: 23 lut 2009, 17:16
już widzę jak kierowca na postoju łupie szczapy bo zima sroga
Forum na temat zasilania silników spalinowych (i innych urządzeń) drewnem.
http://www.drewnozamiastbenzyny.pl/forum/
http://www.drewnozamiastbenzyny.pl/forum/viewtopic.php?f=4&t=645
Może źle interpretuję te dane, ale jak dla mnie świadczą one o małejDla klasycznego imbertowskiego gazu o WO=5,2 (dla war izolowanych - bez strat ale i bez rekuperacji) wartość WO mieszanki wynosi 2,5 czyli 72% benzyny i to jest to 30% straty mocy, natomiast dla gazu uzyskanego w analogicznym procesie zgazowania ale nie powietrznym a tlenowym o WO=10, WO mieszanki jest 3,23 czyli 85% benzyny i niewiele mniej jak cng. sprawność zimna zgazowania wynosiła 0,88 dla obu procesów podobnie jak temperatura końcowa.
Powyżej mamy obraz idealnej zgazowarki do której należy dążyć. NawetNatomiast stosujac zgazowanie w warunkach mozliwie beztlenowych z dostarczeniem ciepła z zewnątrz mozna wycisnąć z gazu granicznie WO=12 i WO mieszanki do 3,5.
wstępnie to mi tak wychodzi że rekuperacje wpływa drastycznie na WO, przede wszystkim na sprawność, jeśli chodzi o rekuperacje HG/powietrze lub tlen to zmniejsza ona zapotrzebowanie na tlen (powietrze), czyli spada azot ale i ilośc wnoszonej energii, wzrasta WO ale zaraz działa "samoregulacja" i przesuwamy się niewiele. W typowym Imbercie rekuperator przeciwprądowy HG/powietrze jest w stanie zawrócić góra 20% energii (pojemność cieplna powietrza na które jest zapotrzebowanie jest wielokrotnie mniejsza niz gazu) gdyby podać tlen to będzie kilka % - szkoda zachodu. W przemysłowym sprzęcie można pchać energię ogrzewając, wstępnie odgazowując biomasę przed trafieniem do gazogeneratora ale to też stosunkowo mało energii. Proces beztlenowy jest raczej poza zasięgiem bo ogrzanie przeponowe calej zgazowarki wymaga ciepła o temp >1000C w ilości 20-30% WO otrzymanego gazu, tak gorących spalin nie ma.W dodatku ta róznica jest przy braku rekuperacji, jej dołożenie zmniejszy ją zapewne do poziomu poniżej 20%.
to spora przesada tlen mam byc produkowany na bieżąco pod ciśnieniem zbliżonym do atmosferycznego, w aparaturze będzie go może kilka m3 i to nie sądzę. Oczywiście że podgrzewanie tlenu to rozwiązanie raczej studyjne, służące szacowaniu ile można oszczędzić dzięki ciepłu niskotemperaturowemu (o niższej temp niż proces gazyfikacji). W praktyce żadnym wybuchem to nie grozi najwyżej popaleniem dysz doprowadzających tlen.Osobiście spałbym spokojniej gdyby w mojej piwnicy była aparatura używająca wodoru niż tlenu.