiatów w chorobach reumatycznych i w stanach zapalnych żył.

Roślina miododajna. Jest doskonałą rośliną miododajną. W odróżnieniu od koniczyny czerwonej zapylanej przede wszystkim przez trzmiele, nektar koniczyny białej jest osiągalny również dla pszczół miodnych, których języczki są krótsze niż u trzmieli. Wydajność miodowa zwarcie rosnącej koniczyny białej osiąga 100 kg/ha.

Co zamiast trawników?

Zdecydowanie uważam, że lepiej wyglądają i znacznie bliższe naturze są kwietne łąki. Posłużę się tu zdjęciem wykonanym w wakacje 2017 roku w Holandii, którą zwiedziłem na rowerze.

Działka obsiana mieszanką łąkową holenderskiej firmy Advanta (advantaseeds.nl).
Przydrożna działka obsiana mieszanką łąkową. Zaraz obok był stojak z broszurami, można sobie było wziąć. Niestety, gdzieś mi moja zginęła, ale kierowała na stronę Advantaseeds.nl, gdzie jest do wyboru szereg różnych mieszanek kwiatowych.

Nie jestem bez grzechu. U siebie na działce staram się nie walczyć z przyrodą, ale dwa razy do roku muszę wykosić wjazd na działkę, bo inaczej nie jestem w stanie tam wjechać samochodem.

Gdybym był tam częściej, pewnie kupiłbym sobie jakąś mieszankę traw i kwiatów łąkowych. Bo te już na szczęście są dostępne także w Polsce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *