Perwersje jądrowe

Autorem artykułu jest Piotr Waydel

Czy energetyka jądrowa jest opłacalnym i racjonalnym rozwiązaniem problemów energetycznych Polski czy wyjątkowo przewrotną megamanipulacją? Co można zaproponować zamiast lub równolegle, aby zapewnić tanią i czystą energię? Czemu większość informacji jest zupełnie nieznana nie tylko społeczeństwu ale i części elit politycznych?

Reaktory jądrowe powstały do produkcji plutonu. Dopiero później władza wpadła na pomysł, żeby pokazać społeczeństwu dobrodziejstwo „taniej” produkcji prądu. Odtąd produkowano pluton w „elektrowniach atomowych”, pokazując produkt uboczny, czyli prąd, jako główną działalność takiego zakładu. Ta uboczna dzaiałalność jest bardzo droga, jeśli przypisać do niej koszty działalności podstawowej.
Jak wiadomo rząd Margaret Thatcher upadł, gdy wydało się że dopłaca do energetyki jądrowej 16 miliardów.

Polska chyba nie zamierza budować bomb atomowych. Nie ma własnego paliwa do takich „elektrowni”. Nie ma kadry. Brakuje infrastruktury przesyłowej do tworzenia punktowych scentralizowanych miejsc produkcji dużej ilości energii elektrycznej. Czy warto w związku z tym zastanawiać się nad zagospodarowaniem energetyki jądrowej? Czy w związku z powyższym przestawianie na coś czego nie mamy i nie znamy, jest rozsądnym rozwiązaniem?

Polska ma w zamian ogromne ilości węgla kamiennego i brunatnego oraz gazu ziemnego i metanu. Licząc na głowę ludności mamy najwięcej surowców energetycznych na świecie. Mamy wiedzę, doświadczenie i kadry. Mamy technologie najnowszej generacji, najbardziej zaawansowane na świecie. Czy nie jest dużo bardziej opłacalne tworzenie rozproszonej lokalnej energetyki, w której nie ma olbrzymich strat na produkcie finalnym, czyli samym prądzie.

Ciekawe, że rozmowy na te tematy nie dotyczą podstawowego problemu, to znaczy czy należy instalować elektrownie jądrowe w Polsce, czy jest to opłacalne, oraz co można zrobić w zamian, ale poruszają wyłącznie tematy wtórne. Na przykład rozmowy polskich i francuskich ekspertów zdominowały tematy takie jak wybór rodzaju cyklu paliwowego i najlepszej metody składowania odpadów promieniotwórczych oraz wypalonego paliwa jądrowego. Chodzi chyba o to, aby społeczeństwo nie zastanawiało się nad celowością takich czy innych inwestycji.

Czemu w polskich mediach są podawane informacje, że koszt sygnalizowanych w mediach tych technologi za 1MWe to 2.500.000 do 3.000.000 euro, gdy te same media (energetyka.wnp.pl , www.nuclear.pl) podają informację na temat budowy dwóch następnych bloków w elektrowni w Temelinie, których koszt jest na poziomie 9.500.000 euro za 1MWe (500 miliardów koron za dwa bloki)?
Przecież Czesi mają dwie działające takie elektrownie, kadrę, doświadczenie oraz jak pokazuje historia, potrafią budować szybciej i zdecydowanie taniej niż to się dzieje w Polsce.

Finowie już dawno zamówili od francuskiego koncernu atomowego Areva powiększenie ich istniejącej elektrowni w Olkiluoto o następny blok w technologii EPR – reaktor trzeciej generacji, który jest podobno najnowocześniejszą instalacją atomową na świecie. Miał być oddany do użytku w tym roku. A tymczasem zamiast tego koszty już wzrosły prawie dwukrotnie, termin się odsuwa, a o jakości prac i innych ciekawych zdarzeniach można poczytać na przykład w artykułach „Nabici w reaktor” ( http://www.polityka.pl/swiat/tygodnikforum/1504404,1,nabici-w-reaktor.read ), czy „Atomowa fuszerka” ( http://www.polityka.pl/swiat/tygodnikforum/1504406,1,atomowa-fuszerka.read ).

Te informacje nie są promowane w głównych polskich mediach. Po co zrażać społeczeństwo, zanim uda się je wpędzić w irracjonalne ekonomicznie i ekologicznie kolosalne zadłużenie. A koszt samej elektrowni to tylko część całości wydatków z tym związanych. Przecież są jeszcze koszty infrastruktury, linii przesyłowych, „zagospodarowania” zużytego paliwa jądrowego czy późniejszy koszt likwidacji.

Zapomina się również podać,że np. Niemcy zamierzają zrezygnować do 2021 roku całkowicie z energetyki jądrowej, mimo że nie muszą inwestować w ich budowę. Widocznie z powodu zbyt wysokiej opłacalności. Podobnie jak Hiszpania już zaczyna rozbierać swoje.
W świecie zachodnim Finlandia (Olkiluoto), Czesi (Temelin) i Francja ( Flamanville w Normandii) budują nowe reaktory atomowe. Francuzi mają podobne problemy co Finowie, a Czechów dopiero to czeka.
Na podstawie „osiągnięć” w Finlandii największe banki inwestycyjne w USA zgadzają się kredytować takie inwestycje wyłącznie wtedy, gdy państwo bezwarunkowo poręczy w 100%.

W Ramowym harmonogramie działań dla energetyki jądrowej ( http://www.atom.edu.pl/index.php/ej-w-polsce/dzis/harmonogram.html ) stwierdzono, że nie da się skutecznie wprowadzić w Polsce energetyki jądrowej bez akceptacji społecznej. Dla jej pozyskania konieczne jest przedstawienie społeczeństwu wiarygodnych i rzetelnych informacji.
Jak to stwierdzenie ma się na przykład do informacji o kosztach i braku pozostałych informacji?
Czemu na przykład w polskich mediach nie ma informacji o niemieckich problemach z podziemnymi zbiornikami odpadów promieniotwórczych do których dostała się woda? Trzeba będzie wszystko wydobyć, zabezpieczyć ponownie i znaleźć nowe miejsce na składowanie. Sądząc po temacie dyskusji i zobowiązaniach przedakcesyjnych być może że w Polsce.

Samo wydobycie tych odpadów i zapakowanie w nowe, tym razem niezniszczalne opakowanie będzie kosztować kilka miliardów euro.

Nigdzie też nie jest uwzględniana informacja o kosztach likwidacji samych elektrowni.

Jak podawała Gazeta Wyborcza, w czasach kiedy jeszcze energetyka jądrowa nie była w Polsce promowana: „Aż 56 mld funtów będzie kosztowała likwidacja 20 starzejących się brytyjskich elektrowni jądrowych.” (http://wyborcza.pl/1,75476,2872523.html) Z Niemiec przyszła nawet podobno propozycja przerobienia ich trzech elektrowni jądrowych na geotermiczne.

Znaczna część paliwa do elektrowni jądrowych pochodzi z demontażu bomb (około 40%), a mimo to koszt uranu wzrósł kilkakrotnie w ciągu kilku lat. W 2007 roku osiągnął nawet przejściowo cenę 300$/1kg. Jest to związane z tym, że zasoby, z których można go tanio pozyskiwać starczą na kilkanaście lat, jeśli nie zmieni się planów lub nie wprowadzi nowszych i zdecydowanie tańszych technologii pozyskiwania paliwa jądrowego.
Jak Polska poradzi sobie z tym problemem nie mając ani bombek ani własnych kopalni uranu?

Energetyka jądrowa potrzebuje bardzo dużo wody, której dostępnych zasobów Polska ma najmniej w Europie. Od lat następuje stepowienie na prawie 60% kraju. Jak pogodzić te dwie sprzeczne potrzeby? Zwłaszcza, że nawet w najnowocześniejszych takich elektrowniach zdarzają się skażenia radioaktywne wody. Są to następne, bardzo wysokie, choć ukryte koszty.

Nie ma również takiej możliwości, aby dzisiejsza technologia budowy i funkcjonowania elektrowni atomowych gwarantowała bezpieczeństwo środowisku naturalnemu i była w 100% bezpieczna. A poza tym zwykle to inne czynniki powodują zagrożenia.

Przecież w przypadku najbardziej znanej, choć nie jedynej awarii, czyli tej w Czarnobylu, to nie technologia zawiniła. Główną przyczyną był zbieg czasowy testu oceny relaksacji w sterowaniu reaktorem, bez zabezpieczenia sprawdzonym układem sterowania awaryjnego, z niewykluczonym małym wstrząśnieniem ziemi. Ogromnym błędem było posadowienie tej elektrowni na terenie aktywnym sejsmicznie czwartej kategorii + uskok i 30 metrowa kurzawka. Niestety na terenie podobnie niestabilnym posadowiona jest również elektrownia w Temelinie (Czechy). Jeśli są podejmowane takie decyzje, to przecież nie pomoże nawet najlepsza technologia.

Poza tym samo istnienie takiej działającej elektrowni stwarza niebezpieczeństwo spektakularnego ataku terrorystycznego.

Niezależnie od powyższego jakość wykonania, ilość błędów, fuszerek i karygodnych zaniedbań przy rozbudowie elektrowni w Olkiluoto, o których można przeczytać we wspomnianych wyżej artykułach („Atomowa fuszerka” i „Nabici w reaktor”) stwarza ogromne ryzyko kolosalnego nieszczęścia.

To wszystko nie jest wystarczającym powodem aby pewne lobby zrezygnowały z próby uruchomienia takiej energetyki w państwach, w których społeczeństwa są wystarczająco zmanipulowane czy niedoinformowane, a władze wystarczająco nieświadome czy dyspozycyjne. Przecież to wybitnie opłacalny interes, tyle że nie wszystkim wiadomo dla kogo, za który zapłacą kolejne pokolenia.

Podobnie było ostatnio ze szczepionkami na świńską grypę, gdzie oszukane rządy różnych krajów na wyścigi kupowały niesprawdzone, nikomu niepotrzebne szczepionki bez gwarancji. Teraz mają problem i ogromne straty. Akurat w tym przypadku nasza Minister Zdrowia, Pani Ewa Kopacz, stanęła na wysokości zadania i mimo różnych nacisków, oszczerstw i oskarżeń, nie dała oszukać siebie ani Polski.

Informacje w mediach sugerują oczywistość powstania energetyki jądrowej w Polsce. Ale na szczęście wcale nie jest jeszcze wszystko zdecydowane. Ogromny rzeczywisty koszt budowy proponowanych w mediach rozwiązań, późniejszy wysoki bieżący koszt uzyskiwanej energii, nieuwzględniane koszty środowiskowe, społeczne i możliwość zagrożeń oraz bardzo długi czas potrzebny do uruchomienia, oraz niepowodzenia w Finlandii i Normandii, co najmniej sugerują zastanowienie się nad znacznie tańszymi, szybszymi i bezpieczniejszymi rozwiązaniami. Zwłaszcza, że technologie bardzo szybko się rozwijają i wiele spraw niemożliwych do tej pory zaczyna być na porządku dziennym. A co sugeruje ten artykuł? O tym na końcu.

Powstaje pytanie, czy toczące się aktualnie rozmowy oraz spotkania z francuskimi ekspertami i naukowcami oraz ewentualna wymiana technologiczna może dać coś Polsce?

Oczywiście. Ale to zależy od tego jaka będzie to wymiana. Chociaż sądząc po wypowiedziach na przykład prezydenta Francji o Polsce i o Polakach, to powinniśmy wyłącznie słuchać, potakiwać i realizować ich interesy.

Jeśli będzie to jednak na przykład wszechstronna współpraca nad różnymi sposobami pozyskiwania taniej, czystej i niewyczerpalnej energii, to obie strony mogą na tym dużo skorzystać.

W dziedzinie energetyki jądrowej takimi przyszłościowymi i bardzo obiecującymi tematami są prace nad reaktorami MSR/LFTR opartymi na ciekłych solach toru (które w pewnych specyficznych warunkach mogą być jedyne i niezastąpione, np. w przestrzeni kosmicznej), w których nauka francuska jest prawdopodobnie bardziej zaawansowana od polskiej, oraz pozyskiwanie energii z rozpadu najcięższych pierwiastków, zachodzącego we wnętrzu naszej planety, gdzie z kolei Polska jest światowym liderem.

Poza tym technologia SDS, w synergii z innymi technologiami SDSG i SDSU umożliwia sięgnięcie po nieprzebrane zasoby nieopłacalnego dla dotychczasowych technologii uranu i toru.

W Polsce są również, jak na razie, najbardziej zaawansowane na świecie technologie kompleksowego pozyskiwania wszechstronnego produktu finalnego z najgłębszych nawet pokładów węgla kamiennego i brunatnego – CEEC (Complex Energy Extraction from Coal ), autorstwa Profesora Bohdana Żakiewicza. Szersza współpraca w tym i analogicznych kierunkach może dać wiele nauce francuskiej.

Jak podkreślił Jerzy Buzek na spotkaniu w siedzibie Węglokoksu w Katowicach w dniu 17 II 2010 „w perspektywie polskiej prezydencji w Unii Europejskiej podobne projekty są niezwykle cenne. Jest ważne, aby w „Strategii 2020”, która wytycza kierunki rozwoju unijnej ekologicznej gospodarki opartej na wiedzy do roku 2020, technologia podziemnego procesowania węgla znalazła swoje miejsce. Trzeba stworzyć takie zaplecze energetyczne dla Europy, aby można było liczyć na pewną energię i tanią. Technologia CEEC powinna się znaleźć w Strategic Energy Technology Plan (SET-Plan).” (z notatki prasowej)

Z tej samej notatki:
„Uczestnicy spotkania i eksperci potwierdzili, iż technologia CEEC zaprezentowana przez Bohdana Żakiewicza jest w pełni dojrzałą i gotową do natychmiastowej implementacji. Metoda CEEC jest zwieńczeniem 30-letniej pracy wielkiego międzynarodowego zespołu naukowców i ekspertów (wydatki rzędu 160 mln USD). Składa się z jedenastu składowych opatentowanych technologii, z których każda była już testowana lub doprowadzona do fazy komercyjnej.”

„Opinie zebranych na temat technologii CEEC najlepiej podsumowała wypowiedź prof. K. Żmijewskiego: z uwagi na prezentowane parametry ekonomiczne i technologiczne jest to metoda rewelacyjna, która powinna być jak najszybciej przetestowana w Polsce wg. propozycji B. Żakiewicza. K. Żmijewski podkreślił również, że jest to jedyna technologia CCS, która zwiększa sprawność do 60-66%, w przeciwieństwie do pozostałych technologii CCS, które de facto obniżają sprawność energetyczną instalacji. Jej wagę podkreślił także J. Steinhoff wskazując na zjawiska szybkiego spadku opłacalności wydobycia węgla oraz braku przyszłości dla konwencjonalnych elektrowni węglowych.”

Technologiami alternatywnymi dla energetyki jądrowej zarówno tej proponowanej przez Francję, USA czy Rosję, jak i tej wspomnianej na końcu tego artykułu są najnowsze technologie pozyskiwania wszelkich produktów finalnych z bezpośredniego procesowania w złożach surowców energetycznych.

Polska ma ogromne zasoby węgla kamiennego. Potwierdzone jest 4,6 miliarda ton dostępnego dla starszych technologii, opartych o jego wydobycie fizyczne na powierzchnię. Łączna szacowana ilość na głębokościach dostępnych dla współczesnych technologii wydobywczych to ponad 60 miliardów ton. Głębiej znajdują się daleko większe zasoby, co najmniej o rząd wielkości większe. Najnowsze technologie pozwalają na pozyskiwanie z nich produktu finalnego, czyli energii cieplnej i gazu syntezowego, nawet z pokładów do głębokości 10 km, z procesowania bezpośrednio w złożu. Wysokokaloryczny, jednorodny gaz syntezowy może być użyty jako paliwo do silników lub do wytwarzania syntetycznej benzyny lub wodoru.

Koszt bieżący energii elektrycznej uzyskanej w technologii Profesora Żakiewicza to około 0,009 euro/kWh, a gazu syntezowego 0,012 euro/m³.

Czyli uzyskujemy energię wielokrotnie taniej niż w przypadku elektrowni atomowej czy dotychczas stosowanych innych rozwiązań.
Jest to termodynamiczna, podziemna kompleksowa ekstrakcja energii węgla, którą można stosować zarówno do węgla kamiennego jak i brunatnego.

Natomiast koszt budowy 1MWe to 1.660.000 euro, a więc dwa razy taniej niż szacowany koszt 1MWe dla atomu podawany przez polskie media, a około sześc razy taniej niż w przypadku rozbudowy elektrowni w Temelinie – około 500 miliardów koron za 2.000 MWe (energetyka.wnp.pl , www.nuclear.pl).

Ponieważ znaczna część CO2 jest zużywana od razu bezpośrednio pod ziemią, to w synergicznym połączeniu z innymi technologiami, można osiągnąć nawet znacznie lepszy wynik niż narzucane przez EU ograniczenie emisji na jednostkę uzyskanej mocy. Pozwoli to na zarzucenie wyjątkowo niebezpiecznego, drogiego zatłaczania CO2 pod ziemię, co nie tylko niszczy horyzonty cieczy wgłębnych i ekonomię, ale również grozi śmiercionośnymi katastrofami, jako że upłynnia on ciężkie, zestalone frakcje ropy naftowej oraz zwiększa rozpuszczalność metali i minerałów, co grozi nieprzewidywalną migracją i niekontrolowanym erupcyjnym wydostaniem się tego gazu na powierzchnię. Tragedia w Kamerunie w 1986 roku wyraźnie pokazuje czym to grozi.

W porównaniu do czasu budowy nowych elektrowni i kopalni, które wymagają wielu lat, w przypadku tej technologii czas potrzebny do uruchomienia kompleksu o mocy 250 MWh – 300 MWh nie przekracza dwóch lat od momentu uzyskania wszelkich zezwoleń i rozpoczęcia prac.

Czas zwrotu z takiej inwestycji to 2-2,5 roku, a powierzchnia zakładu o mocy ponad 300MW nie przekracza 1ha. Nie ma również żadnych odpadów, a co więcej do podsypywania powstających pod ziemią komór można dodawać w ogromnych ilościach odpady (również niebezpieczne) z innych działalności.

Pod powierzchnią 80% Polski znajduje się węgiel brunatny. Przeważająca ilość dokumentacji geologiczno-złożowych wykonywanych przez przedsiębiorstwa geologiczne i Państwowy Instytut Geologiczny ograniczały oceny zdolności wydobywczych do 150-200 m. Ponadto ilości zasobów są znacznie zaniżone w związku z kryteriami zasobowości – z racji stosunku miąższości złóż do ich nadkładów.
Ponieważ węgiel brunatny jako surowiec energetyczny ma niską kaloryczność, to przy dotychczasowych technologiach opłacało się go pozyskiwać wyłącznie z płytko położonych złóż metodą odkrywkową, co nie oznacza, że nie istnieją i nie były rozpoznane jego ogromne głębsze zasoby.

Głęboko położone pokłady węgla brunatnego są dostępne i bardzo opłacalne dla najnowszych technologii, których autorem jest również Profesor Żakiewicz. A synergetyczne sprzężenie procesu Biokonwersji z posobnym podziemnym, pirolitycznym, kompleksowym procesem pozyskania energii węgla, oznacza możliwość uzyskania do miliona ton rocznie kwasu huminowego z jednego odwiertu produkcyjnego i wygenerowania znacznej energii oraz znacznych dochodów z zasobów pozabilansowych. Biokonwersja radykalnie wspomaga przyszły proces procesowania pirolitycznego dzięki wytworzenia porowatości w węglu brunatnym po przetworzeniu części miękkich węgla brunatnego na bardzo poszukiwany i cenny kwas huminowy oraz metan. Ułatwia to procesowanie pirolityczne, dając nawet lepsze wyniki ekonomiczne aniżeli podziemne procesowanie węgla kamiennego.

W dniu 10 II 2010 r na posiedzeniu sejmowej podkomisji ds. energetyki główny geolog kraju oficjalnie przedstawił informacje, że Polska posiada ogromne zasoby gazu w łupkach skalnych, szacowane między 1,5 a 3 biliony m³. Jest to trzy razy więcej, według jego słów, niż posiada cała pozostała Europa.
Jeszcze większe są zasoby metanu, które mogą być w świetle najnowszych osiągnięć skutecznie zagospodarowywane, zamiast ulatywać do atmosfery, czy zabijać górników w kopalniach.

Ale najtańszym i nieprzebranym źródłem energii jest wysokotemperaturowa (300 – 450°C) energia cieplna z głębokich pokładów formacji skalnych (do 10.000m). Jej suche pozyskiwanie, za pomocą wgłębnych wymienników ciepła typu harvestors, stwarza warunki dla wysoko opłacalnej produkcji energii elektrycznej. Energia geotermiczna może być dodatkowo wspomagana energią geotermalną pozyskiwaną za pomocą wymienników cieplnych, które nie zaburzają hydrodynamicznych reżimów basenów wód geotermalnych. Tej w pełni odnawialnej energii jest w Polsce tysiące razy więcej niż zużywamy.

Koszt produkcji z niej energii elektrycznej to kilka groszy za 1 kWh, a cieplnej znacznie mniej.

Jeden kilometr kwadratowy może rocznie dać ilość energii, która jest równoważna 200.000 baryłek ropy naftowej, bez żadnego uszczuplenia zasobów i bez zanieczyszczenia środowiska.

Pochodzi ona z ciepła powstającego z rozpadu ciężkich pierwiastków promieniotwórczych w samym sercu jądra naszej planety. Mieszkamy na cienkiej skorupce otaczającej płynną magmę, w środku której znajduje się gigantyczny, jak na skalę ludzkości reaktor jądrowy.
Pozyskiwanie wysokotemperaturowej energii cieplnej z dużych głębokości, jest najtańszym i niewyczerpalnym źródłem czystej energii, które działa nawet w przypadku epoki lodowcowej czy zimy poimpaktowej lub po wybuchu superwulkanu.

Najnowsza maszyna wiertnicza może dokonać odwiertu na głębokość 10.000 m w czasie nie dłuższym niż 24 dni. Pozwala na wiercenie nawet 600 m szybu produkcyjnego nawet w najtwardszych granitach w ciągu doby. Jest to nie tylko zupełnie nowa technologia wierceń, ale również całkowicie inny od dotychczasowych sposób tworzenia szybu. Taki odwiert, dzięki możliwości kierunkowego, sterowanego wiercenia poziomego na dowolnych głębokościach, pozwala również na równoległe zagospodarowanie różnych złóż, przez które przechodzi. Mogą to być węgiel, siarka, ropa zarówno lekka jak i ciężka, słynne w ostatnim czasie łupki, wody geotermalne, a nawet metale ziem rzadkich.
Daje to wybitną synergię.

Energetyka oparta na tych technologiach jest nie tylko jedną z najtańszych w inwestycji i absolutnie nie do pobicia w późniejszych bieżących kosztach produkcji energii cieplnej, elektrycznej, mechanicznej czy chemicznej, ale jest najszybszą w inwestycji, najbardziej przyjazną środowisku, jak również zajmuje najmniej miejsca na powierzchni ziemi. Praktycznie nie ma żadnych kosztów środowiskowych, a zamiast kosztów społecznych mogą być tylko korzyści.
Pozwala na szybkie i tanie tworzenie małych, lokalnych zakładów o mocy 10 MW do 100 MW, dzięki czemu nie trzeba będzie ponosić kolosalnych kosztów na nowe linie przesyłowe, jak również straty związane z przesyłem mogą być zmniejszone co najmniej o rząd wielkości.
Takie rozproszenie źródeł energii dodatkowo zwiększa bardzo znacznie bezpieczeństwo.

Za tą i inne technologie Profesor Bohdan Żakiewicz dostał wiele światowych nagród. Między innymi dziewięć Oskarów Biznesu, w tym diamentowe, tytuł lidera światowych technologii. Został również zgłoszony do Nagrody Nobla na rok 2010 przez BID i prawie sto spośród największych organizacji biznesowych świata.

Większość krajów Europy dąży do zastąpienia energetyki konwencjonalnej i elektrowni jądrowych, szkodliwych dla środowiska, energetyką czystą i odnawialną. W ciągu ostatnich dwudziestu lat wycofano z użycia ponad 120 reaktorów jądrowych, zastępując je innymi rozwiązaniami.
Francja, Finlandia, Litwa, Węgry, Czechy i Polska popierają budowę nowych. Ciekawe dlaczego.
Polskie media o tym wszystkim milczą. Też ciekawe dlaczego.

Po co tworzyć wyjątkowo drogie, nieekologiczne i niebezpieczne elektrownie jądrowe, jeżeli siedzimy na znacznie większym darmowym reaktorze? Który w każdych warunkach może dawać stałą i całkowicie czystą energię.

Mało znaną ciekawostką jest fakt, że według planów EU na rok 2050 Polska ma mieć 19.000 MW niedoboru mocy.

Oznacza to, że już planuje się, że będziemy musieli kupować energię. Mimo że mamy największe na świecie zasoby surowców energetycznych na głowę ludności. Skąd to się bierze i jak to się ma do dzisiejszych poczynań i planów?
Wytłumaczenie jest bardzo proste. Jeśli zaczniemy tworzyć od podstaw, czyli bardzo długo, wyjątkowo drogie elektrownie jądrowe, przetwarzające szybko drożejący uran na energię elektryczną, to nie zdążymy i nie będziemy mieli za co wybudować następnych. Mając tak ogromne zasoby energetyczne zostaniemy zmuszeni do kupowania energii od innych.

Poszczególne technologie oraz rozwiązania, które sygnalizuje w tym artykule, opiszę w następnych tekstach.
Proszę wszystkich, którym zależy na rozwiązaniach korzystnych dla Polski, o konstruktywne komentarze, uwagi, uzupełnianie tych informacji oraz o rozpowszechnianie.

Piotr Waydel

Komentarz od autora strony: polecam Twojej uwadze również serwis Biopaliwa.org.

Komentarzy do wpisu “Perwersje jądrowe”: 14.

  1. maxxpol says:

    Bardzo ciekawy artykul. W pelni popieram autora.

  2. sebaa says:

    Wszystko fajnie, super się czyta artykuł. Można obrosnąć w piórka jak się czyta jakim to bogatym w surowce jesteśmy krajem.. Ale to zupełnie jak z paliwem profesora Nazimka. Skoro to takie super tanie, wydajne, łatwo dostępne, to dlaczego z tego nie korzystamy ? Uprzedzam odpowiedź, że PRL się skończył 🙂 Jest prywatny kapitał i założę się, że gdyby była tańsza alternatywa, to nikt by nie łożył ogromnych pieniędzy w niepewne inwestycje. Przecież skoro można wyprodukować z kilka groszy energie elektryczną i sprzedawać ją za kilkadziesiąt, to po co produkować z kilkanaście-kilkadziesiąt i dalej sprzedawać za kilkadziesiąt z miernym zyskiem.. Ale fakt, mamy globalny spisek naukowców (bo nie chcą „badać” tanich źródeł energii) orz inwestorów (nie chcą w nie inwestować). :))

    Pozdrawiam
    Sebastian

  3. @sebaa: no właśnie, mój odbiór tego tekstu i całego zagadnienia jest podobny. Tylko, że Piotra znam osobiście i nie wydaje mi się on być człowiekiem, który pchałby się w reklamowanie i propagowani jakichś głupot…
    Prawda jest taka, że co się nie przebije do mainstreamu, to nie istnieje. I dlatego o wielu ciekawych rzeczach nie wiemy.

  4. maxxpol says:

    Nie wierzę w spiski. Po prostu za wszystkim stoi kasa a za nia ludzie ktorzy ja posiadaja. Nawet jak ktos cos ciekawego wymysli to nieraz nie ma funduszy na realizacje albo zostanie wykupiony przez kogos kto takowe posiada. A skoro juz ktos zainwesowal nawet w drozsze technologie to je wykorzystuje bo i po co zaprzestawac cos co i tak zarabia a zostalo zainwestowane niemalo. Patent na inna technologie moze kupic jak by sie jednak mialo cos zmienic. A skoro i tak jest dobrze to po co to zmieniac. Zrealizowanie nawet malego projektu sporo kosztuje i po prostu zwyczajnych przecietnych ludzi nie stac. A tych co stac maja porozkrecane wlasne biznesy ktorymi sie zajmuja i im poswiecaja uwage i w ten oto sposob kolo sie zamyka. W tej chwili planuje uruchomienie malego kogeneratorka na holzgas i wiem ile nawet taka prosta z pozoru sprawa kosztuje zachodu i jak jest ciezko o fundusze. Swoja droga zycze szczescia temu kto odnajdzie jakas sciezke do funduszy unijnych lub jakichs innych form wsparcia dostepnych dla normalnych ludzi nie bedacych instytutami, uczelniami itp. jednoskami. Uwazam ze panstwo robi zdecydowanie za malo aby promowac nauke i polski biznes.

  5. AAA222 says:

    Wyjątkowo niestrawny zlepek gazetowych „faktów”. Co zdanie, to półprawda lub manipulacja. Szkoda miejsca na takie socjoinżynieryjne arcydzieła.

  6. Darek says:

    Chociaz nie zgadzam sie w pelni z tym, co napisal autor artykulu to do
    Nazimkowej histerii jest mu daleko. Przede wszystkim kazda opisana metoda
    pozyskiwania energii moze dac odpowiednie efekty. Problem w tym, ze
    wiekszosc jest pomiedzy laboratorium a terenem. Kto wie, czy
    prawdopodobienstwo wczesniejszego wdrozenia fuzji jadrowej nie jest
    wieksze. Jednak kilka z nich jest blisko, jak zgazowanie wegla w zlozu. Ale
    przypuszczam, ze problem lezy nie w tym, dlaczego nie sa stosowane (bo na
    razie ich nie ma ;)), ale dlaczego dyskusje o atomie wogule nie zahaczaja o
    ekonomie i bezpieczenstwo energetyczne. Za kazdym razem taka „dyskusja”
    wyglada identycznie – zwolennik atomu puszcza zaslone dymna twierdzeniem
    „obecne reaktory sa calkowiecie bezpieczne, Czarnobyl sie nie powtorzy”. A
    jezeli przypadkiem dyskutant nie da sie na to zlapac, to pada kolejny
    „argument” – „z obliczen UE/MG/PSE (niepotrzebne skreslic) za 10 lat
    bedziemy potrzebowali 2x wiecej pradu niz obecnie. Tylko atom pozwoli
    zaspokoic popyt”. I na sam koniec gwozdz programu „UE kaze placic za emisje
    CO2 przez elektrownie”. Wszystko to sprawia, ze prawdziwej dyskusji w
    mediach nie ma, jest w zamian za to gigantyczna propaganda sukcesu.
    Ostatnio troche stonowala, ale i tak przebijaja sie twierdzenia, ze atom to
    energetyczna niezaleznosc, tani prad i niskie bezrobocie. Problem w tym, ze
    Francuzi pobierajacy z atomu wiekszosc energii nie spelniaja zadnego z tych
    warunkow. No, moze maja pewna niezaleznosc dzieki rozwinietemu przemyslowi
    przetwarzania odpadow nuklearnych.

    Wystarczy zaczac analize kazdego szczegolu wejscia w atom, aby te kolorowe
    obrazki bardzo, ale to bardzo wyblakly. Zacznijmy od niezaleznosci – w
    Polsce zuzywa sie po ok. 150 TWh w postaci pradu, ciepla, paliw i gazu.
    Nawet 4 reaktory po 1.6 GW kazdy dadza ok. 50 TWh rocznie. To bylaby 1/3
    zuzywanej elektrycznosci i 1/12 calosci energii. Prosty ruch, czyli
    zwiekszony udzial kogeneracji moze sprawic, ze zuzywajac tyle wegla co
    obecnie mozemy bez problemu wyprodukowac dodatkowe 50 TWh ciepla. Jedyne co
    nalezy zrobic, to zamiast cieplowni postawic elektrocieplownie. Nie wiem
    jak unia potraktuje CO2 emitowane przez EC, ale jezeli kaze kupic prawa do
    emisji to ja wymiekam. Z tego co wiem ciagle emisje CO2 z samochodow czy
    kominow uznaja za nieistniejaca, pomimo znacznego jej udzialu w calosci.
    Znacznie latwiej wskazac duzy Belchatow jako glownego truciciela w
    Europie. Gdyby UE zamiast stosowac kreatywna ksiegowosc dot. CO2 policzyla
    wszystko uczciwie to wyszloby, ze nie mamy od kogo kupic CO2, bo trujemy
    podobnie 😉 Wzrost zuzycia pradu ma byc zwiazany ze wzrostem PKB. Ale
    ciekawostka jest fakt, ze od wielu lat nasze PKB rosnie, a zuzycie pradu
    stoi w miejscu. Spadek bezrobocia z powodu postawienia atomowek to jakies
    kosmiczne jaja, trudno to skomentowac. A jak tani prad bedzie po
    wybudowaniu atomowek mozna sprawdzic porownujac nasze stawki z francuskimi.
    Jest za to jedna niezaprzeczalna zaleta atomowki. Rzad ktory ja postawi, a
    szczegolnie premier/prezydent co przetnie wstege po wsze czasy bedzie mogl
    sie chwalic „wprowadzilem Polske w ere atomu” 😀 IMHO wlasnie tu jest pies
    pogrzebany + fakt, ze nawet ostatni czlonek zarzadu elektrowni jadrowej to
    znacznie intratniejsza posada niz prezes najwiekszej elektrocieplowni w
    Europie. W koncu zaden polityk nie przeprosi za to, ze ma rodzine 😉

  7. @Darek: temat emisji CO2 jest mi zawodowo bliski, więc Ci odpiszę. Docelowo (w okolicy 2030 roku) wszyscy będą kupować uprawnienia do emisji dwutlenku węgla (czyli niejako płacić za jego emisję) po równo — elektrownie, ciepłownie i elektrociepłownie.

    Emisji z samochodów nie uznaje się za nieistniejącą. Po prostu jeszcze na poziomie pojedynczych samochodów się jej nie ogranicza tak, jak ogranicza się ją na poziomie pojedynczych elektrowni czy ciepłowni. Ale pomysły ograniczania emisyjności (CO2/km) nowych samochodów się pojawiają.

  8. AAA222 says:

    @Darek: Podziemne zgazowanie węgla, to problem znany od dawna, w 1888 r. zaproponował ją niejaki Dymitr Mendelejew (jeśli to nazwisko coś Ci mówi;) ). W 1933 r. w byłym ZSRR powołano nawet zjednoczenie „Podzemgaz”, które wybudowało kilka instalacji. Były pomysły, by złoża do eksploatacji przygotowywać za pomocą podziemnych wybuchów jądrowych. Metoda nie jest obecnie szerzej stosowana, jedni powiedzą że z powodu międzynarodowego spisku, a inni że się po prostu nie opłaca (przynajmniej na razie).

  9. Darek says:

    @AAA222: Pomiedzy pomyslem na dana technologie a wykonaniem zieje olbrzymia
    przepasc. Pomysl na fuzje ma ok. 100 lat a ciagle jestesmy gdzies w lesie
    (o ile nie liczyc termonuklearnych bombek). Jednak kazdy zdaje sobie
    sprawe, ze w kazdej chwili mozliwy jest przelom dajacy dostep do duzych
    ilosci energii. To samo moze byc w przypadku kazdej technologii nad
    badaniem ktorej nikt sie specjalnie nie wysilal. A jezeli dana technologia
    stala w opozycji do znacznie lepiej rozpracowanej i nakierowanej na takie
    samo paliwo, to nic dziewnego ze ciagle wyniki sa slabe. Np. elektrownie z
    reaktorami na neutrony predkie sa w stanie rozwiazac prawie wszystkie
    problemy energetyki jadrowej. Pech chce, ze koemercyjne reaktory tego typu
    prawie nie istnieja. A najwieksza proba, francuski SuperPhenix byla
    niezwykle spektakularna porazka. Dlatego masowo klepie sie obecna tandete,
    bo lepsze po prostu sie nie oplacaja (zbyt mala moc).

    @Krzysiek: Te informacje bardzo mnie zmartwily, jest gorzej niz myslalem.
    Pierwsze pytanie jakie nasuwa sie na mysl – od kogo beda kupowane prawa do
    emisji? Jezeli od przemyslu, to mamy prawny galimatias. Jak np. zdefiniowac
    emisje z przyzakladowej EC gdzie 100% ciepla i pradu idzie na potrzeby tego
    zakladu? I dlaczego produkcja „czegos” z wykorzystaniem posredniego medium
    w postaci ciepla lub pradu ma byc z natury gorsza od produkcji „czegos
    innego” w bezposredniej reakcji paliwa z substratem?

    Samochody tez sa ciekawym punktem wyjscia do analizy absurdow z handlem
    prawami do emisji. Prawdopodobnie sam handel bedzie dotyczyl wylacznie
    jednostek o jakiejs minimalnej mocy. A to oznacza, ze przy pewnym poziomie
    cen pradu (obarczonych oplatami za emisje CO2) oplacalne bedzie
    uruchamianie malych agregatow gazowych (brak oplat za emisje). Problem w
    tym, ze otrzymamy wtedy paskudnie niska sprawnosc w porownaniu z turbina
    gazowa duzej mocy. Jak dlugo uniokraci nie zastosuja globalnej metody, tak
    dlugo mnozyc sie beda absurdy. A IMHO najprostsza metoda jest opodatkowanie
    wegla u zrodla, czyli w samym paliwie. I jezeli handel emisjami ma wspierac
    niskoemisyjne technologie, to wystarczy zobaczyc kto placi najmniejszy podatek
    na MWh i po prostu zwrocic mu wczesniej wplacona kase. A jak sie znajda prymusi,
    to mozna nawet przetransferowac podatek sciagniety z „trucicieli”. Wszelkie
    sztuczne podzialy na male i duze kominy, elektrownie i huty, przemysl i petrochemie
    mozna wtedy spuscic w sedesie 😉

  10. @Darek: większość uprawnień od 2013 będzie sprzedawana w drodze aukcji przez poszczególne państwa członkowskie, ale aukcje będą otwarte dla wszystkich przedsiębiorców. Poza tym część uprawnień będzie rozdawana za darmo, ale tymi raczej nikt handlować nie będzie (bo i tak mu ich nie wystarczy).

    O zakresie działalności objętych systemem można dyskutować dużo, ktoś kiedyś zdecydował, że taki będzie, i tyle.

    Taka opłacalność uruchamiania małych źródeł jest (będzie) też w przemyśle i ciepłownictwie. Ale ta emisja ze źródeł zbyt małych, by były objęte systemem handlu uprawnieniami, też nie może być nieograniczona.

    Na wprowadzenie powszechnego podatku węglowego jest już w sumie za późno. Stwierdzono, że musi istnieć system handlu uprawnieniami, żeby to się opłacało, że musi powstać nowy papier wartościowy. Czemu ktoś tak wymyślił? Trudno powiedzieć…

  11. AAA222 says:

    @Darek, w przypadku podziemnego zgazowania węgla nie ma żadnej technologicznej przepaści, której pokonanie mogłoby cokolwiek zmienić.

  12. Ryland says:

    Coś za coś jak się mówi. Kapitał potrzebny na wybudowanie elektrowni jądrowej jest istotnie droższy, ale trzeba uwzględnić jeden fakt, koszty te rozkładają się na 2-krotnie dłuższy okres czasu, czyli za 1 elektrownię atomową mamy 2 elektrownie korzystające z konwencjonalnego czy zgazowywanego węgla. Po 2-gie problem zgazowywanego węgla nie rozwiąże kosztów pozyskania surowca które wciąż rosną ze względu na rozwój krajów rozwijających się i ich potrzeby na węgiel popyt=wzrost cen. Dlatego najlepszym rozwiązaniem byłoby istotne połączenie i jednej (CEEC) jak i drugiej technologii (Jądrowej). Tylko w taki sposób będzie można zdywersyfikować dostawy energii, jednocześnie uniezaleźnić je od cen surowców energetycznych w tym węgla na rynku światowym. Wydaje mi się, że warto podeprzeć się tutaj dwoma numerami magazynu Forbes 03/2009 oraz 04/2010, w tym ostatnim zwłaszcza raportem o przyszłości energetyki w Polsce

  13. Ryland says:

    Btw Do Darka: Ceny we Francji są poniżej naszych cen za prąd elektryczny w UE dla przedsiębiorstw zaś dla gospodarstw domowych w tych samych cenach. I teraz pytanie kto będzie musiał dopłacać za emisję my z naszymi 92% energii pochodzące z węgla czy oni z 80% energii z atomu, wystarczy wejść na stronę Eurostatu i poszukać, a nie pisać pierdoły 😉

  14. Darek says:

    Jest takie powiedzenie, ze sa klamstwa, wielkie klamstwa i statystyki 😉 Na
    forum Peak Oil Szefunio podal jakis czas temu ceny pradu u nich i u nas.
    Wynikalo z nich, ze nie ma miedzy nimi wiekszej roznicy, kurs euro wzgledem
    zlotego daje wieksze wahania. Niestety, ani Eurostat, ani nikt z „atomoentuzjastow”
    nie podal pewnego szczegulu – skad sie wzielo gigantyczne zadluzenie EdF?
    Szefunio wrecz je zakwestionowal twierdzac, ze maja ciagle zyski. Ale nie
    tak dawno znowu przeczytalem info, ze sa w plecy jakies 40 mld euro (podaje
    z pamieci, zainteresowani moga zweryfikowac w necie).

    Kolejnym mitem wciskanym dla mas jest „2x dluzszy czas dzialania elektrowni
    jadrowej”. Ciekawie to brzmi wraz ze sformuowaniem (niedawno znowu padlo w
    Peak Oil) ze „wiekszosc elementow elektrowni atomowej i weglowej jest taka
    sama”. A wiec pozostaje pytanie – jakie elementy EJ sa 2x bardziej
    wytrzymale niz w EW? Jedyna logiczna odpowiedz brzmi: te ktore sie roznia.
    Czyli zgodnie z logika wystarczy porownac koszt ich budowy w EJ i EW aby
    przekonac sie na jakie zyski mozna liczyc 😉

    Kolejna pomijana sprawa to koszty surowca. Nie wiem na jakiej podstawie
    zaklada sie, ze zwiekszone wydobycie wegla = wzrost cen, ale zwiekszone
    wydobycie rud uranu tych cen nie podniesie? Dla mnie to nielogiczne. Tak
    moga myslec tylko ci, ktorzy wierza w minimalna ilosc paliwa do EJ, co
    akurat jest cwiercprawda. Owszem, prety paliwowe waza tyle co nic, ale
    zuzycie rudy uranu (jezeli dobrze pamietam obecnie srednio 0.03%) jest
    gigantyczne. Dodajmy do tego cyrkon na koszulki i inne surowce na pojemniki
    do przechowywania odpadow.

    Cala ta dyskusja to typowe bicie piuany, gdyz w Polsce EJ nigdy nie bedzie.
    Powod jest prosty – nie potrzebujemy ich. Caly zgielk wynikl podczas
    pichcenia „Polityki energetycznej” i proroctwa, ze za 15-cie lat bedziemy
    zuzywali 2x wiecej pradu niz obecnie. A jak podaje GUS (pewnie klamie, bo
    to tylko statystyka 😉 ), energia w naszym koszyku wydatkow stanowi prawie 20%.
    Kolejne 25% to zywnosc, lecz po ostatnich podwyzkach ten udzial zapewne
    znacznie skoczy. O podwyzkach plac mozemy zapomniec, szczesliwi ci, ktorym
    bedzie waloryzowana na poziomie inflacji. W takim razie zostaje pytanie –
    jak po zuzyciu 2x wiekszej ilosci energii przecietny Kowalski utrzyma sie
    majac max 60% pensji na zywnosc (ta z cale pewnoscia bedzie drozala)
    odziez, mieszkanie, podreczniki dla dzieci i obowiazkowe oplaty typu
    ubezpieczenie samochodu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *