Zagadnienie, o którym dziś napiszę, wiąże się mocno z tematem wentylacji i nowoczesnego budownictwa. Chodzi bowiem o przykre skutki zmniejszania strat ciepła na drodze wentylacji poprzez zmniejszanie wydajności wentylacji.
Syndrom chorego budynku tak naprawdę wiąże się nie z chorym budynkiem jako takim, a raczej z kiepskim samopoczuciem mieszkańców lub użytkowników (bo pojawia się zwłaszcza w budynkach komercyjnych, takich jak np. nowoczesne biurowce).
Syndrom chorego budynku – objawy
Syndrom chorego budynku powoduje u jego mieszkańców lub użytkowników szereg nieprzyjemnych objawów, takich jak między innymi:
- podrażnienie błon śluzowych, utrudnione oddychanie,
- bóle głowy, zawroty głowy, omdlenia,
- uczucie przemęczenia,
- mdłości.
W większości przypadków te objawy ustępują po zmianie miejsca przebywania, co przyczyniło się w znaczący sposób do zidentyfikowania, że ich przyczyną, było miejsce pracy lub miejsce zamieszkania.
A wszystko wzięło się ze zbyt niskiej jakości powietrza wentylacyjnego.
Przyczyny syndromu chorego budynku
Jednym ze zidentyfikowanych przyczyn pojawienia się syndromu chorego budynku w USA był… kryzys naftowy lat 1970-tych. Wskutek tego kryzysu i podjętych działań mających na celu zmniejszenie zużycia energii w budynkach, ASHRAE (amerykańskie stowarzyszenie inżynierów branży grzewczej, chłodniczej i klimatyzacyjnej) zaproponowało w 1973 r. w kolejnym wydaniu normy dotyczącej wentylacji zmniejszenie normatywnej ilości powietrza wentylacyjnego na osobę. Do tej pory wynosiło ono 10 CFM (stóp sześciennych na minutę), czyli ok. 17 m³/h. Po zmianie ta ilość spadła o połowę, do 5 CFM (ok. 8,5 m³/h).
W Polsce oczywiście amerykańskie normy branżowe nie obowiązywały, ale doczekaliśmy się też świetnego przykładu wieżowca z syndromem chorego budynku. Mam tu na myśli Intraco II (obecnie Oxford Tower) wybudowane na przełomie lat 70. i 80. w centrum Warszawy. Częste omdlenia pracowników doprowadziły do przeprowadzenia ekspertyzy, która wskazała jako przyczynę zbyt małą wydajność wentylacji.
Jeśli chodzi o konkretne czynniki, które wpływają na powstanie syndromu chorego budynku, mogą to być czynniki fizyczne, chemiczne lub mikrobiologiczne, takie jak między innymi:
- grzyby, pleśnie i drobnoustroje, w szczególności będące efektem zwiększania wilgotności powietrza poprzez rozpylanie wody w centrali wentylacyjno-klimatyzacyjnej,
- rozpuszczalniki i formaldehyd ulatniające się z mebli, farb i lakierów, wykładzin,
- dwutlenek węgla, wysoka wilgotność powietrza, zjonizowanie powietrza.
Z punktu widzenia działania instalacji wentylacyjno-klimatyzacyjnej, wszystko praktycznie sprowadza się do dwóch kwestii: niewłaściwej ilości świeżego powietrza dostarczanego do wnętrza budynków, oraz jego zanieczyszczenia. W odróżnieniu od instalacji wentylacyjnych w domach, instalacje w budynkach komercyjnych powtórnie wykorzystują zużyte powietrze pobrane z pomieszczeń, jedynie dodając do niego świeże powietrze z zewnątrz.
Jak uniknąć tego syndromu?
Jeśli chodzi o wybór miejsca pracy, to tak naprawdę po stronie pojedynczego użytkownika budynku (pracownika danej firmy) niewiele można zrobić. Dotyczy to zwłaszcza budynków pozbawionych możliwości otwierania okien (albo pomieszczeń pozbawionych w ogóle okien).
W przypadku domów mieszkalnych, możliwości mamy znacznie większe. Przede wszystkim chodzi o zapewnienie instalacji wentylacyjnej o odpowiedniej wydajności. Najlepiej takiej, która na co dzień będzie pracować ze zmniejszoną wydajnością w stosunku do maksymalnych możliwości. Wtedy w razie takiej potrzeby będzie można na jakiś czas zwiększyć intensywność wymiany powietrza, gdy np. suszymy w domu pranie albo mamy gości (gdy potrzebujemy wywietrzyć wilgoć, dym papierosowy, itd.).
Wcale nie jest tak, że dla zdrowia mieszkańców w budynku konieczne jest otwieranie okien i częste wietrzenie — to powinno być bowiem zadaniem wentylacji.
Więcej na temat wentylacji, wilgoci i wilgotności, znajdziesz w dziale o ogrzewaniu. Jeśli temat syndromu chorego budynku Cię bardziej zainteresował, polecam Twojej uwadze artykuł w serwisie muratorplus.pl.
Nie wyobrażał bym sobie pracować w firmie z tak wykonanym systemem wentylacji. Na szczęście u mnie nie ma tego problemu. Ten tekst pokazuje jak ważnym elementem w każdym budynku jest wentylacja.
Najgorsze jest to, że jeśli już będziemy przebywać w takim budynku to mamy małe możliwości zmiany i praktycznie zero wpływu na to. Na szczęście w Polsce problem chorego budynku występuje dosyć rzadko. Dobry artykuł. Pozdrawiam.
Bardzo ciekawy wpis.
Jednak wentylacja zapewniający dobry obieg powietrza jest podstawą w pracy, i w życiu. Przecież tak na dobrą sprawę, firmy tracą na oszczędnościach wentylacji. Pracownik z ograniczonym dojściem do dobrej jakości powietrza, jest dużo mniej wydajny. Traci koncentrację, popełnia błędy. Zmniejsza się wydajność pracy i koszty idą w górę.
Może dotknę teraz kwestii związanej bardziej z klimatyzacją niż wentylacją. Rok temu przez kilka miesięcy pracowałem w biurze na poddaszu. Firma miała swoją siedzibę w zabytkowym pałacu z xix wieku. W godzinach po południowych nie szło wytrzymać w pomieszczeniu. Bez żadnej klimatyzacji, przy 30 stopniach c, pod rozgrzaną papą, koszmar. Nikomu nie życzę.
Pozdrawiam,
Antek