Dwa elektryczne „maluchy”

Przedstawiam Wam dziś dwa „maluchy” – pojazdy o różnych przeznaczeniach i zupełnie różnym wyglądzie. Oba z napędem elektrycznym.

ambulans elektryczny

Maluch nr 1 to norweski samochodzik marki Think. Docelowo: ambulans. Trudno było mi uwierzyć, że takie maleństwo na 4-ech kółkach można uznać za pojazd, którym porusza się ekipa ratowników medycznych. Elektryczny ambulans, jak każda przyzwoita karetka pogotowia ratunkowego, wyposażony jest w niezbędny nowoczesny sprzęt ratowniczy. Jeśli będziecie na holenderskiej wyspie Terschelling, a przypadkiem bylibyście zmuszeni wezwać pogotowie, nie zdziwcie się, kiedy zamiast oczekiwanej furgonetki na sygnale zobaczycie nadjeżdżającego elektrycznego malucha. Elektryczny ambulans  na w pełni naładowanej baterii ma zasięg do 180 km. Możliwe, że przestaniecie się dziwić, dlaczego na wspomnianej wyspie  pomoc medyczna nadjedzie  niewielką sanitarką napędzaną prądem, kiedy napiszę, że na Terschelling jest tylko niecałe 20 km dróg i nieco ponad 81 km ścieżek rowerowych. Na tak maleńkim obszarze ambulans o napędzie elektrycznym powinien sprawdzić się w 100%.

p70

Maluch nr 2 to elektryczne, trójkołowe autko miejskie, pokazane na tegorocznych targach Tokio Motor Show. Samochodzik jest dwuosobowy; nazwano go Dubbed P70t Conch i jak na takiego malca waży całkiem sporo, bo ponad 1800 kg. Może służyć jako taksówka lub zwyczajny pojazd dla dwojga, którzy nie znoszą dojeżdżać do pracy środkami komunikacji miejskiej. Jedyne, co wiadomo o jego osiągach towartość momentu obrotowego:  141 Nm. Autko w wersji prototypowej jest dziełem studentów kierunku projektowania na jednym z japońskich uniwesytetów.

Elektryczne auta niewielkich rozmiarów mogą stać się w niedalekiej już przyszłości pojazdami często widywanymi na ulicach. Ciasnota zurbanizowanego świata wymusza na twórcach aut, by ich dzieła były niewielkie i ekonomiczne. A coraz bardziej wyśrubowane normy ekologiczne idą w sukurs postępowi prac nad praktycznym wykorzystaniem elektrycznego napędu w pojazdach.

Żaden z przedstawionej powyżej dwójki aut nie jest tylko futurystyczną wizją o bliżej nieokreślonym zastosowaniu. Takich autek będzie prawdopodobnie na miejskich drogach coraz więcej.

Źródło: Ecofriend

Komentarzy do wpisu “Dwa elektryczne „maluchy””: 5.

  1. jofistron says:

    No tak, a co zrobimy z tą całą masą zużytych ogniw i hektolitrami kwasu z akumulatorów? Już chyba lepsze drewno zamiast benzyny.

  2. jofistron says:

    Ach! Przypomniałem sobie jeszcze o idei pojazdów napędzanych rozpędzonym kołem zamachowym, ale ostatnio o tym cicho. To bardziej odnawialny napęd i w sam raz na taką wyspę, bo tam wszędzie niedaleko i wieje, to można do rozruchu użyć np. wiatraków. Istnieje też możliwość wykorzystania do napędu energii sprężyn nakręcanych jak w zabawkach. Słyszałem nawet, że jakaś firma produkuje seryjnie takie radia i krótkofalówki (dobre w dżungli albo w zliberyzowanej Polsce). W starej książce „Nowoczesne zabawki” natknąłem się na opis ogniwa ziemnego, czyli jak zakopiemy w ogródku stare żelastwo i będziemy często podlewać, to zbierzemy pomidory z prądem.

  3. Tak, tak… Pomidory z prądem to na pewno wyrosną. Tyle tylko, że po ich spożyciu to konsument mógłby stać się, przez przypadek, nośnikiem całkiem ładnej dawki ładunków.

    Koło zamachowe bardziej kojarzy mi się z warsztatem garncarza niż z pojazdem mechanicznym. Gdyby było inaczej, żyrobusy robiłyby obecnie furorę.

    Każdy napęd ma swoje plusy i minusy. Ludzie i tak wybiorą to,co najbardziej będzie odpowiadać in, oraz środowisku naturalnemu (przy założeniu, że świadomość ekologiczna naszego gatunku znacznie się poprawi, oraz – tak podejrzewam – po wyciągnięciu średniej arytmetycznej zysków i strat każdej ze stron).

    Swoją drogą: czy możesz doprecyzować myśl „Już chyba lepsze drewno zamiast benzyny” w odniesieniu do napędu elektrycznego?

  4. jofistron says:

    Slowa „juz lepsze drewno zamiast benzyny” znaczy po prostu,
    ze lepiej benzyne zastapic drewnem niz pradem. Prad przecez tez trzeba wyprodukowac, a to dzieje sie prawie bez udzialu energii odnawialnej, no i te straty…
    Czy ludzie wybiora co najlepsze dla przyrody, to raczej watpliwe.
    Na pewno wybiora co tanszei wygodniejsze. Tutaj jest pole do upowszechniania innego stylu
    zycia – przez lenistwo i kieszen, a potem edukacje. Co do tych pomidorow, to
    byl zart, ale dwie duze blachyz roznych metali zakopane w ziemi na glebokosc do 2m
    daja napiecie 1V. Elektrolitem sa sole zawarte w glebie. To takie piekne i proste, nic nie dymi, nie szumi,
    a prad daje, tylko trza wiecej blach i deszczu.
    To, ze nie ma pojazdow wykorzystujacych bezwladnosc kolanapedowego, nie musi byc wina tej idei, lecz innych przyczyn zewnetrznych np. jakiegos lobby elektrycznego. Czy latajace skrzydla to byly zle samoloty? Nie, ale przetarg na zamowienie zadowe w USA wygralo lobby tradycjonalistow i juz nikt do tego pomyslu nie wroci.

  5. durszlak says:

    No a słyszeliście o (chyba) francuskich samochodzikach na sprężone powietrze? Jak o tym czytałem to naprawdę byłem pod silnym wrażeniem. Samochodzik wielkości matiza pędzący z prędkościami powyżej 100 km/h i o zasięgu ponad 120 km między „tankowaniami”. „Tankowanie” trwające 5 – 10 minut i jazda dalej. W dodatku przy jeździe z górki i hamowaniu silnikiem można uzupełniać „paliwo w zbiorniku”. Ciekawe?
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *