Kiedyś oglądałem wyniki badań elektrowni Opole (o ile się nie mylę) ze
współspalania. Wynikało z nich, że dodatek biomasy do węgla można traktować
jako "uszlachetnienie" paliwa. Więc dodatkowae nakłady można
usprawiedliwić. A spalanie czystej biomasy też niesie pewne zagrożenia
logistyczne. Jej mniejsza kaloryczność w przeliczeniu na tonę i mała
gęstość w porównniu do węgla wymaga przestrzeni. Czyli albo (bardzo) duże
składowisko, albo częste dostawy. Oba rozwiązania mają wady, a składowanie
to deszcz, czyli utrata WO. Moim zdaniem jedynym rozsądnym wyjściem w
prawidłowym wykorzystaniu biomasy jest uzywanie urządzeń do zamiennego
spalania węgla i biomasy. Latem przy małym zapotrzebowaniu na energię idzie
czysta biomasa. A składowisko nawet może być odkryte. Zimą zamiast biomasy
idzie węgiel. A obie substancje można zgazować
W mojej okolicy jest bardzo dużo tartaków i stolarni. I wszystkie palą w
swoich kotłowniach trocinami. Nadwyżki trocin sprzedają dla badylarzy itp.
Jeżeli Twoja maszyneria do kogeneracji ruszy, to te instytucje powinny się
nią zainteresować. Teraz produkują tylko ciepło do suszenia drewna, a będą
mogli robić ciepło i elektryczność. W dodatku część kotłowni jest strasznie
prymitywna, robiona jeszcze w PRL. Jeżeli uda się wycisnąć ze zgazowania
dobrą sprawość, to prąd będzie gratis
Kto wie, czy w pewnym momencie nie
nastąpi boom na małe (poniżej 1MW) elektrociepłownie na gaz drzewny
stawiane w zakładach drzewnych lub ich najbliższych okolicach. A w kolejce
do zgazowania stoi jeszcze słoma