Mam trochę fioła na punkcie różnych odnawialnych źródeł energii, co objawia się między innymi tym, że od czasu do czasu wydaję na ten cel pieniądze. Od kiedy kupiłem pierwszą baterię słoneczną w 2006 roku do swojego samochodu kempingowego (zwijany panel o mocy 10 Wp, ciągle zresztą dostępny, w cenie jakichś 150$), moja kolekcja trochę się powiększyła.
Ale ostatnio to chyba przesadziłem.
Bo kupiłem składany, przenośny panel fotowoltaiczny o łącznej mocy 200 Wp. Czyli wyższej, niż wszystkie moje panele do tej pory razem wzięte. 😉
W formie złożonej cały zestaw ma postać pięciokilowej, dość nieporęcznej „walizki”, w kieszeni której mieści się regulator ładowania z kablami. Całość rozkładamy, podłączamy regulator ładowania i ładujemy akumulator (12V) albo urządzenia zewnętrzne przez gniazdo USB (można prosto z regulatora, bez podłączenia akumulatora).
Czytaj dalej…