Nie wiem, czy rośliny jakimi są algi żywią się węglowodanami? Cały myk w
algach polega na tym, że do rozwoju potrzebują CO2, oraz takich samych
mikro i makro-elementów jak inne rosliny. Ponieważ podczas przetwarzania
alg da się te składniki odzywcze cofnąć (odpowiednik wysypania popiołu na
uprawy energetyczne), to jedynie trzeba dać algom CO2, światło i ciepło.
To z pozoru proste, ale w powietrzu jest dosyć mało CO2. Na upartego
można policzyć, ile powietrza trzeba przepchnąć przez basen z
algami, aby uzyskać odpowiednik 1 l ON. Innym problemem jest światło. Algi
na powierzchni zacienią te pod spodem, więc całość trzeba mieszać. Na
szczęście algi nie wymagają ciągłego światła, czyli okresy zacienienia nie
wpłyną negatywne na ich wzrost. Jeżeli zapewni się im 50-100W/m2 to
wystarczy do dobrego wzrostu. Na koniec zostaje ciepło, jak go nie będzie
dosyć, to algi najpierw spowolnią wzrost, a w krańcowych warunkach zginą.
Czyli mamy przynajmniej trzy punkty dostarczania energii - pompowanie
powietrza, mieszanie alg i ich dogrzewanie. Sprawność przemiany światła na
energię dla glonów jest na poziomie 3% - kilka razy mniej niż fotowoltaika
i tylko trochę więcej niż miskant czy burak cukrowy. Wiele informacji o
fotosyntezie, jej sprawności oraz wydajności roślin jest w książce "Energia
słoneczna w służbie człowieka". Nota bene - jakbym miał do wyboru hodować
algi lub kukurydzę czy buraki wybrałbym te drugie. Są znacznie mniej
upierdliwe