Dopłaty psują nie tylko nasz rynek, ale także są jednym z powodów głodu w
biednych rejonach świata. Nieststy, bogate państwa uwielbiają pławienie się
w socjalistycznych fikcjach (tania żywność dla obywateli) tracąc z oczu
wszystkie negatywne skutki. Jednak są wyjątki, gdy ograniczone dopłaty mogą
być naprawdę bardzo pożyteczne. Jeżeli dopłaty do uprawy roślin białkowych
uzna się za grant naukowy na sprawdzenie ich opłacalności w Polsce, to ja
jestem za. Nastawianie się na hodolę zwierząt na bazie importowanej paszy w
obliczu rychłej zapaści światowego rolnictwa i braków ropy jest IMHO
nieporozumieniem.
A jeżeli chodzi o ślazowiec, to mam co do tej rosliny pewne wątpliwości.
Jeżeli priorytetem ma być ograniczenie nakładu pracy, to polecałbym raczej
topinambur (słonecznik bulwiasty). Ta roslina rosła kiedyś w moim ogrodzie
jako chwast i muszę powiedzieć, że bardzo skuteczny (tłumiała nawet
pokrzywy). Corocznie dawała dużo masy nadziemnej, a i bulw z tego co
zauważyłem tez było sporo. Ma ona tez tę właściwość, że może być użytkowana
na wiele różnych sposobów. Od palenia w piecach jak ślazowcem, po paszę czy
pędzenie bimbru niczym z ziemniaków. Topinambur ze wszystkich roslin
energetycznych wydaje się typowym "złotym środkiem".
Nie wiem jak dokładnie UE definiuje użytki zielone czy łąki. Ale gdyby nie
był ważny skład gatunkowy roslinności, to jest wiele metod "wzbogacenia"
takiej łąki w lepsze niz trawa rosliny energetyczne. Topinambur może
skutecznie rosnąć obok trawy. Ale można tez próbować z krwawnikiem,
lebiodą, bylicą czy nawet łopianem. Wszystkie rosną bardzo mocno i tylko
należałoby znaleźć badania, który chwast łąkowy jest najlepszą biomasą