"taksówki jeżdżą na oleju rzepakowym..."
Zielonogórscy i gorzowscy taksówkarze leją do swoich baków olej rzepakowy. Olej ze sklepu jest o złotówkę tańszy od paliwa na stacjach
Wsiadam do taksówki, granatowego mercedesa przy dworcu PKP w Zielonej Górze. Jedziemy trzy minuty w milczeniu, po czym kierowca pyta. - Nie czuje pan dziwnego zapachu?
- No, jest jakaś taka słodka woń - odpowiadam zdziwiony.
- Cholera, jednak zapach się przedostaje do środka. Od dwóch miesięcy już nie leję ropy, tylko olej rzepakowy z Biedronki. Wychodzi taniej, tylko auto pachnie jak smażalnia frytek - śmieje się. - Jeździ wolniej, ale po co mi szybkość do jazdy po mieście.
Odkąd cena litra ropy od lutego wzrosła o 50 gr na litrze (do 3,90), coraz więcej zielonogórskich i gorzowskich taksówkarzy przerzuca się na olej jadalny. Mogą to robić tylko ci jeżdżący dieslem (czyli na olej napędowy, a nie na benzynę). - Mój kolega już parę lat temu podpatrzył to u kierowców niemieckich - tłumaczy taksówkarz na postoju w centrum Gorzowa. - Cena ropy jest z kosmosu. Niedługo wszyscy będziemy kupować olej w marketach, a nie na stacjach. Świat stoi na głowie. Rolnicy palą w piecach zbożem, bo tańsze niż węgiel, a my jeździmy na rzepakowym.
- Ja leję pół na pół. Nic nie musiałem w silniku zmieniać, ani wtrysków regulować, ani zapłonu. Silniczek mięciutko chodzi, no i pachnie grillem. Za trzylitrową bańkę płacę w Biedronce 8,19 zł. Za to kupiłbym na stacji zaledwie dwa litry ropy - tłumaczy gorzowski taryfiarz.
Okazuje się, że metoda jazdy "na olej rzepakowy" znana jest też w innych regionach, kierowcy z całej Polski relacjonują w internecie doświadczenia z jazdy na jadalnym oleju. - Mam znajomego taryfiarza w Gdańsku, który do mercedesa 124 leje rzepakowy plus kieliszek jakiegoś rozrzedzacza, nazwy nie znam. Rzepakowy bierze w beczkach gdzieś na Pomorzu, wprost z wytłaczalni. Koszt litra takiego paliwa to ok. 1,24 zł za litr - relacjonuje internauta z Gdańska.
W internecie można dowiedzieć się też, że lepszy jest olej przepracowany, taki ze smażalni. - On jest rzadszy, lepiej się pali. Lepiej niż niejedna ropa kupiona na podejrzanej stacji - tłumaczą taksówkarze.
Internauta z Wrocławia: - Byłem świadkiem, jak kierowca taxi na parkingu pod Tesco wyniósł dwie duże butle czystego oleju jadalnego. Wlał do baku, wsiadł do auta i pojechał.
Czy napęd na olej jadalny może uszkodzić silnik? Zdaniem byłego rajdowca, mechanika Andrzeja Szyjkowskiego, w dieslach nowej generacji, z tzw. pompami wysokociśnieniowymi i elektroniką, jazda na oleju rzepakowym jest niemożliwa. - Czujniki zablokują w nich pracę silnika. Ale przy starszych dieslach 8-10-letnich nic się nie dzieje - mówi. - Kłopot może być w zimie, bo olej jadalny zgęstnieje i potrzebne są podgrzewacze. Ale w lecie nie ma to wpływu na pracę silnika.
Naczelnik Mirosław Jesiołkiewicz z wojewódzkiego oddziału Inspekcji Transportu Drogowego w Gorzowie wyjaśnia, że w przypadku wykrycia w baku oleju jadalnego kierowca dostaje mandat, a o sprawie zawiadamiany jest urząd skarbowy. A to dlatego, że na każdym litrze oleju jadalnego używanego jako paliwo budżet państwa traci ponad złotówkę akcyzy.
Wkleilem , bo za pre dni zniknie.
Wsiadam do taksówki, granatowego mercedesa przy dworcu PKP w Zielonej Górze. Jedziemy trzy minuty w milczeniu, po czym kierowca pyta. - Nie czuje pan dziwnego zapachu?
- No, jest jakaś taka słodka woń - odpowiadam zdziwiony.
- Cholera, jednak zapach się przedostaje do środka. Od dwóch miesięcy już nie leję ropy, tylko olej rzepakowy z Biedronki. Wychodzi taniej, tylko auto pachnie jak smażalnia frytek - śmieje się. - Jeździ wolniej, ale po co mi szybkość do jazdy po mieście.
Odkąd cena litra ropy od lutego wzrosła o 50 gr na litrze (do 3,90), coraz więcej zielonogórskich i gorzowskich taksówkarzy przerzuca się na olej jadalny. Mogą to robić tylko ci jeżdżący dieslem (czyli na olej napędowy, a nie na benzynę). - Mój kolega już parę lat temu podpatrzył to u kierowców niemieckich - tłumaczy taksówkarz na postoju w centrum Gorzowa. - Cena ropy jest z kosmosu. Niedługo wszyscy będziemy kupować olej w marketach, a nie na stacjach. Świat stoi na głowie. Rolnicy palą w piecach zbożem, bo tańsze niż węgiel, a my jeździmy na rzepakowym.
- Ja leję pół na pół. Nic nie musiałem w silniku zmieniać, ani wtrysków regulować, ani zapłonu. Silniczek mięciutko chodzi, no i pachnie grillem. Za trzylitrową bańkę płacę w Biedronce 8,19 zł. Za to kupiłbym na stacji zaledwie dwa litry ropy - tłumaczy gorzowski taryfiarz.
Okazuje się, że metoda jazdy "na olej rzepakowy" znana jest też w innych regionach, kierowcy z całej Polski relacjonują w internecie doświadczenia z jazdy na jadalnym oleju. - Mam znajomego taryfiarza w Gdańsku, który do mercedesa 124 leje rzepakowy plus kieliszek jakiegoś rozrzedzacza, nazwy nie znam. Rzepakowy bierze w beczkach gdzieś na Pomorzu, wprost z wytłaczalni. Koszt litra takiego paliwa to ok. 1,24 zł za litr - relacjonuje internauta z Gdańska.
W internecie można dowiedzieć się też, że lepszy jest olej przepracowany, taki ze smażalni. - On jest rzadszy, lepiej się pali. Lepiej niż niejedna ropa kupiona na podejrzanej stacji - tłumaczą taksówkarze.
Internauta z Wrocławia: - Byłem świadkiem, jak kierowca taxi na parkingu pod Tesco wyniósł dwie duże butle czystego oleju jadalnego. Wlał do baku, wsiadł do auta i pojechał.
Czy napęd na olej jadalny może uszkodzić silnik? Zdaniem byłego rajdowca, mechanika Andrzeja Szyjkowskiego, w dieslach nowej generacji, z tzw. pompami wysokociśnieniowymi i elektroniką, jazda na oleju rzepakowym jest niemożliwa. - Czujniki zablokują w nich pracę silnika. Ale przy starszych dieslach 8-10-letnich nic się nie dzieje - mówi. - Kłopot może być w zimie, bo olej jadalny zgęstnieje i potrzebne są podgrzewacze. Ale w lecie nie ma to wpływu na pracę silnika.
Naczelnik Mirosław Jesiołkiewicz z wojewódzkiego oddziału Inspekcji Transportu Drogowego w Gorzowie wyjaśnia, że w przypadku wykrycia w baku oleju jadalnego kierowca dostaje mandat, a o sprawie zawiadamiany jest urząd skarbowy. A to dlatego, że na każdym litrze oleju jadalnego używanego jako paliwo budżet państwa traci ponad złotówkę akcyzy.
Wkleilem , bo za pre dni zniknie.
Widać zaczyna się sezon ogórkowy w prasieMam znajomego taryfiarza w Gdańsku, który do mercedesa 124 leje rzepakowy plus kieliszek jakiegoś rozrzedzacza, nazwy nie znam. Rzepakowy bierze w beczkach gdzieś na Pomorzu, wprost z wytłaczalni. Koszt litra takiego paliwa to ok. 1,24 zł za litr - relacjonuje internauta z Gdańska.
W internecie można dowiedzieć się też, że lepszy jest olej przepracowany, taki ze smażalni. - On jest rzadszy, lepiej się pali. Lepiej niż niejedna ropa kupiona na podejrzanej stacji - tłumaczą taksówkarze.
1.LOOOL - DORWIJCIE TEGO FACETA- BŁAGAM toć on wszystki nasze koncepcje i kombinacje z biodieslem rozwala tym magicznym dodatkiem
2. LOOOOOOOOOOOOOOL - lepiej się pali bo jest wysoka zawartość węgla z frytek :D:D:D
maszakow
Wróć do „Inne paliwa alternatywne”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika. i 55 gości