Dodam jeszcze ,że 0,2% tlenku wegla w powietrzu to śmierć dla PT Klienta który tym oddycha........... sory ale to nie zabawa - aż ciarki mnie przechodzą na myśl ,że ktoś może to wąchać.nie wiem czy dobrze zauważyłem w schemacie ale czy doprowadzasz powietrze jednocześnie do dysz i nad zrębki od góry kolumny?
no ja bym tego nie wąchał, nawet bym nie stał w pomieszczeniu gdzie ten gaz się wydobywa, niby warto robić głupie żeczy żeby potem przy piwie opowiadać ale zaczadzenie się jest mało ambitne.i gaz zmienił nawet zapach nieco przypominał gaz z kuchenki
Kogenerator HG
-
- Doświadczony
- Posty:473
- Rejestracja:17 mar 2006, 20:16
Wtedy powietrza miałeś nie za dużo, ale za mało - świadczy o tym czarny popiół. Mam takie dziwne wrażenie, że masz za słaby wentylator i ciągniesz za mało powietrza, przez co złoże nie rozgrzewa się jak należy. Powinno dostać tak z 1000°C, to jest temp. białego żaru. Nie wiem, czy ten sprzęt to wytrzyma, wydaje mi się, że masz tam trochę mało szamotu, po zaizolowaniu stal się naprawdę mocno nagrzeje i najpewniej sfajczy wtrymiga.
I na Boga, NIE WĄCHAJ TEGO!
edit: I jeszcze jedno - nie ganiaj tego bez chłodzenia gazu. To co wylatuje z urządzenia ma kilkaset stopni. Mniejsza o destrukcyjne działanie na sam wentylator i łożyska, bo to każdy wie, ale gęstość takiego gorącego gazu jest żałośnie mała i wentylator nie ma wydajności.
edit ponownie:
I na Boga, NIE WĄCHAJ TEGO!
edit: I jeszcze jedno - nie ganiaj tego bez chłodzenia gazu. To co wylatuje z urządzenia ma kilkaset stopni. Mniejsza o destrukcyjne działanie na sam wentylator i łożyska, bo to każdy wie, ale gęstość takiego gorącego gazu jest żałośnie mała i wentylator nie ma wydajności.
edit ponownie:
Zdecydowanie to nie jest wystarczające, powinien być efekt taki jak na filmie: http://www.youtube.com/watch?v=Kkcff8gJr0A[...] efekt który otrzymałem nie zadowala mnie, a może za duzo wymagam i to jest wystarczające?
Ostatnio zmieniony 10 mar 2009, 23:29 przez Coondelboory, łącznie zmieniany 2 razy.
nie no od jednego zakirania się kity nie odwali, pod tym względem CO nie jest taki zły bo nie kumuluje się w organiźmie nie powoduje zatruć przewlekłych a po niewielkim podtruciu po kilku dniach wszystko wraca do normy. Jednak szkoda zdrowia na takie zabawy, a co do trzymania nieszczelnej instalacji w domu i narażania się na długie ekspozycje to już zupełne wariactwo.Dodam jeszcze ,że 0,2% tlenku wegla w powietrzu to śmierć dla PT Klienta który tym oddycha
No z ta kumulacją to bym się z Kolegą nie zgodził ...
CO wiąże się z hemoglobiną znacznie silniej jak tlen i taka komórka krwi jest już stracona dla procesu oddychania. Nie ma mozliwosci jej przywrócenia normalnej funkcji. CO jest niebezpieczne bo hemoglobina majac do wyboru cząsteczkę O2 i CO - wybiera ta ostatnią bo jest w tym układzie bardziej reaktywna.
CO wiąże się z hemoglobiną znacznie silniej jak tlen i taka komórka krwi jest już stracona dla procesu oddychania. Nie ma mozliwosci jej przywrócenia normalnej funkcji. CO jest niebezpieczne bo hemoglobina majac do wyboru cząsteczkę O2 i CO - wybiera ta ostatnią bo jest w tym układzie bardziej reaktywna.
Aleście najechali na mnie no po prostu nie wiem za kiracza mnie chyba macie a może się tak o mnie martwicie , powiem jedno samobójcą nie jestem, mam świadomość "cichego zabójcy" i nie trzymam tego w domu a rura wylotowa podczas prób wypuszczona była 4 metry poza budynek warsztatu na wolnym powietrzu.
Bardziej liczyłem na dyskusje na temat samego procesu zgazowania.
Coondelboory dzieki za linka bardzo ciekawy i budujący.
Chłodnicy gazu nie robiłem bo chciałem najpierw samą zgazowarke wypróbować, bedzie to jednak niezbędne urządzenie do dalszych prób.
Może jakieś podpowiedzi na temat samej chłodnicy ja chcę wykorzystać stary boyler i zrobić w nim coś na zasadzie płuczki podobnie jak na tym filmiku. Wie ktoś może co ten gostek miał w tej beczce 200l, domyślam się że jakiś filtr ale czy na pewno?
BBK
Bardziej liczyłem na dyskusje na temat samego procesu zgazowania.
Coondelboory dzieki za linka bardzo ciekawy i budujący.
Chłodnicy gazu nie robiłem bo chciałem najpierw samą zgazowarke wypróbować, bedzie to jednak niezbędne urządzenie do dalszych prób.
Może jakieś podpowiedzi na temat samej chłodnicy ja chcę wykorzystać stary boyler i zrobić w nim coś na zasadzie płuczki podobnie jak na tym filmiku. Wie ktoś może co ten gostek miał w tej beczce 200l, domyślam się że jakiś filtr ale czy na pewno?
BBK
-
- Doświadczony
- Posty:473
- Rejestracja:17 mar 2006, 20:16
W beczce jest filtr, to wysokie z pompą obiegową to chłodnica.[...]Wie ktoś może co ten gostek miał w tej beczce 200l, domyślam się że jakiś filtr ale czy na pewno?
BBK
A bojler się nada, tyle, że trzeba by zrobić z niego bełkotkę albo skruber (a najlepiej oba razem - na dole bełkotka, od góry skruber), a wcześniej wymalować od środka jakimś polimerem (silikonem?), żeby był kwasoodoprny. Nie wiem, czy to nie wyjdzie drożej niż kwasówka w wersji Ankota.
nie do końca jest stracona bo kompleks z CO ma jakąś tam jeszcze odwracalność, poza tym erytrocyty nie są wieczne, powstają w szpiku kostnym i maksymalnie po kilku miesiącach "umierają" w śledzionie, w efekcie czego zdrowy człowiek po 2-3 miesiacach "wymienia" cala krew. Dlatego CO i HCN nie wywołują przewlekłych zatruć, powikłań, nie są rakotwórcze, jednorazowa nieznaczna ekspozycja nie daje powikłań, z czynników niszczących hemoglobinę gorsze są amino- i nitroareny, bo choć utleniona przezeń hemoglobina szybko "zutylizuje" sie w śledzionie i zastąpi ja nowa, kumulują sie w tkance tłuszczowej i będą podtruwać przez długie lata. Paradokslanie bardziej szkodliwy w sensie długofalowym będzie skórny i oddechowy kontakt ze smołą drzewną sadzą itp niż incydentalne powąchania HG, ale wiadomo BHP to podstawa, zwłaszcza w zamkniętych pomieszczeniach, drobna nieszczelność, kilka minut i pa pa, stąd ta reakcja że ktoś radosnie to wąchaCO wiąże się z hemoglobiną znacznie silniej jak tlen i taka komórka krwi jest już stracona dla procesu oddychania.
Co do zapachu gazu, to nie żaden zapach gazu, tylko nawanniaczy dodawanych do GZ, tak smierdzą merkaptany, tioetery i inne nieutlenione siarkowe pochodne węglowodorów, co może swiadczyc że proces jednak był beztlenowy.
pytałem się o te dysze, bo po przejrzeniu schematu wydaje mi się że podgrzane powietrze doprowadzasz nad wsad a z tamtąd do dysz, nie bardzo to rozumiem, zgazowarki zasilane dyszami raczej są od góry hermetyczne, inaczej strefa utleniania i redukcji moze się "rozjechać", no moze zapalic sie juz na górze, dalej zajdzie zgazowanie a w dyszach gaz bedzie się bezproduktywnie dopalał. Radziłbym zrobić test uszcelniająć te rury idące nad wsad, a powietrze doprowadzic dyszami z zewnątrz.
BBQ zdaje się pisał po co wprowadza powietrze na górępytałem się o te dysze, bo po przejrzeniu schematu wydaje mi się że podgrzane powietrze doprowadzasz nad wsad a z tamtąd do dysz, nie bardzo to rozumiem, zgazowarki zasilane dyszami raczej są od góry hermetyczne, inaczej strefa utleniania i redukcji moze się "rozjechać", no moze zapalic sie juz na górze, dalej zajdzie zgazowanie a w dyszach gaz bedzie się bezproduktywnie dopalał. Radziłbym zrobić test uszcelniająć te rury idące nad wsad, a powietrze doprowadzic dyszami z zewnątrz.
chodziło o to żeby wsad trochę się podgrzał i częściowo odparowała woda, wtedy do strefy utleniania doprowadzona byłaby para wodna
rozwiązanie wydaje się być logiczne, o ile oczywiście nie dojdzie do zapłonu na górze wsadu. Jeżeli miałoby to miejsce należałoby rozdzielić strumienie i na górę zgazowarki wprowadzać tylko część powietrza a resztę bezpośrednio.
Ok na dziś mam dość nic konkretnego nie udało mi sie uzyskać.
Małe wyjaśnienie odnośnie podawania powietrza:
Wcześniej do prób górę komory miałem całkiem otwarta - zakładałem, że przy współprądowej zgazowarce przy pełnym zasypie drobnymi trocinami lub cheblowinami powietrze nie będzie aż tak przepływać przez wsad gdy dysze mam przy dolnej części. Mogło sie ono jednak przedostawać miedzy ścianami a cegłami szamotowymi i to do samego rusztu, więc na górę założyłem pokrywę i uszczelniłem ją jak i inne małe nieszczelności, oraz zaślepiłem wlot rury podajnika ślimakowego. Na wlot podający powietrze do dysz zamontowałem zawór aby móc regulować jego ilość.
Różne próby robiłem i nawet przydławiałem wylot na mniejsze średnice i dalej nic nie wychodzi tak jakby wiecej w składzie było niepalnych cząstek niż palnych. Dzisiejsze próby tez robiłem bez wymiennika gaz/powietrze bedzie mnie to kosztowało nastepne łożysko.
Jeszcze jedno - jak podkrece obroty wentylatora to znacznie wiecej wydziela sie wody nawet przy przydławionym wylocie tak jakby łopatki wentylatora działały na gaz jak centryfuga na mleko.
Na razie najlepszy wynik udało mi się uzyskać gdy rozpaliłem wsad od góry, czyli przeciw prądowe zgazowanie (komora była załadowana tylko brykietem z węgla drzewnego), wtedy na wylocie uzyskałem bezbarwny gaz, który po przyłożeniu palnika palił sie delikatnym niebieskim płomieniem, jednak to wszystko za mało.
Jeszcze jedno jak wykręcam dysze podczas pracy to końcówki ich były prawie białe więc same sie skrócą w niedługim czasie.
Podsumowanie na dziś:
za mało palnych cząstek w składzie gazu i nasuwają mi sie przyczyny
- może zła budowa dolnej częsci komory zgazowania
- możebrak zwężenia u dołu ?
- może za wysokie albo za niskie umiejscowienie dysz?
- może za drobne trociny?
- może nie da się robić prób bez przynajmniej chłodnicy w której wykropli sie para?
- może brak kompletnego zaizolowania wszystkiego łacznie z popielnikiem i wymiennikiem gaz/powietrze wtedy uzyskał bym znacznie wyższe temperatury całości gdzie właśnie była moja idea budowy wymiennika aby oddać jak najwięcej ciepła z powrotem do samego procesu zgazowania.
Pozdrawiam
BBK
Małe wyjaśnienie odnośnie podawania powietrza:
Wcześniej do prób górę komory miałem całkiem otwarta - zakładałem, że przy współprądowej zgazowarce przy pełnym zasypie drobnymi trocinami lub cheblowinami powietrze nie będzie aż tak przepływać przez wsad gdy dysze mam przy dolnej części. Mogło sie ono jednak przedostawać miedzy ścianami a cegłami szamotowymi i to do samego rusztu, więc na górę założyłem pokrywę i uszczelniłem ją jak i inne małe nieszczelności, oraz zaślepiłem wlot rury podajnika ślimakowego. Na wlot podający powietrze do dysz zamontowałem zawór aby móc regulować jego ilość.
Różne próby robiłem i nawet przydławiałem wylot na mniejsze średnice i dalej nic nie wychodzi tak jakby wiecej w składzie było niepalnych cząstek niż palnych. Dzisiejsze próby tez robiłem bez wymiennika gaz/powietrze bedzie mnie to kosztowało nastepne łożysko.
Jeszcze jedno - jak podkrece obroty wentylatora to znacznie wiecej wydziela sie wody nawet przy przydławionym wylocie tak jakby łopatki wentylatora działały na gaz jak centryfuga na mleko.
Na razie najlepszy wynik udało mi się uzyskać gdy rozpaliłem wsad od góry, czyli przeciw prądowe zgazowanie (komora była załadowana tylko brykietem z węgla drzewnego), wtedy na wylocie uzyskałem bezbarwny gaz, który po przyłożeniu palnika palił sie delikatnym niebieskim płomieniem, jednak to wszystko za mało.
Jeszcze jedno jak wykręcam dysze podczas pracy to końcówki ich były prawie białe więc same sie skrócą w niedługim czasie.
Podsumowanie na dziś:
za mało palnych cząstek w składzie gazu i nasuwają mi sie przyczyny
- może zła budowa dolnej częsci komory zgazowania
- możebrak zwężenia u dołu ?
- może za wysokie albo za niskie umiejscowienie dysz?
- może za drobne trociny?
- może nie da się robić prób bez przynajmniej chłodnicy w której wykropli sie para?
- może brak kompletnego zaizolowania wszystkiego łacznie z popielnikiem i wymiennikiem gaz/powietrze wtedy uzyskał bym znacznie wyższe temperatury całości gdzie właśnie była moja idea budowy wymiennika aby oddać jak najwięcej ciepła z powrotem do samego procesu zgazowania.
Pozdrawiam
BBK
na pewno tak nie działają gazów się nie da rozdzielić tak łatwo w wirówce, na pewno nie takiej. Natomiast co mi przychodzi do głowy to to że jest za dużo powietrza większe obroty powodują że jest go jeszcze więcej i drewno spala się bardziej całkowicie, inaczej mówiąc gaz wtedy jest słabszy a zamiast wodoru i metanu jest woda, jesli wyższym obrotom odpowiadal by mniej palny gaz jest to jakis trop.Jeszcze jedno - jak podkrece obroty wentylatora to znacznie wiecej wydziela sie wody nawet przy przydławionym wylocie tak jakby łopatki wentylatora działały na gaz jak centryfuga na mleko.
No wreszcie coś drgnęło.
Sprawdziłem ten mój wymiennik pod kontem szczelności i okazało się, że jest bardziej szczelny niż przypuszczałem, delikatny wyciek, który po dokręceniu sprężyny dociskowej zniknął. Zamontowałem go na swoje miejsce i w odróżnieniu od poprzednich prób podłączyłem wentylator cyrkulacyjny. Ponieważ ani wymiennik, ani płaszcz podajnika nie jest jeszcze izolowany więc w całości stanowiło to sporą chłodnice i efektem tego była niska temperatura na wylocie - nawet po kilku godzinach.
Gaz sie jeszcze sam nie palił po przyłożeniu palnika, ale znacznie się wzmacniał. Z ostatniego stopnia wymiennika po kilkugodzinnych próbach spuściłem około 2 litry "czarnej wody".
Kolego stolec coś chyba masz racje, że za dużo powietrza, muszę dokładnie przeanalizować w teorii płomiennice, której u mnie tak sobie zdałem sprawę praktycznie nie ma jako osobny element jak to ma miejsce w innych zgazowarkach i choćby w tej opisanej w książce.
Może macie pomysły jak poprawić ten element
Sprawdziłem ten mój wymiennik pod kontem szczelności i okazało się, że jest bardziej szczelny niż przypuszczałem, delikatny wyciek, który po dokręceniu sprężyny dociskowej zniknął. Zamontowałem go na swoje miejsce i w odróżnieniu od poprzednich prób podłączyłem wentylator cyrkulacyjny. Ponieważ ani wymiennik, ani płaszcz podajnika nie jest jeszcze izolowany więc w całości stanowiło to sporą chłodnice i efektem tego była niska temperatura na wylocie - nawet po kilku godzinach.
Gaz sie jeszcze sam nie palił po przyłożeniu palnika, ale znacznie się wzmacniał. Z ostatniego stopnia wymiennika po kilkugodzinnych próbach spuściłem około 2 litry "czarnej wody".
Kolego stolec coś chyba masz racje, że za dużo powietrza, muszę dokładnie przeanalizować w teorii płomiennice, której u mnie tak sobie zdałem sprawę praktycznie nie ma jako osobny element jak to ma miejsce w innych zgazowarkach i choćby w tej opisanej w książce.
Może macie pomysły jak poprawić ten element
Wymyśliłem sposób na poprawienie mojej "płomiennicy"
Z prawej strony rozwiązanie, które nie zdaje egzaminu a z lewej nowe. Co o nim sądzicie, dodam tylko, że maksymalnie do popielnika płomiennicą zjechać mogę 17 cm.
Łącznie cała długość płomiennicy od rusztu do dysz będzie miała teraz 46cm, a i wywale cegły szmotowe powyżej dysz tak jak na rysunku.
Jeszcze jedno zamierzam zrobić a mianowicie cegiełki nie dawać luzem jak to dotychczas miało miejsce (choć były dobrze podocinane i spasowane) ale na zaprawie szmotowej, szczeliny pomiędzy cegłami mogły powodować niekontrolowany przepływ powietrza.
Z prawej strony rozwiązanie, które nie zdaje egzaminu a z lewej nowe. Co o nim sądzicie, dodam tylko, że maksymalnie do popielnika płomiennicą zjechać mogę 17 cm.
Łącznie cała długość płomiennicy od rusztu do dysz będzie miała teraz 46cm, a i wywale cegły szmotowe powyżej dysz tak jak na rysunku.
Jeszcze jedno zamierzam zrobić a mianowicie cegiełki nie dawać luzem jak to dotychczas miało miejsce (choć były dobrze podocinane i spasowane) ale na zaprawie szmotowej, szczeliny pomiędzy cegłami mogły powodować niekontrolowany przepływ powietrza.
Jak dla mnie, dysze są dużo za wcześnie. W zgazowarce Imberta są one znacznie, znacznie bliżej zwężenia płomienicy.
Może w tym jest problem, że gaz przebywa w strefie reakcji za długo?
Może w tym jest problem, że gaz przebywa w strefie reakcji za długo?
Interesują Cię alternatywne paliwa i odnawialne źródła energii? Na pewno zaciekawią Cię też przygotowania na trudne czasy (tzw. nowoczesny survival)
Wróć do „Stacjonarne małej mocy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika. i 61 gości