„Polityka” o energetyce

W ostatnim numerze tygodnika „Polityka” pojawił się artykuł Adama Grzeszaka o tytule „Czym świecić, czym grzać?”, uzupełniony przez artykuł Edwina Bendyka „Jak przeprosić się z atomem”. Jak widzę takie artykuły, zawsze się na gazetę rzucam, żeby zobaczyć, jakie bzdury tym razem wymyślili dziennikarze. 😉 Tym razem nie było tak źle.

To znaczy… jeśli chodzi o merytoryczny poziom artykułu, bo w naszej energetyce nie jest wesoło…

Pierwszy artykuł zbudowany jest wokół prawdziwych jak najbardziej tez:

  • nie jest tak źle z naszym bezpieczeństwem energetycznym,
  • budowa gazoportu się wlecze, transgraniczne połączenia gazowe nie spowodują prawdziwej dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego (co za różnica, czy kupujemy gaz od Gazpromu na wschodniej, czy zachodniej granicy?),
  • nasza elektroenergetyka stoi węglem,
  • zaczynamy importować węgiel, bo zamiast inwestować w kopalnie, inwestowano w górników,
  • monopole i wysiłki regulatora (prezesa URE) blokują działanie mechanizmów rynkowych w energetyce,
  • sieci przesyłowe mają niewystarczającą przepustowość,
  • bloki energetyczne mamy stare i wymagające pilnej wymiany.

Nie zgadzać się możn tylko w kwestii szczegółów. Ja na przykład uważam, że rozwiązaniem wielu kłopotów z naszą energetyką byłoby stawianie małych, lokalnych elektrociepłowni na odnawialne źródła energii. Program biogazownia w każdej gminie mógłby być dobrym źródłem darmowego paliwa do produkcji prądu tam, gdzie jest on potrzebny — blisko odbiorców. Autor artykułu twierdzi, że rozproszone wytwarzanie energii wymaga inwestycji w sieć elektroenergetyczną. Ja uważam, że właśnie nie — przecież jeśli w okolicy X przez kable płynie 1 MW prądu, to nie ma znaczenia, w którą stronę płynie (z północy na południe teraz, czy z południa na północ po zbudowaniu elektrociepłowni na biogaz).

Drugi artykuł to nic więcej jak zwykłe lobbowanie za energetyką jądrową. Dla mnie, gorącego zwolennika energetyki jądrowej, jak najbardziej słuszne! Do szczegółów znów mam trochę zastrzeżeń.

…technologie czystego węgla…

powinny być opisane jako czyste technologie węglowe. To nie

funkcjonujące w polskich elektrowniach kotły mają sprawność 30%, maksymalnie 36%

tylko całe elektrownie (kocioł, turbina, chłodnia kominowa) mają taką sprawność. Atomówki mają nie większą, ale to inna historia.

Całe szczęście, że na moim wydziale MEiL uruchomiono studia o tematyce jądrowej. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *