: 13 lip 2008, 15:10
Ja nie chcę spalać biomasy w tych kilku elektrowniach, bo to kompletny
nonsens. Właściwy kierunek to nie kilkanaście, a kilkaset, czy nawet kilka
tysięcy elektrociepłowni pomykających na czystej biomasie. Zauważyłem, że
firmy energetyczne też do tego doszły i powoli odchodzą od współspalania z
węglem w elektrowniach. W to miejsce stawiają instalacje małej mocy
(głównie elektrociepłownie) dla czystej biomasy. Potencjał jest bardzo
duży. Na CIRE znajduje się dokument Ministerstwa Gospodarki omawiający
potencjał elektrociepłownictwa. Wynika z niego, że ilość eneregii
elektrycznej i moc EC byłaby "na styk" z naszym zapotrzebowaniem. Byłaby,
gdybyśmy 100% ciepła produkowali w elektrociepłowniach. A na dzień
dzisiejszy ok. 70% ciepła pochodzi z ciepłowni
Z tym wyjałowianiem gleby to nie jest do końca tak jak piszesz. To fakt, że
jak spali się słomę w EC, to należy uzupełnić wyniesione z nią składniki
pokarmowe. Tyle tylko, że jak napisał kris większość jest w popiele po spaleniu
słomy (zasada zachowanie materii). Jeżeli instalacja spala czystą biomasę,
to wystarczy ten popiół spowrotem wysypać na pola. Przez komin ucieka
głównie azot i siarka. Na szczęscie w słomie jest tak mało azotu, że czy
słoma zostaje na polu, czy jest wywieziona dla gleby wsio rawno. Wywożenie
biomasy z pola może zmniejszyć ilość pruchnicy. Ale nie musi. Sam system korzeniowy
roślin jest w stanie dostarczyć dużo pruchnicy. Wystarczy co jakiś czas
wysiać rzepak i nie ma strachu. Kiedyś miałem działkę na piachu. Przez
kilka lat stosowałem tylko popiół drzewny i rosliny poplonowe na zielony
nawóz. I z każdym rokiem ziemia robiła się coraz lepsza
Drewno nie jest totemem, to zwykły materiał dla gospodarki. Jego racjonalne
wykorzystanie nie zmienia bilansu CO2. Wręcz przeciwnie - jeżeli drewno
zostanie użyte do budowy domów czy mebli CO2 w nim zawarty zostanie
uwięziony nawet na setki lat. Jeżeli to samo drewno zostanie w lesie, to po
kilkudziesięciu latach drzewo samo umrze. Po śmierci drzewa w góra
kilkadziesiąt lat mikroorganizmy je rozłożą uwalniając CO2 do atmosfery.
Czyli z powodu bilansu CO2 lepiej ścinać drzewa i robić z nich meble
Oczywiście w miejsce każdego wyciętego drzewa trzeba posadzić nowe. Akurat
w Polsce to jest standard i znacznie więcej drzew się sadzi niż wycina.
Sadzi się gęsciej, aby drzewa miały odpowiednie warunki wzrostu. Po pewnym
czasie młodnik nalezy przetrzebić i mamy z niego pierwszą biomasę. Później
wycina się drzewa chore a w lasach gospodarczych także nie nadające się
dla przemysłu - kolejna biomasa. Po ścięciu drzewa zostają gałęzie -
biomasa. W tartaku po pocięciu na deski zostają obrzyny i trociny - i znowu
biomasa. Na koniec w stolarni powstaje cała masa trocin, wiórów i kawałków
odciętego drewna. IMHO tylko idiota zrezygnowałby z tak dobrego i darmowego
opału Kilkanaście lat temu pracowałem w stolarni i widziałem jak
codziennie kilka przyczep trocin szło na wysypisko. Mam nadzieję, że taka
sytuacja już nigdzie w Polsce nie ma miejsca.
Co do ogarniania całości sytuacji to w pełni się zgadzam. Tworząc prawo
całkiem ignoruje się jego skutki. Właśnie współspalanie połączone z
całkowitym wyeliminowaniem wielu mikroelementów z przyrody jest tego
przykładem. Ale nie ma co za długo analizować. Wystarczy popatrzeć, jak
przyroda sobie radzi z obiegiem materii i to zadekretować prawnie Takim
prawem na 100% nie robimy sobie (lub naszym dzieciom) kuku
nonsens. Właściwy kierunek to nie kilkanaście, a kilkaset, czy nawet kilka
tysięcy elektrociepłowni pomykających na czystej biomasie. Zauważyłem, że
firmy energetyczne też do tego doszły i powoli odchodzą od współspalania z
węglem w elektrowniach. W to miejsce stawiają instalacje małej mocy
(głównie elektrociepłownie) dla czystej biomasy. Potencjał jest bardzo
duży. Na CIRE znajduje się dokument Ministerstwa Gospodarki omawiający
potencjał elektrociepłownictwa. Wynika z niego, że ilość eneregii
elektrycznej i moc EC byłaby "na styk" z naszym zapotrzebowaniem. Byłaby,
gdybyśmy 100% ciepła produkowali w elektrociepłowniach. A na dzień
dzisiejszy ok. 70% ciepła pochodzi z ciepłowni
Z tym wyjałowianiem gleby to nie jest do końca tak jak piszesz. To fakt, że
jak spali się słomę w EC, to należy uzupełnić wyniesione z nią składniki
pokarmowe. Tyle tylko, że jak napisał kris większość jest w popiele po spaleniu
słomy (zasada zachowanie materii). Jeżeli instalacja spala czystą biomasę,
to wystarczy ten popiół spowrotem wysypać na pola. Przez komin ucieka
głównie azot i siarka. Na szczęscie w słomie jest tak mało azotu, że czy
słoma zostaje na polu, czy jest wywieziona dla gleby wsio rawno. Wywożenie
biomasy z pola może zmniejszyć ilość pruchnicy. Ale nie musi. Sam system korzeniowy
roślin jest w stanie dostarczyć dużo pruchnicy. Wystarczy co jakiś czas
wysiać rzepak i nie ma strachu. Kiedyś miałem działkę na piachu. Przez
kilka lat stosowałem tylko popiół drzewny i rosliny poplonowe na zielony
nawóz. I z każdym rokiem ziemia robiła się coraz lepsza
Drewno nie jest totemem, to zwykły materiał dla gospodarki. Jego racjonalne
wykorzystanie nie zmienia bilansu CO2. Wręcz przeciwnie - jeżeli drewno
zostanie użyte do budowy domów czy mebli CO2 w nim zawarty zostanie
uwięziony nawet na setki lat. Jeżeli to samo drewno zostanie w lesie, to po
kilkudziesięciu latach drzewo samo umrze. Po śmierci drzewa w góra
kilkadziesiąt lat mikroorganizmy je rozłożą uwalniając CO2 do atmosfery.
Czyli z powodu bilansu CO2 lepiej ścinać drzewa i robić z nich meble
Oczywiście w miejsce każdego wyciętego drzewa trzeba posadzić nowe. Akurat
w Polsce to jest standard i znacznie więcej drzew się sadzi niż wycina.
Sadzi się gęsciej, aby drzewa miały odpowiednie warunki wzrostu. Po pewnym
czasie młodnik nalezy przetrzebić i mamy z niego pierwszą biomasę. Później
wycina się drzewa chore a w lasach gospodarczych także nie nadające się
dla przemysłu - kolejna biomasa. Po ścięciu drzewa zostają gałęzie -
biomasa. W tartaku po pocięciu na deski zostają obrzyny i trociny - i znowu
biomasa. Na koniec w stolarni powstaje cała masa trocin, wiórów i kawałków
odciętego drewna. IMHO tylko idiota zrezygnowałby z tak dobrego i darmowego
opału Kilkanaście lat temu pracowałem w stolarni i widziałem jak
codziennie kilka przyczep trocin szło na wysypisko. Mam nadzieję, że taka
sytuacja już nigdzie w Polsce nie ma miejsca.
Co do ogarniania całości sytuacji to w pełni się zgadzam. Tworząc prawo
całkiem ignoruje się jego skutki. Właśnie współspalanie połączone z
całkowitym wyeliminowaniem wielu mikroelementów z przyrody jest tego
przykładem. Ale nie ma co za długo analizować. Wystarczy popatrzeć, jak
przyroda sobie radzi z obiegiem materii i to zadekretować prawnie Takim
prawem na 100% nie robimy sobie (lub naszym dzieciom) kuku