Dotacja na dom pasywny? Po co?

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) zasłużył się już w oczach opinii publicznej dotacjami na montaż kolektorów słonecznych. Teraz idzie krok dalej — pojawił się bowiem pomysł, by pieniądze dawać również na budowę domów bardzo niskoenergetycznych — pasywnych.

Tak przynajmniej wynika z materiałów propagandowych to znaczy prasowych, jakie Fundusz udostępnił w piątek.

Na tym etapie mówimy dopiero o projekcie, który poddany jest konsultacjom społecznym. Mam nadzieję, że nic z tego pomysłu nie wyjdzie…

Bo ogólne zasady miałyby być takie:

  • z dotacji skorzystać może osoba fizyczna budująca dom albo kupująca dom lub mieszkanie od dewelopera,
  • jeśli wskaźnik zużycia energii użytkowej na ogrzewanie będzie poniżej 15 kWh/m² rocznie (jak dla standardu domu pasywnego), dotacja wyniesie 40 000 PLN brutto dla domu lub 20 000 PLN brutto dla mieszkania,
  • jeśli wskaźnik będzie poniżej 40 kWh/m² rocznie, dotacja wyniesie odpowiednio 20 000 i 10 000 PLN brutto,
  • brutto, czyli trzeba zapłacić podatek dochodowy (18, 32, albo więcej procent),
  • a w dodatku niezbędne jest pośrednictwo banku, czyli kredyt.

Kredyt dużym problemem nie będzie. To nie jest tak, jak w przypadku dotacji na kolektory, gdzie część inwestorów taki zakup poczyni za gotówkę. I tak większość domów budujemy za kredyty hipoteczne.

Gorzej, gdy ktoś będzie chciał ją kupić albo zbudować za gotówkę, np. ze sprzedaży mieszkania ze spadku. Wtedy będzie musiał wziąć kredyt hipoteczny, a koszty jego obsługi (nawet przy spłaceniu jak najszybciej się da) mają szansę pochłonąć całość tej dotacji.

Nie do końca obawiam się wzrostu cen różnych urządzeń (który ponoć można zaobserwować na rynku kolektorów), choć premia dla domu pasywnego wymusza np. instalację wentylacji mechanicznej. Można więc będzie przyjąć, że to będzie pośrednio dotacja właśnie na takie urządzenie, co może podnieść ich koszty.

Jak zwykle w przypadku dotacji z państwowych pieniędzy (te nie są z budżetu, ale to nie ma znaczenia), skorzystają na tym najbardziej banki i wykonawcy, a inwestorom zostanie niewiele.

Osobiście jestem przeciwnikiem jakichkolwiek dotacji, a jeśli NFOŚiGW ma za dużo pieniędzy, niech inwestuje je w gminne oczyszczalnie ścieków, systemy selektywnej zbiórki odpadów, czy tego typu większe inwestycje. I bez pośrednictwa banków…

Komentarzy do wpisu “Dotacja na dom pasywny? Po co?”: 10.

  1. bogdan says:

    Ciekawe dziś też poruszyłem ten temat.
    Wg mnie idea ciekawa lecz założenia złe.
    Jak już Nfoś chce to niech dofinansuje małe energooszczędne domy. Wchodzenie w ten standard pasywny jest nieporozumieniem. Ciekawe jest że większość osób które lobbują za bomami pasywnymi nigdy w nich nie było.

  2. Janusz says:

    Nie zgodzę się z Tobą ze tylko banki i wykonawcy na tym skorzystają. Tak jest teraz z kolektorami słonecznymi, popatrz ilu ludzi ma pracę przy montażu kolektorów ile z tego ma Państwo, nowe firmy powstały monterskie, firmy płacą podatki, urzędy pracy nie muszą płacić bezrobotnym to się bez 2 zdań opłaca dla Państwa. 300 mln złotych inwestycji a spokojnie gospodarka na tym zyska więcej. Uważam , że w tym kierunku powinno się iść i kryzys nas na bank ominie

  3. @Janusz: lepszy pożytek dla gospodarki byłby, gdyby te pieniądze w niej pozostały, a nie zostały zabrane przez państwo i rozdysponowane.

    300 mln PLN dotacji od rządu to lekko licząc 600 mln PLN zabranych wcześniej w formie różnego rodzaju podatków. Kiepski interes dla gospodarki.

  4. Darek says:

    Janusz prezentuje bardzo polpularny na swiecie keynesizm. W uproszczeniu polega on na tym, ze jak damy ludziom pieniadze (niewazne, ze komus zabrane lub po prostu wydrukowane), to gospodarka zacznie sie rozwijac. Sztandarowym przykladem „rozwoju” moze byc Hiszpania z gigantyczna liczba nikomu niepotrzebnych mieszkan. A wybudowano je w/g zasady „latwo przyszlo (czyt. dali na nie pieniadze), latwo poszlo (czyt. kurcze, nie udalo sie zarobic, ale dzieki dotacjom nic nie stracilem).

    Panstwo powinno tylko i wylacznie pilnowac regul gry. Dotowanie CZEGOKOLWIEK szybko skonczy sie spektakularna klapa. Najgorsze jest to, ze podatnicy nie moga wypisac sie z tych dotacji, bo podatki zbiera sie pod przymusem. Za kilka lat bedziemy takze ZMUSZENI do budowy domow pasywnych. Chocby z tego powodu nie widze sensu jakichkolwiek dotacji, chcemy powrotu do centralnego sterowania i centalnego rozdzialu kasy? Ciekawe kiedy znowu zaczna „rozdawac” mieszkania?

  5. Jestem za dotacją, bo to jedyna szansa, żeby przekonać do zintegrowanego energetycznego projektowania budynków, czyli do wykonywania audytu projektowego na etapie koncepcyjnego architektonicznego projektowania. Sama wykonuję takie analizy i projektuję budynki niskoenergetyczne. Zainteresowanie od strony inwestorów indywidualnych jest równe zeru.

  6. Darek says:

    Zwykly indywidualny inwestor zwykle nie ma zielonego pojecia o funkcjonowaniu domu. Jego pojecie o energii i projektowaniu jest jeszcze mniejsze. Co gorsza wiedza na w/w tematy u naszych USTAWODAWCOW w najlepszym wypadku jest taka sama (chce miec nadzieje, ze nie jest mniejsza). W takich okolicznosciach latwo przewidziec efekty dofinansowania:

    Na etapie ustanawiania prawa pojawia sie „perelki” ktorych zadaniem bedzie wsparcie dla krewnych i znajomych krolika tworzacego prawo (syndrom „lub czasopisma”)
    Podczas wdrazania prawa nikt nie bedzie zwracal uwagi na zdrowy rozsadek, wazne bedzie uzyskanie dotacji. Ostatni przyklad z zycia – aby fotowoltaike uczynic oplacalna za prad z niej uzyskany bedzie sie placilo ponad 1000zl/MWh (obecnie prad kosztuje 200 zl/MWh)

    Czy nie lepsze byloby zobligowanie architektow do poddania audytowi energetycznemu kazdego nowego projektu? Im dalej trzymamy budzet od tego typu spraw tym lepiej dla kraju, bo na dzien dzisiejszy dlug rosnie coraz szybciej.

  7. Łukasz says:

    Dlaczego wchodzenie w standard pasywny jest nieporozumieniem? Niemcy i inne kraje wchodzą w ten standard rezygnując już nawet z poziomu tylko energoosczędnego a My co? Mamy dalej zbierać ochłapy Europy? Niech inwestorzy sami decydują czy chcą energooszczędny czy pasywny! Ty buduj energooszczędny a ktoś inny wybierze pasywny. Nie należy dążyć do takich ograniczeń! Jak możesz wypisywać takie bzdury. Akurat mnie to wyjątkowo trafia bo ja jestem zdecydowany na taki dom. Nie wiem co za wnioski można wyciągnąć po byciu w „jakimś” domu. Na kawie byłeś czy co?

  8. Nie ma sensu dotowanie nieopłacalnych elementów takiego domu, czyli np pomp ciepła, ale MA SENS dotowanie budynków których budowa kosztuje tyle samo, a ARCHITEKTURA PROJEKTOWANA HOLISTYCZNIE (okna, przegrody pełne, masa akumulacyjna, ogrody zimowe) powoduje, że dom jest energooszczędny.

  9. Mracin says:

    Tak naprawdę nigdy nie wiadomo jak z tymi dotacjami, jest mnóstwo w umowach kruczków, które trzeba dokładnie przeanalizować, budując dom pasywny, musimy być przygotowani na dwukrotne koszty niż budowa domu systemem gospodarczym, wszystkie materiały budowlane, są niestety o wiele droższe.

  10. Wielokrotnie spotkałem się z sytuacją gdy wycena a realne koszty były na tak odrębnych biegunach, że w głowie się to nie mieściło inwestorowi. Pasywność kosztuje za każdym razem gdy się na nią decydujemy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *