Lakierobejca jest dosyć prymitywną powłoką, ale ma swoje zalety. Gdy drewno
najpierw się zabejcuje, a później polakieruje to wszelkie niedoskonałości
obróbki wylazą na wierzch. Lakierobejca tworzy przyciemnioną powłokę, więc
je zamaskuje. Poza bejcą jest też ciekawa metoda sztucznego starzenia
drewna - kilkukrotne malowanie bardzo rozcieńczonym nadmanganianem potasu.
Doskonale sprawdza się przy dębie, nawet wprost z młodego drzewa wygląda
jakby miał ze sto lat
Chociaż IMHO malowanie czy bejcowanie drewna ze
starego, kilkusetniego dębu to zbrodnia którą należałoby ścigać prawem
Kiedyś często używałem lakierów uretanowych, łatwe w stosowaniu, nie
zmieniają barwy drewna (oczywiście po Caponie) i są bardzo odporne. Na
parapet czy stół raczej za słabe, przede wszystkim chemiczna odporność
szwankuje.
W starych farbach rzeczywiście było dużo ołowiu, lecz on raczej
zabezpieczył ten parapet przed szkodnikami. Jeżeli był on zrobiony przez
fachowca, to przed malowaniem na 100% zagruntowano go rozcieńczonym
pokostem. To dało doskonałą przyczepnośc dla farby, ciepłe powietrze jej
nie usunie bez przypalenia drewna pod spodem. Ja odnawiając stare ramy
resztę farby musiałem drapać cykliną. Podejrzewam też, że po wielu latach
oleje z farb tak mocno wniknęły w głąb drewna, że zaipregnowały je na
wskroś.