Obserwując z okna wybuchy kolejnych fajerwerków, zastanawiałem się, jaki mają one wpływ na zanieczyszczenie powietrza. Bo przecież po każdym wybuchu w powietrzu zostaje sporo dymu.
I trafiłem na mikroblogu na Wykopie na taką dyskusję, do której ktoś podkleił poniższy obrazek, wykres wskazań stężenia pyłów PM2,5 w powietrzu, zmierzonego przez jedną z warszawskich stacji pomiarowych.

Zrzut ekranu wykonany przez użytkownika betonkomorkowy. Źródło: wykop.pl.
Widać na nim błyskawiczny, sześciokrotny wzrost stężenia zanieczyszczeń w ciągu kilku czy kilkunastu minut.
Widać też, że na szczęście warunki były sprzyjające również dość szybkiemu rozpraszaniu się tych zanieczyszczeń. Już o godzinie wykonania zrzutu (ok. 4 w nocy) stężenie pyłów PM2,5 było zbliżone do tego sprzed fajerwerków.
Żeby było jasne, to nie jest jednostkowy przypadek. Podobnie było w przypadku Wrocławia.

Zrzut ekranu ze wskazań jednej ze stacji pomiarowych LookO2 we Wrocławiu. Autor: Kuba Hladik. Źródło: Facebook.com.
Mam też materiał z Zakopanego. Tu organoleptycznie można się przekonać o wpływie fajerwerków na zanieczyszczenie powietrza. Naprawdę, by móc uwierzyć w istnienie problemu smogu nie trzeba wyspecjalizowanych przyrządów pomiarowych, czasem wystarczy tylko… oko.

Panorama Zakopanego i smog będący efektem sztucznych ogni. 01.01.2018 r. Fot.: Qbotczenko. Źródło: facebook.com.
To wszystko można byłoby rozpatrywać w kategoriach jakiegoś żartu, śmiesznostki, gdyby nie to, że to powietrze wszyscy wdychamy. I o ile od paru lat się ludzi zachęca do rezygnacji z fajerwerków ze względu na zwierzęta, które się ich boją, tak chyba najwyższa pora rezygnować z nich ze względu na ich wpływ na środowisko.
A w Zakopanem powietrze jak widać i tak było już niespecjalnie przejrzyste, więc pokaz laserów na niebie można było obserwować z łatwością. Myślę, że i w innych dużych polskich miastach byłoby podobnie.
Wpis ten piszę z Warszawy, w której dziś stężenie PM2,5 przekracza normę tylko niemal dwuipółkrotnie… 😉
Szkoda gadać… Ludzie w ogóle nie myślą o konsekwencjach…
To zjawisko pojedyncze i w zasadzie nie istotne . Znacznie gorsze są te wyziewy emitowane przez cały czas . Tutaj mam na myśli dymy z kominów domowych bo w przemysłowych ta sprawa jest ogarnięta. Obserwuje się nagonkę na węgiel , spalanie śmieci czy nawet drewna w kominkach , promuje gaz (którego nie mamy) – czy też olej opałowy , a tak naprawdę to nie chodzi o rodzaj paliwa tylko o sposób jego spalania.
To właśnie proces spalania w największym stopniu odpowiada za rodzaj i wielkość emisji a nie paliwo jako takie.
Nowoczesne kotły retortowe ( na tzw. ekogroszek) wcale nie spalają jakiegoś specjalnego „eko -węgla” tylko taki najzwyklejszy , a rzecz sprowadza się do sposobu spalania – tzw „górnego ” co należy rozumieć jako usytuowanie płomienia względem podawanego paliwa – w tym przypadku paliwo spala się od góry a podawane jest od dołu (retortą ze ślimakiem). Ten sposób spalania ogranicza emisję gazów pirolitycznych powstających w procesie podgrzewania paliwa które dopalają się bezpośrednio w strefie płomienia wraz z wdmuchiwanym powietrzem. W kotłach tych emisja jest mniejsza o jakieś 200 – 300 x od zwykłego „kopciucha”. Ta mniejsza emisja spowodowana jest z dwóch powodów : – dokładniejszego sposobu spalania i większej sprawności kotła. Bynajmniej kotły te nie wyczerpały jeszcze możliwości rozwojowych albowiem ich wadą jest zbyt szybkie wychłodzenie nie do końca dopalonych gazów spalinowych – można to jeszcze poprawić . Poza tym można jeszcze regulować ciąg kominowy podnosząc tym samym jeszcze sprawność co przełoży sie na zmniejszenie zużycia węgla (a więc mniej spalin – niższa emisja). Węgiel nie jest „be” tylko trzeba nauczyć się go poprawnie spalać. Nawet w starym kotle napalić można tak by się nie kopciło……….. to proste : nasypać węgla do komory spalania i rozpalić go od góry – nie będzie dymu ale nie można dokładać tylko trzeba poczekać na zgaśnięcie kotła co z oczywistych względów jest uciążliwe. Rozwiązaniem sa kotły tzw. zasypowe gdzie do dużej komory spalania zasypuje się większą ilość węgla (z reguły wilgotnego miału) i podpala od góry. Węgiel spala się prawie bezdymnie a procesem steruje regulator elektroniczny . Oczywiście wielkość kotła należy dobrać tak aby się palił bez przerwy około 24 godzin po czy należy go wyczyścić , załadować paliwem i od nowa podpalić.
Obecnie czy się to komu podoba czy nie per saldo najtańszym paliwem jest węgiel kamienny ( groszek) spalany w kotłach retortowych. Jest w przeliczeniu tańszy niż miał węglowy spalany tradycyjnie.
Według mnie też fajerwerki powinny być ograniczone, po pierwsze te pieniądze można byłoby przeznaczyć na coś bardziej pożytecznego, po drugie zwierzęta które się ich bardzo boją, według mnie jest także grono małych dzieci przelękniętych, a do tego wszystkiego właśnie dochodzi do zanieczyszczenia. Także podtrzymuje to że ludzie nie myślą o konsekwencjach tylko liczy się wielkie łał.
Ja pamiętam, że za dzieciaka bardzo bałem się fajerwerków… Sam tego nie praktykuję, popatrzeć lubię, ale tylko tyle. Jakoś niespecjalnie wzbudza to we mnie pozytywne emocje.
Współprądowy warstwowy generator gazu drzewnego może być praktycznie niemal bezemisyjnym źródłem ciepła, a dzięki zaprzęgnięciu silnika spalinowego dawać na miejscu energię mechaniczną/elektryczną o wyższej sprawności układu niż elektrownia, która ma ogromne straty przesyłowe.
Nie ma komina, nie ma więc straty kominowej. Ssanie silnika zapewnia odpowiedni ciąg. Nic nie wydostaje się do atmosfery. Urządzenie pracuje grawitacyjnie bez potrzeby montowania napędów i podajników. Pyły osadzają się w filtrze, którego cała zawartość trafia potem do komory spalania-zgazowania. Niespalone gazy z komory po wystudzeniu (dzięki schłodzeniu zwiększa się gęstość gazów palnych) trafiają do gaźnika, gdzie po zmieszaniu w odpowiedniej proporcji z powietrzem, spalają się i pozostaje nam dwutlenek węgla i para wodna. Spaliny wylatujące z wydechu można maksymalnie schłodzić i odebrać z nich ciepło. Można takie urządzenie połączyć z prymitywną chłodziarką, tj. adsorpcyjną pompą ciepła i wykorzystywać użytecznie niskotemperaturowe ciepło z gruntu.
Jaa to już ładnych parę lat nie strzelam fajerwerkami 🙂
Ogólnie bardzo się do tego przyczynił mój wykładowca na studiach, który wiele mi uświadomił 🙂
Kol”Zmarźlak” …… jak najbardziej masz rację…… tyle że to wszystko jest nieopłacalne na dzień dzisiejszy w Polsce. Technologia wbrew pozorom skomplikowana trudna do realizacji w systemie ruchu ciągłego i przy obecnych cenach biomasy , cenach odkupu energii elektrycznej oraz cenie prototypowych urządzeń – zupełnie nieopłacalna.
Jest to fajna idea ale o bardzo niskiej sprawności wytwarzania energii elektrycznej. Sprawność tę można poprawić jednak poprzez komplikacje instalacji ( na. zgazowanie w Tlenie) . Były też pomysły zaprzegnięcia do pracy turbin „pyłowych” – czyli turbiny spalinowej zasilanej pyłem z biomasy – też nie wyszły poza obszar testów ze względu na wysoką awaryjność (erozyjne oddziaływanie popiołów) . Jest nawet amerykański patent zasilania turbiny spalinowej (lotniczej) biomasą – pomysł zrealizowano bodajże w 83r w mocy elektrycznej 3 MW. Wszystkie zaniechano z uwagi na zbyt wysokie koszty.
Nieopłacalne jest wytwarzanie prądu z biomasy w gazogeneratorze, jeśli liczymy tylko cenę prądu w takiej kwocie, jaką zapłaci elektrownia (która jest znacznie niższa od kwoty, jaką wraz z dystrybucją i innymi opłatami stałymi, zmiennymi etc. płacimy my). Ja natomiast zwracam uwagę na inną sytuację. Każdy kocioł ma sprawność poniżej 100 %, ponieważ spaliny idą w komin. Jeśli natomiast z gazogeneratora odbierzemy ciepło a jednocześnie odbierzemy energię (mechaniczną/elektryczną i cieplną) z silnika, wówczas mamy te 100 %, bo nie ma komina. Jak dodamy do układu pompę ciepła, możemy mieć ponad 100 %. A, że kupna biomasa jest obecnie znacznie droższa od miału węgla brunatnego w przeliczeniu na energię, to już inna para kaloszy (brunatny miał węglowy też da się zgazować, choć to już bardziej skomplikowana konstrukcja potrzebna).
Jak ktoś ma biomasę własną to cena jest zupełnie inna. Ale też się może się okazać, że więcej ciepła da nam jej przekompostowanie niż spalenie.
Tymczasem z polskich patentów…
Jan Gulak opatentował ( https://grab.uprp.pl/sites/Opisy/Miniaturki/Opisy/2330322.pdf ) sposób efektywnego spalania paliw przede wszystkim w silniku wysokoprężnym przy udziale przegrzanej pary wodnej. Gdy wpuszczał kilku-nasto procentowy roztwór alkoholu efekty spalania były lepsze. Dodatkowo też polecał wprowadzać palny pył.
Andrzej Wąsowski opatentował ( https://grab.uprp.pl/sites/Opisy/Miniaturki/Opisy/2967349.pdf ) beztłokowy rotacyjny silnik Stirlinga, gdzie pożądane jest podawanie z jednej strony ciepła, z drugiej chłodu. Tu wysoką sprawność dodałaby pompa ciepła.
Arkadiusz Brzeski opatentował piec centralnego ogrzewania z funkcją produkcji pary technologicznej ( https://grab.uprp.pl/sites/Opisy/Miniaturki/Opisy/2627856.pdf ), urządzenie do podnoszenia mocy w silnikach spalinowych ( https://grab.uprp.pl/sites/Opisy/Miniaturki/Opisy/2703245.pdf ) i elektrociepłownię z systemem zgazowania odpadów ( https://grab.uprp.pl/sites/Opisy/Miniaturki/Opisy/2197850.pdf ).
Wszystkie powyższe wynalazki upowszechnione znacząco mogłyby poprawić jakość naszego powietrza. Bo odpadów nie trzeba tradycyjnie, tj . nie całkowicie spalać. Można je odgazować i spalić potem czysty węgiel. Ale odpady mają niewielki wpływ na smog. Dziennie człowiek produkuje ich kilka kilogramów. A węgiel w domach spala się w dziesiątkach/setkach kilogramów. Dlaczego nie ma upowszechnionego zgazowania węgla i późniejszego spalania koksu, skoro to wszystko jest takie proste, trudno jest wyjaśnić. W Czechach zrobili kilka lat temu dotacje ponad 90 % do nowoczesnych pieców, które spalają współprądowo, mają podajniki i działają całą dobę. Dzięki temu nie ma nadmiernej emisji od rozpalania zimnego pieca. Tym , którzy wolą grzać prądem, znacząco obniżyli taryfę na prąd przez 20 godzin na dobę (4 godziny szczytu nie wychłodzą znacząco domu). Można, ale trzeba chcieć. U nas coś się rusza, ale powoli.
Kol. „Zmarźlak” …… opatentować to sobie można ….wszystko. Tyle że większość patentów zwyczajnie nie działa albo działa poniżej racjonalnego ekonomicznie poziomu.
Tak się składa ,że na własnej skórze ćwiczyłem zespół kogeneracyjny 45kW ze zgazowarką (jego historia jest opisana na forum). Padło z przyczyn finansowych a i koszty eksploatacji były zbyt wysokie .
Naprawdę uwierz mi – od idei do praktyki jest bardzo długa droga. Kiedyś występowaliśmy do instytucji dofinansowującej taki projekt – odpisali : ……” że obecnie brak w Polsce pozytywnego otoczenia prawnego do realizacji tego typu inwestycji…….” Niestety w praktyce jest tak ,że im mniejsza różnica temperatur na urzadzeniu energetycznym tym sprawność przetwarzania energii drastycznie spada. Ta sytuacja powoduje często nieopłacalność tego typu instalacji.
Wracając do tych patentów : prof. Gulak niczego nowego nie wymyślił bo para/woda była juz w latach 30-tych ub. w. stosowana w silnikach lotniczych . Takie EGR (recyrkulacja spalin ) to właśnie coś podobnego stosowane współcześnie . Stirling A. Wąsowskiego ma fajną ideę ale nie działa z powodu braku regeneracji i dużych objętości pasożytniczych które uniemożliwiają poprawną pracę układu.
Ta elektrociepłownia na turbinie Tesli też „nie zagada” albowiem z definicji ma bardzo niską sprawność a już w układzie otwartym charakteryzuje sie żenującą sprawnością w porównaniu do maszyn łopatkowych. Ten piec z parą wodną , wodorem tlenkiem węgla itp. to wręcz utopia albowiem ciepło tworzenia wody czy jej rozpadu są takie same więc nie daje to żadnego efektu ekonomicznego a wręcz stratę (bo nie ma urzadzeń technicznych o sprawnosci 100% bez względu na proces fizyczny jaki wykorzystują). Co do tego zgazowania na spalinach to „nie zagazda” bo zbyt niska temperatura spalin do tego procesu a jeszcze przekazanie ciepła przez membranę (ściankę rury) do biomasy to porażka – nie zagada i tyle co Ci powiem z własnego doświadczenia (ćwiczyłem to). Podsumowując :
Papier przyjmie wszystko……….. ale sorry – w praktyce jest troszkę inaczej i ona dopiero uczy pokory. Wyobraź sobie ,że ja obecnie ćwiczę temat zagospodarowania tzw. pre – RDF (czyli palnych frakcji odpadów np. komunalnych) w kierunku pozyskania :- substytutu paliw płynnych , gazowych, wosków , materiałów izolacyjnych , energii elektrycznej i cieplnej itp. – i brak sensownego inwestora w Polsce……… a poza tym już miałem wizytę „smutnych panów” w kwestii zakupu (kontrolowanego) paliwa bezakcyzowego………. a jeszcze nie próbowałem nawet sprzedawać…. Podsumowując jest pomysł i to bezpieczny (nie naruszający prawa) potrzeba w zależności od skali od 1M pln……….. do obgadania na priv. Gospodarz tego portalu wie jak mnie znaleźć. Pomysłów jest jeszcze kilka ale potrzeba ludzi z wizją i „kasiastych”.
Wąsowski w wywiadach mówił, że jego urządzenie działa. Pytanie, dlaczego nie weszło na szeroką skalę. Może i jego odwiedzili jacyś nieradośni ludzie…
W każdym razie, każðy kogo odwiedzą, powinien poinformować o tym najważniejsze osoby w państwie i media narodowe i opozycyjne. Wtedy są dwie opcje: albo ci nieskorzy do uśmiechu się wystraszą, albo i tak odstrzelą, ale sprawa będzie już głośna i chociaż idea nie pójdzie w zapomnienie… Bez takiego kroku raczej na pewno odstrzelą i obejdzie się to bez żadnego medialnego echa.
Co do turbiny Tesli. Pod tym linkiem
https://www.imp.gda.pl/osrodki-naukowe/o5/o5z1/badania/bezlopatkowe-turbiny-tesli/?tx_felogin_pi1%5Bforgot%5D=1
znajduje się takie zdanie:
„Dla modelu o średnicy 320 mm przy prędkości obrotowej 9000 obr/min układ przepływowy charakteryzuje się sprawnością oscylującą wokół 50%”
Te 50 % to co to za sprawność? Czy jeśli do turbiny podłączymy prądnice o sprawności 90 %, to sprawność wyniesie 45 %? Jeśli tak, to ciężko znaleźć silnik spalinowy, który tyle da.
Jeśli działa nam silnik to jego sprawność w zakresie konwersji energii wynosi nam zawsze sto procent, bo energia przecież nie ginie, tylko istotna dla nas sprawność użyteczna w zakresie energii mechanicznej jest mała, wielokrotnie mniejsza od energii cieplnej.
Jeśli układ będziemy właściwie chłodzić, a odbierane ciepło nie będzie tracone po drodze, tylko dobrze zaizolowane, to jest to nasza korzyść, bo to ciepło dalej może krążyć w układzie.
„Niestety w praktyce jest tak ,że im mniejsza różnica temperatur na urzadzeniu energetycznym tym sprawność przetwarzania energii drastycznie spada”
Czy do chłodzenia gazu drzewnego i całego urządzenia nie można podłączyć adsorpcyjnej chłodziarki/pompy ciepła, która z dostarczonego ciepła może nam wytwarzać mnóstwo chłodu (z 1 kWh ciepła nawet 0,7 kWh chłodu, co przy spalaniu darmowych odpadów jest tańsze od lodówki na prąd)?
Może warto napisać do Elona Muska. On ma kasę, ma wizję…
Kol „Zmarźlak” sorry ale nie doszukujmy się teorii spiskowych . Poczytaj sobie o zasadzie działania silnika Stirlinga – odnieś do konstrukcji P. Wąsowskiego i będziesz dokładnie wiedział o co chodzi. Dodam jeszcze ,że widzę możliwości radykalnego poprawienia tej konstrukcji. – ale to inna „bajka” . Co do Turbiny Tesli (czyli turbiny adhezyjnej ) one sa pobadane i mają sprawność znacznie niższą od tych „zwykłych” z kierownicami i łopatkami…… a i tak średnia sprawność wytwarzania w Polskich elektrowniach węglowych to około 38% a w kogeneracji jeszcze mniej. Jedyną zaletą TT jest banalnie prosta konstrukcja ale niestety to nie rekompensuje gorszych parametrów operacyjnych. Widzisz Kolego – w tych sprawach o których tutaj mówimy „koła ’ nie wymyślimy bo to już dawno jest znane . Dlaczego nie stosowane ? – bo nie ma „interesu” zwyczajnie i po prostu. Referencyjną cena energii jest ta pozyskiwana ze źródeł tradycyjnych – jeżeli ktoś coś wymyśli tańszego to będzie stosowane. Mnie na ten przykład nie podoba sie obciążanie wszystkich obywateli „eko-wynalazkami” które nie są w stanie konkurować na normalnym rynku energetycznym – bo akurat ktoś wciska kit o ” antropogennym pochodzeniu ocieplenia klimatu”.
1. W silniku Stirlinga główną rolę gra różnica temperatur, a co za tym idzie zmiana objętości gazu, dzięki czemu mamy ruch i energię mechaniczną. Im szybsze są zmiany, tym wyższa sprawność. Taki silnik ma więc sens, gdy połączymy go z super tanią chłodziarką. Absoprcyjna lub adsorpcyjna chłodziarka (podobnie wykorzystujące zmianę objętości gazu) zasilane najtańszym możliwie ciepłem, pomimo niższej sprawności, mogą być tańsze w eksploatacji od chłodziarek sprężarkowych, które potrzebują prądu, kilka razy droższego od ciepła. W sumie silnik Stirlinga też może działać jako mechaniczny napęd chłodziarki sprężarkowej, pytanie, co będzie najtańsze…
2. Nie otrzymałem odpowiedzi na postawione pytanie. Co to jest za sprawność turbiny Tesli oscylująca wokół 50 % podana w powyższym artykule.
3. Sprawność w elektrowniach 38 % to przed, czy po doliczeniu strat na przesyle ? W elektrociepłowniach może występować niższa sprawność, jeśli chodzi o prąd, ale wyższa efektywność wykorzystania energii. Pytanie tylko dlaczego i tak gorąca para wodna wylatuje przez komin, bo to bezpowrotnie stracona energia. Gdyby nią napędzać ab/ab-sorpcyjną pompę ciepła, można odbierać ogrom niskotemperaturowego ciepła z ziemi oraz wytwarzać mnóstwo zimna. A to bardzo pożyteczne do chłodzenia układu.
4. Drobny miał bełchatowskiego węgla brunatnego o kaloryczności 7,6 MJ kosztuje z akcyzą i vatem w detalu 0,14 zł za kilogram. Elektrownię kosztuje to kilka groszy. Nie ma tańszego opału na dzień dzisiejszy. Sama praca przy zbiorze i przewożeniu biomasy więcej kosztuje. Kamienny też jest raczej droższy, bo trudne wydobycie (dużo mniejsza mechanizacja) i koszty zewnętrzne.
Czy dostarczone na miejsce bezpłatnie odpady byłyby tańsze? Przy obecnych biurokratycznych wymogach, to koszt ulegalnienia instalacji mógłby się zwrócić po bardzo długim czasie (albo w ogóle).
5. Ile teraz za kilowatogodzinę dostaje ten, kto sprzedaje energię elektrowni? Bo klient detaliczny płaci nierzadko po doliczeniu opłat stałych całą złotówkę, gdzie przy miesięcznym zużyciu poniżej 50 kWh (tak mało idzie u wielu samotnych, którzy nie gotują i nie grzeją się prądem) koszty stałe stanowić mogą nawet połowę końcowej ceny. Ogrzewanie z sieci miejskiej kosztuje też nierzadko więcej niż samodzielne ogrzewanie gazem z kotła kondensacyjnego. Straty na przesyłach prądu z elektrowni i ciepła z elektrociepłowni są gigantyczne. Widać dobrze to zimą, jak nie ma śniegu tam, gdzie sieć przechodzi.
6. Gdyby móc legalnie robić pirolizę opon i innych podobnych odpadów, które dostaniemy za darmo, to chyba w naszym dziwnym kraju najbardziej opłaci się wytworzone ciepło wykorzystać do ogrzewania szklarni/tunelu foliowego i produkować poza okresem wegetacji warzywa. Bo w rolnictwie są najniższe podatki, dopłaty i najtańsze, kredyty.
Te 38% to jest przed stratami przesyłowymi -mowa była o samej elektrowni. Jest to sprawność w odniesieniu do energii pierwotnej (niesionej spalaniem węgla)
Generalnie zgadzam sie z Tobą- ale musisz wziąć pod uwagę ,że jakiekolwiek urządzenia do odzysku ciepła niskotemperaturowego są „z kilograma” znacznie droższe jak te „zwykłe”…… w przeliczeniu na jednostkę mocy/ sprawność/energię…. i eksploatacja ich staje się wątpliwa ekonomicznie. Prąd z elektrowni kosztuje około 17 gr/ kwh – u PT Klienta to juz około 67 gr a dla przemysłu jakieś 30 gr……. właśnie z tego powodu te wszystkie OZE jakie by one nie były nie sa konkurencyjne dla energetyki węglowej i lobby kombinuje „systemy wsparcia” za które my wszyscy płacimy w rachunkach . Jedyne co ma sens ewentualnie na tą chwilę to prostsze PV i jakiś mały wiatraczek – na dachu klienta bo dyskontuje się do ceny detalicznej energii ale to jeszcze za drogie i okres zwrotu znacznie przekracza resurs remontowy (i amortyzację). Powiem tak – Kolega ma wizję to działaj , ale radzę : zacznij od „detalu” bo „wielka energetyka / urzędniki” schrupią cię na śniadanie…….
1. Pytanie czy tę energię pierwotną węgla w elektrowniach liczą jako ciepło spalania (bez odbioru ciepła z kondensacji), czy jako wartość opałową (jak to się liczy przy bombie kalorymetrycznej).
2. Urządzenia chłodnicze/grzewcze niskotemperaturowe są bardzo drogie jeśli kupować je gotowe. O wiele taniej re złożyć samemu, choć wymaga to wpierw poświęcenia setek godzin na zapoznanie się z odpowiednią literaturą (np. https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic110203-60.html tu kolega miodek sam kupując nowe części skonstruował pc sprężarkową za kwotę liczoną w tysiącach, a nie w dziesiątkach tysięcy). PC/chłodziarki (ad/ab)sorpcyjne są mniej popularne, próżno szukać w necie, by ktoś podłączał takie ustrojstwo pod kocioł, choć efekty mogą być zdumiewające. Póki co promuje się fabryczne rozwiązania zza Odry pod kocioł na gaz (no bo gaz mamy zza Buga). Skoro Einstein i Szilard prawie sto lat temu takie coś zbudowali i opatentowali ( http://www.gazuno.pl/assets/files/Gazuno/Baza%20wiedzy/technologia/patent%20plansza.pdf ), choć wymyślono o wiele wcześniej, to przy dzisiejszej technice, jak ktoś ma cnc i 3dprint, to może zrobić super dokładną/szczelną maszynę.
Zapewne jednak uzyskanie pozwoleń/atestów na swoją samoróbkę pochłonie wielokrotnie więcej środków niż jej sama budowa.
3. Jest i coś takiego – http://www.cire.pl/pliki/2/Gaz_syntezowy.pdf Niby logiczne, ale nieco trudne do zrozumienia. Bo woda w odpadach jest potraktowana jako nośnik energii – wodoru. W tradycyjnej zaś instalacji woda jest odparowana i bezpowrotnie stracona, jak w elektrowni, i wychodzi ostatecznie tylko 8 MJ/kg, a nie 24 – co jest porównywalne z przeciętnym ekogroszkiem. Pytanie jednak, skoro to jest tak wydajne, to dlaczego liczy się tylko na dotację, skoro to takie tanie ciepło do ogrzewania.
A wracając do problemu smogu.
Gdyby zrobić piec, jak według tego laboratoryjnego schematu: https://www.youtube.com/watch?v=WQNs51guTWg
Na rozruchu gazem podgrzewamy w zaizolowanym termicznie zbiorniku węgiel. Po uzyskaniu właściwych temperatur powstałe z destylacji/pirolizy gaz oraz koks spalamy na dole i odłączamy palnik.
Wydaje się niby logiczne, pytanie tylko czy byłoby to w stanie bezproblemowo działać na okrągło, np. w kaskadzie, gdy w jednym ustrojstwie wypali się gaz, koks przekładamy do drugiego.
A co do wykorzystania wody. Kiedy są ogromne pożary, to strażacy leją mnóstwo wody, ale to nic nie daje. Według mnie temperatura jest tak wysoka, że zachodzi uwolnienie wodoru i zamiast gaszenia, następuje dodatkowe podsycenie płomienia.
Kol. „Zmarźlak” proponuję odnośną literaturę co do co do budowy i parametrów operacyjnych elektrowni węglowych podkrytycznych , fajne sa nadkrytyczne i warto zgłębić również ORC – odpowiedziało by ci to na szereg pytań które tutaj stawiasz – wyprowadziło by z wielu błędów myślowych.
Te 38% to po odjęciu wszelkich strat . W elektrowni trudno jest zbudować układ kondensacyjny na węglu albowiem błyskawicznie zatka sie cały ciąg spalinowy nie wspominajac o korozji . W elektrowni występuje cała masa instalacji i urządzeń pomocniczych i ich zużycie energii też jest uwzględniane obniżając w/w parametr.
Co do smogu – sprawa jest banalnie prosta : wymienić kocił „kopciuch” na retortowca i po sprawie , żadnego zgazowania nie trzeba . Te nasze instalacje jak juz pisałem- są cholernie upierdliwe eksploatacyjnie – chcesz chłopu wstawić do domu fabrykę chemiczną zamiast pieca ? Piec chłop ogarnie- ale naszych fabryczek to nie przypuszczam…. Utrzymanie w ruchu ciągłym zgazowarki (jaka by ona nie była )- to zupełnie inna para „kaloszy ” i tylko w teorii wygląda fajnie . Polecam na forum tematy związane z budową i eksploatacją zespołów kogeneracyjnych ze zgazowarkami – zapewniam cię, że to co jest tam napisane to ledwie może z 10% tego z czym będziesz się musiał zmierzyć – zresztą mogę Ci pokazać moją instalację ……..
1. A taki akumulacyjny piec rakietowy może działać w trybie ciągłym i kondensacyjnym i nic w nim się nie zatka, bo poza podnośnikiem, nie ma żadnego komina.
2. Co to za świat. Piekarnik z pirolizą (żeby nie musieć czyścić brudów) do kuchni dla kobity może być, ale piec z pirolizą do kotłowni dla chłopa to już za wysoka technologia.
3. Od 1 lipca br. będzie zakaz sprzedawania kotłów gorszych niż 5 klasa emisji. Oczywiście rozporządzenie przewiduje wyjątki: śmieciuchem będzie można grzać ciepłą wodę użytkową, gazy (parę, powietrze), kogeneracja z elektryczną mocą znamieniową min. 50 kW oraz niedrzewna biomasa. W ogóle nie dotyczy to też kóz i kominków. A taka dobrze zaizolowana koza, której dać na rurze wylotowej miedziany wymiennik, byłaby chyba najlepsza do dobrze zaizolowanych domów. Oczywiście palona współprądowo (tj. rozpalana od góry).
4. Co ciekawe nie musi piec być automatyczny, żeby spełniał 5 klasę. Są w Polsce dwa zasypowe dolniaki (EKO-Wery i MPM – http://ranking.czysteogrzewanie.pl/szukaj/3vh9 ), które spełniają. Ale no nowego domu to one się nie nadają, bo za wielkie. No chyba, że w parze z buforem. Ale przy kupnym wychodzi tyle, co za automat. Własny bufor znacznie tańszy, ale wymaga czasu i trochę pomyślunku.
Problem w tym, że wielu ludzi nie stać na drogi piec, spełniające wszystkie kryteria. A państwo nie ma skąd im dołożyć, bo jest jeszcze biedniejsze od nich, bo samo ma bilionowe długi.
Wracając do eksperymentu z suchą destylacją węgla. Jeśli zrobimy, jak w pokazanym wcześniej filmiku, z tą różnicą, że do gazu, który uwolnił się z węgla, damy palnik z dyszami i deflektorem, to płomień tego palnika może się zrobić niebieski, tak jak w każdej sprawnej kuchence gazowej. I to chyba najtańszy sposób na czyste spalanie węgla.
Szanowny Kolego nic nie stoi na przeszkodzie abyś zrealizował swój pomysł w naturze – chętnie przeczytalibyśmy o doświadczeniach eksploatacyjnych.
W ogólnej kwestii smogu zabrałem głos w dyskusji na forum CIRE . Pozwolę sobie załączyć jedną z wypowiedzi :
max (znaczy się ja):
………”Panie Woźny -zamiast tworzyć nowe filozofie i ministerstwa zatrudniając stada urzędasów trzeba wrócić do korzeni ….. dlaczego ludzie palą śmieciami i węglem w starych kotłach??? – bo nie stać ich na inne źródła energii – zwyczajnie i po prostu. Wystarczy dobrze zorganizować gospodarkę a problem niskiej emisji sam się rozwiąże – tyle i aż tyle. Kwestię smogu załatwia się następująco: – na poziomie gmin zorganizować dopłaty do modernizacji źródeł ciepła – w stawce kwotowej – około 8 tys zł/ 1 gospodarstwo i to załatwia sprawę. Węgiel nie jest „bee” tylko jego nieprawidłowe spalanie…….. Każdy kocioł retortowy( na groszek) emituje od 200 do 300 x mniej jak stary kopciuch. Ekogroszku nie braknie bo można go odsiać z miałów energetycznych które i tak są mielone. Następnie samo docieplenie obiektów z marszu zmniejsza zapotrzebowanie opału 0 30 – 50% co proporcjonalnie zmniejsza emisyjność. Pomimo tego ,że „eko-groszek” jest względnie drogi to i tak koszty ogrzewania na nim oscylują około opcji tradycyjnej(kopciuchy) na miale, albowiem kotły retortowe mają wyższą sprawność cieplną i skuteczniejszy sposób spalania -dający więcej energii cieplnej.Powołanie nowego ministra i oczywiście co najmniej 4000 urzędników ministerialnych ( bo sportu ma coś koło 2000 – a prestiż musi być większy) – do niczego nie doprowadzi- co najwyżej do większego bałaganu. Zacząć trzeba „od głowy” czyli od racjonalnego zrozumiałego ustawodawstwa. Obecnie Parlament produkuje hurtowo i na stosy nowych regulacji wprowadzając jedynie…… bałagan- a w tym bałaganie brak pomysłu na Państwo , mało tego ustawodawca sam się w tym wszystkim nie może połapać stąd wiele kuriozalnych błędów , a do przepisów np. podatkowych wprowadzono na stałe instytucję interpretacji…… toż to kretynizm . Każdy przepis winien być sformułowany krótko , jasno i zrozumiale dla przeciętnego obywatela. Mam wrażenie ,że wracamy do głębokiej „komuny” – była ustawa o „gospodarce energetycznej” i był….. 20-ty stopień zasilania……wszystko się zawaliło a węgiel co roku zamarzał w wagonach albo górnicy nie wydobyli bo mieli akurat „muchy w nosie”. Ustawa (taka czy siaka), minister (taki czy siaki) nie spowoduje określonych skutecznych działań w wymiarze długofalowym. Tego może tylko dokonać racjonalna konkurencyjna gospodarka oparta o minimalizacje kosztów. Dokładnie w nią wpisuje się termomodernizacja,wymiana kotłów, sieci ciepłownicze, OZE – etc. Tylko to wszystko musi mieć racjonalne podstawy ekonomiczne. Stworzenie ręcznie sterowanego działu „regulowanego” gospodarki jakim jest energetyka i OZE doprowadziło do zapaści tego ostatniego jak i wiecznie trwającej restrukturyzacji kopalń której końca nie widać. Tylko deregulacja i decentralizacja umożliwi konkurencyjny rozwój tych działów gospodarki. Myślicie ,że ludzie chcą palić miałem czy śmieciami brudząc się kilka razy dziennie obsługując kopciucha i wdychać smrody ? – absolutnie nie. Każdy chciałby wejść do ciepłego domu i nie myśleć o grzebaniu w piecu – to nie jest „ubóstwo energetyczne” (bo nie stać na piec gazowy i gaz) , bo takich ubóstw to można naliczyć bez liku…… np. „ubóstwo stomatologiczne”(bo nie stać na dentystę), ubóstwo motoryzacyjne (bo nie stac na nie smrodzący nowy samochód), ubóstwo mieszkalne (bo nie stać na własne mieszkanie czy czynsz w wynajętym) itd….. jest tylko jedno ubóstwo – takie zwyczajne ubóstwo, gdy nie ma przyzwoitej pracy z godziwą płacą za którą bezstresowo można zaopatrzyć własną rodzinę…. Ubóstwo zaczyna się tam gdzie Państwo nie jest w stanie wprowadzić jasnych spójnych i sensownych regulacji – przede wszystkim w kwestiach podatkowych bo tutaj się wszystko zaczyna i….kończy – ku uwadze Pana Premiera Morawieckiego.
To są proste powiązania zauważane już przez gimnazjalistów tak więc nie ośmieszajcie się filozofując w kierunku uzasadniania tworzenia nowych stołków tylko niech urzędniki od środowiska wezmą się do roboty. Zamiast dawać Rydzykowi 20 mln na „geotermię” z której i tak nic nie będzie można było wymienić 2500 kotłów czyli „odsmrodzić” co najmniej jeden powiat w Polsce.
Autor: Jozef_7531.01.2018r. 15:17
Panie max, skąd Ty wziąłes to swoje:
„Każdy kocioł retortowy( na groszek) emituje od 200 do 300 x mniej jak stary kopciuch.” ??
Chyba Ci się pomyliły rzędy wielkości.
Oto bardziej przekonująca i rzeczowa analiza, blisza prawdy:
http://gramwzielone.pl/dom-energooszczedny/25361/pompa-ciepla-kociol-gazowy-czy-kociol-weglowy-5-klasy-porownanie
ODPOWIEDZZGŁOŚ DO MODERACJI
Autor: max31.01.2018r. 19:23
Kol. „Jozef-75” -Mnie się „rzędy” nie pomyliły bo „kopciuchy” to piroliza przede wszystkim a nie spalanie. To źródło o którym napisałeś był- jest akurat do bani bo prymitywna reklamówka nic więcej.
Skąd ja to wiem ?- przede wszystkim z własnego doświadczenia….. sam od 17 lat palę w kotle retortowym , wcześniej miałem zasypowego miałowca (wytrzymał 7 lat i przerdzewiał). Jak raz mój sąsiad grzeje pompą ciepła a drugi w nowym domu …..kopciuchem.
Ten od pompy ciepła płaci za prąd około 10kzł rocznie za około 260m2, kopciuch spala około 3,5 ton wegla grubego/120m2 , a ja 140 worków ekogroszku tj 3,5 t ( przy 3 kondygnacjach i 370m2 powierzchni ogrzewanej.
Kopciuch zasmradza czasami pół wsi , „pompa ciepła” pożycza ode mnie agregat (6,5 kW) jak braknie prądu zimą przy czym 3x na 11 lat uległa awarii i musiał średnio 2 dni czekać na serwis , a ja przez 17 lat wymieniłem raz sterownik bo go piorun usmażył wraz z cała elektroniką w domu.
Dobre źródło danych to
https://www.mos.gov.pl/fileadmin/user_upload/mos/Aktualnosci/2017/Poradnik_Czyste_cieplo_w_moim_domu_z_paliw_stalych.pdf
poza tym można znaleźć takie porównania emisyjności u producentów kotłów podparte wynikami badań – to które ja czytałem dokładniej parę lat temu było autorstwa bodajże ICHPW . Żeby zorientować się jak jest naprawdę wystarczy popatrzyć na kominy „kopciuchów” i „retorciaków” – zupełnie nie trzeba nic badać i liczyć. Co ciekawe spotkałem na targach w Kielcach kotły o konstrukcji „kopciucha” ….z atestem V Klasy……jakim cudem nie wiem – tzn. przypuszczam że odpalenie kopciucha od góry spowoduje radykalne obniżenie emisji i być może laboratoryjne to spełni V klasę, tyle że po dołożeniu paliwa będzie masakra.
„……………….
no i to by było na tyle.
1. Jeśli mamy dobry kocioł dolnego spalania (wyżej wymieniłem dwa polskie spełniające 5 klasę), to można do niego dokładać i nie idzie z komina żaden dym.
2. Teoretycznie można zrobić kocioł zasypowy górnego spalania 5 klasy. Tylko trzeba umiejętnie doprowadzić powietrze wtórne nad żar i wbudować właściwy deflektor. Nie bez znaczenia też jest labirynt, którym spaliny przechodzą, zanim trafią do komina. W tym labiryncie może zostać dużo pyłów i sadzy, przez co będzie lepsza klasa kotła (paradoksalnie to nie efektywność spalania, a sposób filtrowania spalin decyduje dziś o klasie pieca). Ale będzie też sporo czyszczenia.
3. Da się zrobić piec, który będzie spalał każde stałe paliwo w kolorze błękitnym, jak palnik gazowy bez wydzielania żadnej sadzy. Ale to wymaga konstrukcji zupełnie innej niż piece tradycyjne.
Kolego – piszesz: ……. „Nie bez znaczenia też jest labirynt, którym spaliny przechodzą, zanim trafią do komina. W tym labiryncie może zostać dużo pyłów i sadzy, przez co będzie lepsza klasa kotła (paradoksalnie to nie efektywność spalania, a sposób filtrowania spalin decyduje dziś o klasie pieca).” – jesteś w kardynalnym błędzie bo emisja niska to przede wszystkim aerozol składający się z ciekłych i zestalonych cząstek produktów pirolizy węgla kamiennego czyli ciężkie węglowodory na ogół wielopierścieniowe – innymi słowy mikronizowana (rozpylona ) smoła węglowa. I żadne labirynty tutaj nie pomogą – był nawet pomysł instalowania na kominach domowych elektrofiltrów …….. nic bardziej durnego nie słyszałem w naszej branży . Powtarzam się : tylko poprawnie poprowadzony proces spalania w warunkach co najmniej stechiometrycznych , w odpowiednio wysokiej temperaturze i przez odpowiedni czas doprowadza do elementarnego rozkładu paliwa stałego z wydzieleniem maksymalnej ilości energii , i minimalizację emisji . Innego prostego a sensownego rozwiązania na paliwach stałych nie ma i raczej nie będzie.
Na dzień dzisiejszy kotły które mniej więcej realizują te postulaty to kotły retortowe – koniec i kropka. Oczywiście istnieją techniczne możliwości jeszcze znacznej poprawy ich funkcjonowania – pod kontem sprawności jak i dalszej minimalizacji emisji.
Istnieje możliwość dość prostego upłynnienia węgla kamiennego , usunięcia z niego
większości popiołów i wytworzenia substytutu oleju opałowego który można by spalić w typowych dostępnych palnikach – oczywiście kwestia kosztów takiej operacji . Mam tego typu pomysł powiązany z zagospodarowaniem frakcji palnych odpadów komunalnych . Koszt nie powinien być wysoki albowiem cały proces byłby auto-termiczny a jedynym odpadem były by oczyszczone minerały( nie „przepalone”- jak w popiołach) znacznie mniej uciążliwe . Ale to też inna bajka,-
W eksperymencie z kubkiem wypełnionym węglem na palniku gazowym niestety przez pierwsze kilka minut mamy dużo dymu, który nie chce się zapalić. Zbyt dużo w tym dymie jest relatywnie zimnej pary wodnej. Eksperyment laboratoryjny wyżej przywołany z ytb ma ten plus, że występuje rozgałęzienie: ciepłe, lżejsze spaliny idą do góry, zaś para wodna spada w dół , skrapla się ściankach, aż całkowicie przechodzi w stan ciekły (to woda pogazowa). Na samej górze zaś oczyszczone ze związków niepalnych spaliny można łatwo zapalić. Ale skoro to jest takie proste, to czemu nie ma takiego ustrojstwa w każdym kopcącym piecu? https://www.youtube.com/watch?v=gLEV64N1JWk – Przywoływany już wyżej wynalazca Brzeski zrobił takie ustrojstwo już ponad 3 lata temu. A mimo to, w Krakowie na Brackiej wciąż mamy smog…
Nie rozumiem poco sobie życie komplikować ? – na śląsku ktoś wymyślił zakładać elektrofiltry na kominy – jakiś pilotażowy program……… tyle, że pewnikiem kominiarze poszli na kurs elektryka + uprawnienia na wysokie napięcie – chyba łatwiej byłoby przeszkolić elektryka z kwitami na WN na kominiarza….
Po co dobudowywać „badziewie” do „badziewia”. ? – węgiel nie jest „be” tylko jego przestarzały sposób palenia……… Ja wiem ,że różne rzeczy można zrobić w rozmaity sposób ale akurat w tej materii wszystko już wymyślono.
Chodzi o to, żeby za 200 zł zrobić piec, w którym będzie paliło się non stop i nie będzie dymu i pyłu na zewnątrz. Wykorzystując istniejące badziewne piece, za taką cenę możemy zrobić odpowiednią przystawkę.
Wszystko już wymyślono, ale piec spełniający powyższe kryteria kosztuje wielokrotność tej sumy, że biednego nie stać na niego, a biednych palaczy jest więcej niż bogatych. Można zrobić dofinansowania, ale po co, skoro takie urządzenie da się zrobić za taką kwotę, co potwierdza doświadczenie z próbówką.
Powyżej jest przywołane rozporządzenie i wyjątki do niego. Polak potrafi: http://allegro.pl/podgrzewacz-cwu-na-pellet-15-kw-malina-producent-i7150703209.html Niestety w opisie nie udało im się usunąć treści właściwej dla kotłów, bo wspominają o regulatorach pokojowych i ogrzewaniu domu.
Aby wydajnie coś spalać trzeba mieć nad procesem kontrolę – tę kontrolę zapewnia możliwość regulacji tempa podawania paliwa i ilości powietrza. Niezbędna jest także odpowiednia dynamika procesu spalania, zakres temperatury i jego czas albowiem bez tego nie ma możliwości dokładnego spalenia paliwa. Innym zagadnieniem jest utrzymanie odpowiedniego zakresu temperatur wody obiegowej. Jakkolwiek kopciuchem można sterować w zakresie jednego parametru (ciągu) to taka regulacja powoduje wydzielanie znacznych ilości tlenku węgla – a dobre dopalenie go w warunkach bez sterowania raczej się nie uda. Jak kolega spróbuje się w praktyce zmierzyć z tym tematem to za 3 sezony dojdzie do w/w wniosku. Można oczywiście dorobić palnik wsadzany w „kopciucha” ale sprawność wymiany będzie taka sobie.
Lepiej zainwestować i kupony odcinać w niższych kosztach ogrzewania oraz wyższym standardem mieszkania.
Co do tego kotła na pellet to przynajmniej pojawiły sie w normalnej akceptowalnej cenie . Za moich czasów były „pelleciaki” ale w cenie ze 4 x wyższej. W ogóle pellet to porażka albowiem w cenie porównywalnej z dobrym eko-groszkiem a wartość opałowa jak nędzny miał (z wodą i piachem) . Ponadto pellet jest paliwem formowanym z bardzo dużym wkładem energii zewnętrznej (do jego wytworzenia) . Jeżeli sa to odpady przemysłowe to OK coś z nimi trzeba zrobić – ale mielić lasy toż to zbrodnia na naturze.
W dużych miastach stosować wyłącznie piece gazowe albo ogrzewanie elektryczne- chyba nie ma innego wyjścia z tej sytuacji.
Jest wyjście – przeczytaj całość.
Wyjściem jest likwidacja „kopciuchów” a na to miejsce „eko groszek”. Koszty eksploatacyjne podobne do węgla grubego ale smrodu nie będzie.
Przejście nagłe na gaz czy energię elektryczną jest niemożliwe bo nie ma mocy przesyłowych w sieciach gazowych czy elektroenergetycznych – infrastruktura w wielu miejscach niestety będzie za licha.
Tylko, że ekogroszek to przecież drobniutki węgiel więc co jest tu EKO ? W dzisiejszych czasach palenie drewnem jest mniej eko niż węglem, z którego dym jak smalnie po nosie to prawie zadusi. No ale takie są realia…
Kol. „TraktorPedia” poświęć dla siebie troszkę czasu i przeczytaj dokładnie to co napisane jest powyżej……ale od samej góry i po kolei…. Generalnie w „eko-groszku” eko – jest tylko sposób spalania realizowany w kotłach na „eko-groszek”. Tzw. „eko -groszek” to zwykły węgiel i tutaj masz rację . Dlaczego kocioł na „eko-groszek” jest „eko” ??? – sprawa jest banalna : spalanie tzw. górne – czyli takie w którym nowa porcja paliwa podawana jest od spodu paleniska a węgiel pali się zawsze „od góry”……. i stąd nazwa procesu spalania. Jeżeli do zwykłego pieca dokładasz nową porcję węgla to trafia on na już ten palacy się, i jest podgrzewany bez dostępu powietrza co skutkuje nasileniem procesu pirolizy i wydzielania się do spalin tzw. smoły węglowej o tym charakterystycznym niepowtarzalnym smrodzie jaki czujemy jadąc przez tereny podmiejskie czy wiejskie. W kotle na „eko groszek” ta smoła jest zwyczajnie spalana dając energię cieplną a spaliny kominowe nie śmierdzą tak strasznie. Ogółem emisja z kotła „eko-groszkowego” jest około 200 -300 razy niższa niż w takiej samej mocy cieplnej kopciuchu – i to jest właśnie genialne. Tak naprawdę za te smrody odpowiada nie rodzaj i jakość paliwa tylko sposób spalania . Przede wszystkim chodzi o sposób , temperaturę strefy spalania i czas dopalania spalin. Ekologicznie to można spalić wszystkie najgorsze śmieci i trucizny łącznie z gazami bojowymi tylko parametry procesu spalania muszą być takie aby do komina trafiały gazy elementarne CO2 , H2O .
Oczywiście nie da się tradycyjnych paliw stałych (węgiel , drewno, torf ) idealnie spalić bez emisji ale można to zrobic w taki sposób aby obciążenia dla środowiska były minimalne.