Pod wpisem o tym, jak można spełnić wymóg 13% udziału energii z odnawialnych źródeł energii w domu mieszkalnym, komentarz napisał Darek:
Moim zdaniem z tak glupim prawem jak ustawa o OZE trudno dyskutowac na merytorycznym poziomie. Bubel prawny i tyle. Bo powyzsze obliczenia dotycza DOMU, a w prawie jest mowa o BUDYNKACH. Jak zapewnic 13% OZE w budynku wielorodzinnym lub biurowcu?
Pytanie wydało mi się na tyle ciekawe, że postanowiłem odpowiedzieć na łamach osobnego wpisu, który właśnie czytasz. Mam wrażenie, że łatwiej będzie bowiem spełnić ten wymóg w budynku wielorodzinnym czy biurowcu, niż w domu jednorodzinnym.
Odnawialne źródła energii w bilansie energetycznym bloku
W mieszkalnym budynku wielorodzinnym, podobnie jak w domu jednorodzinnym, zużyta energia wykorzystywana jest do kilku celów:
- ogrzewania (zdecydowana większość), zarówno części wspólnej, jak i poszczególnych lokali,
- przygotowania ciepłej wody użytkowej,
- oświetlenia, napędu urządzeń i sprzętów RTV oraz AGD w mieszkaniach,
- oświetlenia i napędu urządzeń w części wspólnej (windy, pompy obiegowe ogrzewania, domofony),
- przygotowania posiłków (w mieszkaniach),
- ewentualnie do działalności gospodarczej prowadzonej w lokalach użytkowych (sklepy, salony fryzjerskie, itd.).
W typowym przypadku, za energię dostarczoną do poszczególnych lokali pod postacią energii elektrycznej i gazu płacą ich użytkownicy. To oni mogą więc (na wolnym rynku energii) decydować o tym, od kogo kupią tę energię, ile za nią zapłacą, ile procent energii zapragną pozyskać z odnawialnych źródeł. Nic przecież nie stoi na przeszkodzie, by do własnego mieszkania kupować prąd z wiatraka czy sztuczny gaz ziemny z biogazowni.
Pomijając, oczywiście, mizerną w tym zakresie ofertę dostawców energii elektrycznej i gazu.
W typowym przypadku, administrator budynku odpowiada za zaopatrzenie go w ciepło i ciepłą wodę użytkową. W większości przypadków dzieje się to z wykorzystaniem jednego źródła — wbudowanej kotłowni gazowej albo wymiennika ciepłowniczego, podgrzewających wodę użytkową i grzewczą.
To właśnie w bloku większy sens ma zastosowanie instalacji z kolektorami słonecznymi. Tu nie wystąpi problem z nadmiarem ciepła latem, bo mieszkańcy wyjechali na wakacje. Wszyscy przecież w tym samym terminie nie wyjadą. Można więc znacznie skuteczniej wykorzystać ciepłą wodę użytkową, którą otrzymamy korzystając z energii słonecznej. A jeśli nie kolektor słoneczny, to może pompa ciepła powietrze-woda. Ona da ciepłą wodę w cenie nieco wyższej od kotła gazowego, za to aż 40-50% ciepła dostarczonego do wody będzie odnawialne (tj. będzie pochodzić z otoczenia).
Jeśli chodzi o ogrzewanie, sprawa jest trudniejsza. Tu rozwiązaniem musiałoby być dostarczanie do budynku ciepła lub gazu od razu w dużej części „odnawialnego”. Czyli albo ciepła z lokalnej ciepłowni na biomasę lub biogaz, ewentualnie geotermalnej, albo właśnie gazu ziemnego z odnawialnego źródła (czyli biogazu albo gazu wysypiskowego). Tu teoretycznie też jest możliwość zamontowania pompy ciepła powietrze-woda, ale takie urządzenie musiałoby naprawdę mieć sporą moc i generować spory hałas. Że o kosztach instalacji nie wspomnę.
Odnawialne źródła energii w bilansie biurowca (lub budynku użyteczności publicznej)
Tu sprawa wydaje mi się jeszcze łatwiejsza. Im bardziej precyzyjnie określona funkcja budynku, tym łatwiej jest wgryźć się w jego zapotrzebowanie na energię, bo będzie bardziej przewidywalne.
Przykładowo, w biurowcu należy oczywiście dostarczyć ciepło do ogrzewania przez całą dobę (tu raczej nikt nie będzie stosować okresowego obniżania temperatury, chyba że na weekendy, zwłaszcza te przedłużone). Ale już przygotowanie ciepłej wody użytkowej musi mieć miejsce tylko w określonych godzinach, gdy ktokolwiek będzie z biurowca korzystać. Dla strażników dyżurujących w nocy można zamontować w toalecie prosty i tani elektryczny podgrzewacz przepływowy.
Podobnie wygląda sprawa z oświetleniem. To funkcjonuje raczej w ciągu dnia lub przez krótki czas po zmroku (późną jesienią i zimą). Energia elektryczna na napęd urządzeń (windy, pompy, instalacje wentylacyjne) też zużywana będzie raczej w godzinach 7-18.
Dzięki temu, w biurowcu jeszcze łatwiej niż w bloku można używać kolektorów słonecznych. Jeszcze łatwiej będzie użyć ogniw fotowoltaicznych do wytwarzania prądu. Na dachu, jak ktoś się uprze, można też postawić turbinę wiatrową. Do ogrzewania użyć odnawialnego ciepła, choć tu raczej nie wchodzi w grę wbudowana kotłownia na biomasę. Nie wyobrażam sobie w nowoczesnym biurowcu źródła ciepła innego, niż gazowe (chyba, że pompa ciepła).
Budynki biurowe zużywają jednak też sporo energii do chłodzenia budynku. Zapotrzebowanie na chłód jest zazwyczaj większe, niż w domach, bo pracujący w biurach chodzą w garniturach i używają dużo komputerów i innego sprzętu elektrycznego. Ale chłód sam z siebie jest w dużej części odnawialny, bo przecież pochodzi z otoczenia.
13% to dla normalnej chałupy całkiem sporo. Mając w domu AGD+RTV można sobie dla sportu sprawdzić zwykłym watomierzem udział każdego z tych urządzeń w bilansie ee. Jest porażająco duży. Zaspokoić go fotowoltaiką bez szans, brakło by dachu i godzin słonecznych. CWU na panelach słonecznych w nowym domu tak, w istniejącym żadna frajda, chyba że się robi kapitalny remont. Jedynie ogrzewanie – palę drewnem (kilkanaście ton na sezon) – energia zielona 🙂 Gazu troche dobieram gdy się w kominku już nie pali. W bilansie C.O. 13% zieleniny jak najbardziej do ugrania.
Krzysiek, jednak przesliznales sie po temacie 🙂 No to wezmy jakis konkret – 1000 m2 o wysokosci > 5 pieter i zapotrzebowaniu 25 kWh/m2 do ogrzewania (bez CWU). Do tego dodajmy palace sie cala dobe swiatlo i duze zapotrzebowanie na wode, bo 1/2 budynku to jakies aerobiki czy inne salony pieknosci. Aby bylo trudniej stoi on w glebi duzego miasta (>200 tys) a ustawodawca nie przewidzial by prad z OZE byl zaliczany do tych 13%.
@Darek: nie ma sprawy, 50 000 PLN i dokładnie to rozpiszę. 🙂
Jak jest duże zapotrzebowanie na CWU, to świetnie, bo z ciepłem jest najłatwiej. 🙂
Z CWU to sie niezle podlozylem 😉 Ala faktem jest, ze problem z „centralnym planowaniem” zawsze jest taki sam: albo dla wypelnienia norm nalezy falszowac wskazniki, albo z cala powaga dzialac na szkode gospodarki. W mojej opinii na wymog 13% udzialu OZE jedyna sluszna odpowiedzia jest po prostu falszowanie danych. Nalezy zrobic wszystko, by na papierze tyle wlasnie bylo. A w rzeczywistosci zastosowac dokladnie tyle OZE ile podpowiada zdrowy rozsadek. W jednym budynku bedzie to 100%, a w innym 0%. Daleko nie szukajac – caly Belchatow i okolice moga miec 0% i ani srodowisko ani nasze zasoby paliw NIC na tym nie straca (czasami wrecz zyskaja). W/g nowego prawa biurowce w elektrowni Turow czy PAK beda musialy posiadac kolektory, pompy ciepla i inne bzdety, a stojace rzut beretem od nich chlodnie komiowe 60% energii z wegla wywala w atmosfere 🙂