Trawnik, czyli walka człowieka z przyrodą

Są takie czynności, którym nie mogę przestać się dziwić. Jedną z nich jest koszenie trawników kilka razy w ciągu roku. Gdzie tylko się da. Gdzie tylko jest coś, co przypomina trawnik, albo kiedyś nim było (bo można przecież kosić także pustynię).

Nie rozumiem tego i nie zrozumiem.

Bo trawniczki są oczywiście prześliczne. Jedni i drudzy dziadkowie na działce przy domu mieli zawsze kawałek trawnika. Starali się go regularnie kosić (jeden z dziadków przez pewien okres suszył trawę i trzymał na zimę dla hodowli królików, drugi zaś ją kompostował — obydwa rozwiązania to świetne sposoby na zagospodarowanie skoszonej trawy, lepsze jest chyba tylko poddanie fermentacji beztlenowej do produkcji biogazu — do otrzymania metra sześciennego biogazu potrzeba ok. 2,5 kg suchej masy trawy).

Czytaj dalej…