Co kupić za 50 mld? Atomówkę, czy fotowoltaikę?

Pod ostatnim wpisem o tym, czy zimą zabraknie prądu, pojawił się ciekawy komentarz Macieja. Czytelnik zastanawia się, czy bardziej opłaca się wydać 50 mld PLN na budowę 1 elektrowni atomowej, czy kupno ogniw fotowoltaicznych. I zadaje szereg pytań pomocniczych. A ja mam chwilę czasu i postanowiłem to policzyć, odpowiadając na jego pytania.

Po kolei lecąc…

  • ile ognisk fotowoltaicznych można zakupić za ta kwotę
  • ile mocy dadzą

1 W fotowoltaiki kosztuje (za Bogdanem Szymańskim) ok. 6 PLN przy instalacji o mocy 1 000 W. Przyjmijmy więc tę kwotę — 6 PLN/W. Przy tej cenie za 50 mld PLN można byłoby kupić instalacje słoneczne o łącznej mocy aż 8 333 MWp. Czytaj dalej…

Pierwsza (?) mobilna elektrownia jądrowa

Na stronie głównej portalu Gazeta.pl był dziś podlinkowany artykuł o tym, że Rosjanie zwodowali pierwszą seryjnie produkowaną elektrownię atomową. Ja tam się bardzo z tego cieszę, bo jestem gorącym zwolennikiem energetyki jądrowej.

Barkę „Akademik Łomonosow” zbudowano w Stoczni Bałtyckiej w Sankt Petersburgu i zwodowano pierwszego lipca tego roku. Będzie to pierwsza seryjna elektrownia jądrowa zamontowana na statku, choć historia takich obiektów jest znacznie dłuższa. Czytaj dalej…

Perwersje jądrowe

Autorem artykułu jest Piotr Waydel

Czy energetyka jądrowa jest opłacalnym i racjonalnym rozwiązaniem problemów energetycznych Polski czy wyjątkowo przewrotną megamanipulacją? Co można zaproponować zamiast lub równolegle, aby zapewnić tanią i czystą energię? Czemu większość informacji jest zupełnie nieznana nie tylko społeczeństwu ale i części elit politycznych?

Reaktory jądrowe powstały do produkcji plutonu. Dopiero później władza wpadła na pomysł, żeby pokazać społeczeństwu dobrodziejstwo „taniej” produkcji prądu. Odtąd produkowano pluton w „elektrowniach atomowych”, pokazując produkt uboczny, czyli prąd, jako główną działalność takiego zakładu. Ta uboczna dzaiałalność jest bardzo droga, jeśli przypisać do niej koszty działalności podstawowej.
Jak wiadomo rząd Margaret Thatcher upadł, gdy wydało się że dopłaca do energetyki jądrowej 16 miliardów.

Polska chyba nie zamierza budować bomb atomowych. Nie ma własnego paliwa do takich „elektrowni”. Nie ma kadry. Brakuje infrastruktury przesyłowej do tworzenia punktowych scentralizowanych miejsc produkcji dużej ilości energii elektrycznej. Czy warto w związku z tym zastanawiać się nad zagospodarowaniem energetyki jądrowej? Czy w związku z powyższym przestawianie na coś czego nie mamy i nie znamy, jest rozsądnym rozwiązaniem?

Czytaj dalej…