Kupię elektyczne auto – łatwo powiedzieć, trudniej wyłożyć gotówkę na taki pojazd, a jeszcze więcej trudności pojawi się w trakcie eksploatacji. I to nie ze strony samochodu, ale z powodu ciągłego niedostosowania rzeczywistości do tej formy pojazdów mechanicznych. By autem elektrycznym jeździło się dobrze, lista życzeń do spełnienia jest długa i dość trudna do realizacji.
I. Miejsce ładowania baterii: własny dom – idealnie i bezproblemowo. Idealnie – tak; ale nie bezproblemowo.
Po pierwsze: szybkość ładowania – by system był efektywny (wszak samochód potrzebny jest przez większą część dnia), powinien działać szybko. Świadomość, że krótka jazda autem będzie okupiona wielogodzinnym pobieraniem prądu, zniechęcić może nawet największego entuzjastę elektrycznych aut.W sieci domowej, działającej na popularne 220 V nie da się, przynajmniej na razie, uzyskać porażającej prędkości ładowania baterii.
Po drugie: uniwersalność wtyczek i gniazdek – ideałem byłoby, gdyby producenci osprzętu elektrycznego weszli w kooperację z wytwórcami sprzętu motoryzacyjnego i ujednolicili złącza. Dla właścicieli samochodów elektrycznych oznaczałoby to oszczędność czasu, nerwów i energii. Dlatego ideałem wydaje się system wtyczek i gniazdek, zwany SAE J 1772.
II. Miejsce ładowania baterii: poza domem. Cóż – problemy są i w tej opcji. Najważniejszy to kto i gdzie ma zapewnić przestrzeń na budowę stacji ładowania? Miasto; w wielostanowiskowych garażach. OK, ale nie każdy posiada wykupione miejsce garażowe, a nie każde też miejsce garażowe nadaje się do zaopatrzenia w stację ładowania (brak możliwości podłączenia do sieci elektrycznej, to wbrew pozorom, problem istniejący; tak samo jak kwestia wolnego miejsca w mieście, które można by zaopatrzyć w stacje ładowania).
III. System wymiany baterii – działający podobnie jak system sprzedaży butli z gazem: oddajesz pustą, kupujesz pełną. Świadomość, że kiedy kończy się energia elektryczna w aucie, nie trzeba będzie się unieruchamiać na wiele godzin tylko po to, by naładować baterię, pewnie sprzyjałaby zwiększeniu popularności elektrycznych aut.
Na podst. green.autoblog
Krzysztof… to sa sztuczne problemy IMO. a Pozycja III jest dla mnie nie do przyjęcia… wymiana baterii?? Jak dbam o swoją to cholera wie jaka dostane w zamian.
Tu zgodzę się z adamem że wymiana baterii to jest zły pomysł. Dodatkowo Nie rozumiem problemu 1 – samochodem jeździmy zazwyczaj w dzień wiec co za problem ładować go całą noc ? przy zasilaniu 230V 20A akumulator 20kWh mamy naładowany poniżej 5 h problem standardu wtyczek to tylko problem stacji szybkiego ładowania w domu wszystkie wtyczki są takie same a samochód podłączymy do tego samego gniazdka co mikser. Z tymi wtyczkami to jest jakiś sztuczny wyimaginowany problem
@Adam: pragnę zwrócić uwagę, że artykuł nie napisałem ja, tylko Kathierina. 😉
@wszyscy: Co do wymiany baterii nie mam zdania — ale tak jak kiedyś wymieniało się konie, a teraz wymienia się (puste) butle gazowe, tak może dałoby się wymieniać też baterie. Wystarczyłoby jakoś znormalizować ich pojemność i na przykład nie przyjmować do wymiany akumulatorów poniżej 80% fabrycznej pojemności. Z drugiej strony, jakbyś nie miał w ogóle własnych akumulatorów, to byś o nie w ogóle nie dbał (tragedia wspólnego pastwiska tu chyba pasuje).
Moim zdaniem samochody elektryczne nadają się doskonale do codziennej miejskiej jazdy. I można byłoby sporo ograniczyć masę akumulatorów, gdyby zasięg ich był przewidziany tylko na podróż w jedną stronę — ładowanie w domu, przejazd z domu do pracy, tam ładowanie, podróż powrotna po naładowaniu.
hmm a kto to ten kathierina?
@Adam: Kathierina na co dzień prowadzi ekoblogia.pl, a od lutego pisuje też tutaj. 🙂
Z tą wymianą akumulatorów to raczej nie wyszłoby najlepiej ale jeśli to byłoby możliwe (zakładam teoretycznie nie jestem chemikiem ani fizykiem i nie znam się na tym za bardzo tylko z zainteresowania) to wymieniać naładowany płyn elektrolitowy w akumulatorach… jeśli takie coś byłoby możliwe to ja jestem za autami elektrycznymi 🙂
w niemczech ponoć mają prototypy akumulatorów przepływowych, gdzie nośnikiem ładunku elektrycznego jest płyn
http://www.samochodyelektryczne.org/nowe_akumulatory_przeplywowe.htm
No to jednak mój instynkt (,a podobno tylko kobiety mają) się nie minął z prawdą ;P
Ale mnie wnerwili… napisali newsa po angielsku ,a po niemiecku musiałem szukać na stronie… przecież to jest Niemiecka strona więc powinni pisać po Niemiecku! nie każdy zna angielski…
Ale ciekawe z tym prototypem… tylko czy aby nie zakończy się to tak że projekt zostanie zakończony i już nikt o nim nie usłyszy… bo lobby nafciarzy nie pozwoli na rozwój aut elektrycznych… ale będę się interesował tym tematem bo jakby była taka możliwość to ja zamawiam takie auto sofort 🙂
normalne aku juz są w wersji produkcyjnej, także takie będą pierwszy.. akumulatory z wymiennym płynem to raczej pieśń przyszłości, no ale zobaczymy 😀
Kiedyś nie starczy nam miejsca na składowanie tych wszystkich odpadów, zaśmiecimy swoją planetę i nie będziemy mieli gdzie żyć, chodź z dwojga złego to chyba lepszy jest ten elektryczny samochód zamiast spalinowego, a najlepiej to przerzućmy się wszyscy na rowery albo konie 🙂