Jak czytać charakterystykę energetyczną budynku?

Świadectwo energetyczne, a ściślej świadectwo charakterystyki energetycznej budynku, powstało jako swoisty „paszport energetyczny”, czy „certyfikat energetyczny” określający jakość energetyczną budynku. Tak, jak na telewizorach i lodówkach mamy obrazek z kolorowymi literkami oznaczający klasę energetyczną sprzętu, tak dla budynków mamy dłuższy dokument z kolorowym „suwaczkiem” na pierwszej stronie.

Świadectwo energetyczne budynku zawiera szereg informacji istotnych z punktu widzenia inwestora. Gdzie znaleźć te informacje, jak je odczytać i do czego (oraz w jaki sposób) można je wykorzystać? O tym właśnie chciałem napisać.

Ale zacznę od pomarudzenia. Nie wiedzieć czemu, na stronie głównej świadectwa zdecydowano się umieścić kolorowy suwaczek, który dla przeciętnego odbiorcy jest kompletnie niezrozumiały, zamiast prostej klasyfikacji literowo-kolorowej, jak w przypadku lodówek czy telewizorów. Co więcej, suwaczek pokazuje wartość parametru, który dla użytkownika ma najmniejsze znaczenie. Ale po kolei, najpierw jak sam suwaczek wygląda.

Zapotrzebowanie na energię pierwotną

Suwak ma paletę barw od energooszczędnej zieleni do energożernej czerwieni i przedstawia obliczeniowe zapotrzebowanie na nieodnawialną energię pierwotną. Pokazuje zatem, ile energii z paliw kopalnych zużywa budynek na ogrzewanie, przygotowanie ciepłej wody użytkowej, napęd urządzeń pomocniczych, klimatyzację. Wielkość tę dla ocenianego (analizowanego) budynku przedstawia górna strzałka. Im więcej węgla zużywasz w domu, tym wskaźnik przesunie się bardziej w stronę czerwieni. Im więcej zużywasz prądu, tym bardziej przesuwasz wskaźnik.

Wskaźnik ten jednak prawie w ogóle nie uwzględnia energii ze źródeł odnawialnych, a istotna jest głównie biomasa. Jeśli dom ma system grzewczy oparty o drewno (a więc podstawowym źródłem ciepła jest kominek albo kocioł zgazowujący drewno), to wskaźnik będzie na zielonym polu nawet wtedy, gdy dom jest dziurawy jak rzeszoto i ma olbrzymie straty ciepła. Wszystko przez to, że zużywając 10 kWh energii zgromadzonej w biomasie, do wskaźnika dodajemy tylko 2 kWh, które ma uwzględniać m.in. energię z paliw kopalnych zużytą przy pozyskiwaniu tejże biomasy.

A więc wskaźnik na pierwszej stronie świadectwa charakterystyki energetycznej, jakkolwiek bardzo kolorowy i atrakcyjny wizualnie, pomijamy jako zupełnie nieprzydatny. No, chyba, że jesteśmy zapalonymi ekologami i dla nas najważniejsze jest oszczędzanie paliw kopalnych, a przy tym nie przeszkadza nam pozyskiwanie biomasy. Wtedy ten wskaźnik ma dla nas istotne znaczenie.

Zapotrzebowanie na energię końcową

Patrzymy jednak nieco niżej, tuż pod suwak i tu widzimy pierwszy wskaźnik, który nas powinien interesować — zużycie energii końcowej.

Zanim przejdę dalej, kilka słów dygresji, czyli czym się różni energia pierwotna od końcowej i użytkowej (o której jeszcze nie pisałem, ale za moment wspomnę). W dużym skrócie (bo omówiłem to w innym miejscu):

  • energia użytkowa to ta energia, którą nasz dom wykorzystuje, czyli np.  ciepło wymagane do utrzymania temperatury, dostarczane do pokoi przez grzejniki,
  • energia końcowa to energia, którą dostarczamy do domu, czyli w tym przypadku gaz ziemny dostarczany do kotła (wiadomo, że część energii z tego gazu ulatuje w komin),
  • (nieodnawialna) energia pierwotna to energia, która gdzieś w kopalni zostaje wydobyta z ziemi, aby później mogła trafić do naszego domu (wiadomo, że kopalnia gazu ziemnego zużywa jakąś energię, by ten gaz wydobyć).

No to wracamy do tego, co widać pod suwakiem.

Istotna jest prawa strona tej tabelki — tu widzimy sezonowe zapotrzebowanie na energię końcową, odniesione do 1 m² powierzchni ogrzewanej w domu.

Gdy oglądamy świadectwo domu do kupienia, albo porównujemy dwa istniejące domy, ten wskaźnik jest bardzo ważny. On nam pokazuje, jakie będą koszty utrzymania tego domu. Warto jednak zajrzeć głębiej, na tabelkę z rozbiciem zapotrzebowania na energię końcową na poszczególne rodzaje energii, co znajdziemy na drugiej stronie świadectwa energetycznego budynku. Jest to pierwsza duża tabelka z szarym nagłówkiem „Obliczeniowe zapotrzebowanie na energię” i podtytułem „Roczne jednostkowe zapotrzebowanie na energię końcową”.

Tu akurat mamy prosty przykład domu, w którym mamy tylko dwa źródła energii — gaz ziemny do ogrzewania i przygotowania ciepłej wody użytkowej, oraz energię elektryczną na napęd urządzeń pomocniczych. W typowym przypadku do urządzeń pomocniczych dolicza się klimatyzację, tu klimatyzacji nie ma. Dlatego do tej kolumny wliczone będą tylko sterowniki, pompy, itd.

Widać ładnie w tej tabelce, że budynek:

  • zużywa 99,9 kWh/m² rocznie energii pochodzącej ze spalania gazu ziemnego  na ogrzewanie i wentylację (pisząc o wentylacji, mam na myśli pokrycie strat ciepła z wentylacji),
  • zużywa 16,1 kWh/m² rocznie energii ze spalania gazu na przygotowanie ciepłej wody uzytkowej,
  • zużywa 2,1 kWh/m² rocznie energii elektrycznej na napęd urządzeń pomocniczych.

Jeśli teraz dołożymy izolacji cieplnej na ścianie, albo wymienimy okna na bardziej energooszczędne, zmniejszy się ilość energii zużywanej do ogrzewania i wentylacji. Ale ilość energii zużywanej do wytworzenia ciepłej wody użytkowej pozostanie bez zmian. Ta ilość ulegnie zmianie gdy założymy inną liczbę mieszkańców, albo np. zrezygnujemy z cyrkulacji ciepłej wody (która i tak marnuje mnóstwo energii).

Ponieważ jednak w tym miejscu widzimy energię końcową, czyli to, co do domu przychodzi, możemy zmienić te wielkości również zmniejszając straty w samym źródle ciepła. Wymieniając kocioł na inny możemy oszczędzić kilka czy kilkanaście punktów procentowych na sprawności źródła, a więc zmneijszyć zużycie energii końcowej. A więc zmniejszyć rachunki.

Jeśli więc oglądamy świadectwo domu czy mieszkania na rynku wtórnym, patrzmy w pierwszej kolejności właśnie tu — na zużycie energii końcowej. Tę wielkość z tabelki mnożymy przez powierzchnię i ceny ciepła lub energii, otrzymując roczny koszt ogrzewania, przygotowania ciepłej wody, napędu urządzeń pomocniczych.

Jeśli analizujemy nowy budynek, który sami budujemy, porównujemy kilka wariantów ocieplenia, albo kilka projektów domu, interesować nas powinno co innego. A mianowicie…

Zapotrzebowanie na energię użytkową

Ten parametr pokazuje, ile energii w użytecznej postaci trzeba doprowadzić do budynku. Czyli ile ten budynek straci ciepła. Widać go nieco niżej w tabelce zatytułowanej „Podział zapotrzebowania na energię”, w części „Roczne jednostkowe zapotrzebowanie na energię użytkową”.

Oto ten fragment tabeli.

Jak widać, mamy cztery kolumny, jak poprzednio (ogrzewanie i wentylacja, ciepła woda, urządzenia pomocnicze, suma), ale tylko dwa wiersze — sama wartość w kWh/m² rocznie i udział w %. Dlaczego? Bo ta wielkość jest jedna dla całego domu, zupełnie niezależna od tego, jakie źródło energii wykorzystujemy.

Bez względu na to, czy dom będziemy ogrzewać pompą ciepła, kotłem gazowym, czy kominkiem, musimy dostarczyć mu tą samą ilość ciepła do pomieszczeń. Jeśli analizujemy nowo budowany dom, porównujemy warianty ocieplenia albo różne projekty, właśnie ten parametr musimy oceniać. Bo on pokazuje zużycie ciepła w oderwaniu od tego, jakie jest źródło ciepła. Jeśli zależy nam na tym, by dom zużywał ciepła jak najmniej, musimy minimalizować zapotrzebowanie na energię użytkową.

To oczywiście nie zawsze będzie dobry kierunek analizy. Bo przecież nie płacimy za energię użytkową, tylko za energię końcową. Może się więc okazać, że bardziej opłaca się mniej ocieplony dom ogrzewany tanim źródłem ciepła (np. kominkiem), niż lepiej ocieplony, wyposażony w ogrzewanie elektryczne. Ale to trzeba policzyć w każdym przypadku.

Świadectwo energetyczne — podsumowanie

Podsumowując, przy korzystaniu ze świadectwa kierujemy się następującymi zasadami:

  1. Nie interesujemy się zupełnie zużyciem nieodnawialnej energii pierwotnej, bo ten parametr jest beużyteczny.
  2. Jeśli porównujemy dwa istniejące domy czy mieszkania pod kątem przyszłych rachunków, patrzymy na zużycie energii końcowej. I pamiętamy, że nie zawsze mniej = lepiej (przecież duży dom o niskim jednostkowym zużyciu będzie droższy w utrzymaniu, niż mały dom o nieco większym jednostkowym zużyciu — trzeba przemnożyć wskaźnik z tabelki przez powierzchnię domu).
  3. Jeśli porównujemy kilka projektów lub wariantów izolacji pod kątem najlepszej energooszczędności w budynku, porównujemy zużycie energii użytkowej.

No i dodam jeszcze, że wszystkie liczby, które zawiera świadectwo energetyczne, zostały obliczone w oparciu o jednolitą metodykę. To nie są liczby przepisane z rachunków za prąd czy gaz. To są liczby, które z racji sposobu ich otrzymania, mają charakter orientacyjny. Ale dzięki tej znormalizowanej metodyce można je dość dobrze porównywać między jednym domem a drugim.

Komentarzy do wpisu “Jak czytać charakterystykę energetyczną budynku?”: 9.

  1. Arek says:

    Czy orientujesz się może jak mniej więcej wygląda średnia dla obecnie budowanych domków jednorodzinnych? Wiem, że dużo zależy od technologii wykonania, ale gdyby tak wziąć wszystkie domki z jakiegoś osiedla i wynik uśrednić.

    Jestem też ciekaw jak w stosunku do tej średniej ma się budowany przez Ciebie dom?

  2. karol says:

    Dzięki za świetny artykuł. Wyjaśnił mi wiele rzeczy, które od dawna mnie nurtowały. Teraz już wiem co zrobić, aby nie potrzebnie nie marnować energii.

  3. gość codzienny says:

    Trzymam wszystkie rachunki za media energetyczne od 12 lat czyli od chwili zasiedlenia nowego domu. I będę nadal trzymał za kolejne 12 albo i więcej. Chcąc sprzedać dom za x lat wybiorę co będzie korzystniejsze – wyliczanka z metodyki czy po prostu z reala. Samych „wskaźników” do dziś nie liczyłem, grzeję 50/50 gaz/drewno więc wynik byłby „niemetodyczny”.

  4. @gość: spojrzenie w rachunki jest niezłą metodą, ale nie uwzględnia kilku rzeczy. Po pierwsze, nie uwzględnia tego, że sporo ciepła można wytwarzać ze źródeł, których nie można poprzeć rachunkami — jak właśnie wspomniane drewno. Jak ktoś ma w domu ogrzewanie elektryczne i kominek, a pokaże tylko rachunki za prąd, kupujący może się mocno zdziwić potem…

    Druga kwestia jest taka, że rachunki dają pogląd o kosztach ogrzewania tylko dla preferowanych przez Ciebie warunków. A może to być np. 16°C w sypialni i 18°C w salonie, co dla kogoś innego będzie zbyt niską temperaturą.

  5. LG says:

    Należy pamietać, że obliczenia te są tylko teoretyczne i nie uwzgledniają np: „fuszerki” wykonawców.
    Dopiero audyt energetyczny wykonany kamerą pokaże nam co byli warci budowlańcy…

  6. Darek says:

    Fuszerki budowlane moga miec rozne oblicza. Znam przypadek, gdzie ekipa za… welne mineralna ktora miala pojsc pod plyty gk. Sprawa wyszla dopiero podczas remontu. Ciekawe jak takie fuszerki sa wykrywane przez „audytorow”? IMHO nie sa wykrywane, bo caly ten audyt to pic na wode fotomontaz.
    Czy zuzycie energii na CWU uwzglednia fakt, ze ktos kapie sie po pracy? Czy uwzglednia roznice zuzycia pomiedzy wanna a prysznicem? Czy uwzglednia czas kapieli i temp. wody? Pytania retoryczne, bo odpowiedz jest jasna – pic na (nomen omen) wode fotomontaz. Zreszta jakie DOM moze miec zapotrzebowanie na CWU – chodzi o wode do zmywania podlog? Ot, kolejna metoda na dojenie obywateli pod pozorem „walki o ich dobro”.

  7. Marcin says:

    Obliczenia dla zużycia CWU nie służą do tego, żeby obliczyć faktyczną ilość pieniędzy, jaką zapłacisz za energię. Jak kupujesz samochód, który ma w folderze napisane, że spala 5/ na setkę, to nie znaczy, że tyle będzie ci cały czas spalał…

  8. @Marcin: dokładnie tak, ale świadectwo energetyczne jest dokumentem podobnie unormowanym, jak sposób mierzenia zużycia paliwa w samochodzie. Robi się to w określony sposób nie po to, by pokazać ile później będzie samochód palić, tylko aby móc porównać ze sobą dwa samochody. Świadectwa mają zaś służyć do porównywania między sobą budynków i lokali — po to, aby te bardziej energooszczędne zyskiwały na wartości.

  9. Największy wpływ na EP i EK ma powierzchnia użytkowa. Wprowadzając w polskie prawo jednej normy związanej z obliczaniem tej powierzchni na pewno by ujednoliciło też wyniki tychże świadectw energetycznych. Drugą bardzo ważną kwestią jest również powierzchnia ogrzewana, czyli która netto czy brutto? Bo chyba ministerstwo nadal tego nie określiło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *