Z rynku dochodzą głosy, że nowe zasady gospodarowania odpadami (zrzucenie odpowiedzialności na samorządy i obciążenie wszystkich podatkiem za śmieci) się nie sprawdzają. Że wbrew oczekiwaniom liczba dzikich składowisk odpadów nie spadła, tylko wzrosła. Wierzyłem, że te zmiany przyniosą pozytywne skutki, ale jednak się przeliczyłem. Toczyłem na ten temat jakiś czas temu gorącą dyskusję na Wykopie i od tamtego momentu zastanawiam się, jak należy ukształtować politykę gospodarowania odpadami.
Czyli: co zrobić, żeby Polak nie wyrzucał śmieci do lasu? Jak sprawić, by to, co w szerszej perspektywie opłacało się wszystkim (czyli czyste środowisko) było przeliczalne na widoczne od razu korzyści.
W poprzednim systemie było tak, że każdy musiał sam na własną rękę dbać o usuwanie odpadów. Podpisywał umowę z firmą, która te śmieci od niego odbierała. Albo i tego nie robił, tylko wyrzucał odpady do lasu, albo podrzucał komuś do śmietnika. Oczywiście najpierw spalając wszystko to, co jest palne, począwszy od papieru gazetowego, przez stare szmaty, butelki po oleju silnikowym, aż po stare kalosze. To właśnie w czasach obowiązywania poprzednich przepisów altany śmietnikowe zaczęły być grodzone przez wspólnoty mieszkaniowe i spółdzielnie, by nikt nie podrzucał do nich swoich własnych śmieci. Czytaj dalej…