Osiągnąć bezpieczeństwo energetyczne w skali całego kraju, całej gospodarki, jest niezmiernie trudno. Wymaga to bowiem olbrzymich inwestycji, planowania w wieloletniej perspektywie, a czasem wręcz likwidacji całych zakładów przemysłowych.
Na szczęście w skali domu jednorodzinnego o to jest łatwiej. A pod pewnymi względami — zupełnie łatwo.
Autonomiczne ciepło
Nasze budynki (w naszym klimacie) najwięcej energii wymagają do ogrzewania i przygotowywania ciepłej wody użytkowej. To dobrze, bo akurat ciepło w sposób lokalny wytworzyć jest bardzo łatwo.
Po pierwsze, budynek powinien mieć grubą izolację ścian, podłogi i dachu, ale także dużą masę, zdolną do akumulacji dużych ilości ciepła. To podniesie komfort korzystania z domu (zmniejszając wahania temperatury), ale też pozwoli lepiej zagospodarować nadwyżkę ciepła, która może się w ciągu doby pojawiać w budynku. Oczywiście wentylacja mechaniczna z odzyskiem ciepła także spowoduje obniżenie strat ciepła.
Po drugie, korzystamy ile tylko to możliwe, z energii słonecznej. Chodzi zarówno o uzysk ciepła przez okna, jak i różnego rodzaju wynalazki pozwalające na pozyskiwanie dodatkowych jej ilości — kolektory słoneczne, ściany Trombe’a, itd.
Po trzecie, resztę ciepła dostarczamy w oparciu o drewno, wierzbę energetyczną, albo biogaz. W ogrzewanie kompostem jakoś w naszej strefie klimatycznej nie bardzo wierzę…
Ważne, by to drewno wykorzystywać w sposób możliwie efektywny — czyli najlepiej z użyciem kotła zgazowującego.
Energia do przygotowywania posiłków
Wersja dla cierpliwych — kuchenka na drewno. I dla skłonnych do wyrzeczeń. Bo nikt przecież nie będzie rozpalać ognia w takiej kuchence wieczorem, by ugotować wodę na dwie herbaty. Trzeba byłoby więc robić po południu te herbaty w termosie.
Wersja dla ambitnych — kuchenka na biogaz. Biogaz można wytworzyć w domu, z pomocą dość prostej aparatury. Ale jednak wymaga to pewnej dozy samozaparcia.
Energia elektryczna
Tu się zaczynają znacznie większe inwestycje.
Technicznie możliwe jest zbudowanie takiego układu baterii słonecznych, akumulatorów i turbin wiatrowych (albo wodnych), by zapewnić 100% autonomię energetyczną pod kątem zapotrzebowania na prąd. To tylko kwestia ilości wydanych pieniędzy.
Dlatego raczej buduje się instalacje zasilane bateriami w odniesieniu właśnie do ich zdolności produkcyjnych. I okazuje się, że nie cały dom zasilany jest z baterii, a tylko część odbiorników. Także grzałka w bojlerze, bo można baterie słoneczne używać także do grzania wody użytkowej.
Ale jeśli celem jest tylko zapewnienie relatywnego bezpieczeństwa energetycznego, nie trzeba mieć domu w pełni autonomicznego energetycznie. Wystarczy, by własne źródło było w stanie zasilić systemy niezbędne dla funkcjonowania domu:
- instalację centralnego ogrzewania (pompka obiegowa, podajnik paliwa w kotle, wentylator w kotle, sterowniki i regulatory, siłowniki sterujące przepływem wody),
- pompę do wody lub hydrofor,
- wentylację mechaniczną (wentylator, sterowanie).
A zamiast zapalać w każdym pokoju po kilka stuwatowych żarówek, można przecież zapalić kilka świec. 😉
A co powiesz na to, że w moim mieście stosuje się izolację ścian, ale tylko dwóch z czterech ścian. Z tego co wiem, to jest to powszechna praktyka w niektórych mieścinach, czego wcale nie rozumiem.
Stary, czyżbyś mieszkał na Śląsku, bo tutaj stosuje się tego typu praktyki. Ostatnio jak byłem u ciotki, to nieustannie o tym gadała…
Wypada tylko cieszyć się, że nie jestem z opisywanych przez poprzedników okolic. U mnie problemem jest samo doprowadzenie do modernizacji budynku, a jak to nastąpi to wszystko przebiega szybko i poprawnie, choć wiem, że to zasługa wykonującej pracę firmy.
Autorze, podobnie jak Ciebie, mnie także za bardzo nie przekonuje grzanie kompostem. A i pomysł z zapalaniem świec bardzo ekonomiczny 😉
Jeżeli chodzi o pojawiający się w komentarzach sposób ogrzewania budynków mieszkalnych, to jest to istny folklor i zależy od władz danego miasta. Co do tekstu, to rozwiązanie z biogazem bardzo ciekawe, swoją drogą przede mną dopiero tekst z tworzeniem takowego w domowych warunkach.
Sam myślę o domu który mógłby przeżyć 2-3 dni bez energii od zewnętrznych dostawców.
Ogniwa fotowoltaiczne cenowo jeszcze ujdą, ale np. zakup akumulatorów Ni-Fe (np. Iron Edison) to delikatnie rzecz ujmując rzecz nierealna pod względem finansowym.
Kolejna sprawa to kuchnia na drewno. Przy wentylacji mechanicznej zrównoważonej z rekuperacją nie ma szans na jej montaż (brak zamkniętej komory spalania). Pozostaje więc wentylacja naturalna lub hybrydowa.
Żeby nie tracić komfortu związanego z nawiewem zimnego powietrza można by zastosować okna skrzynkowe z nawiewnikami AIR-IN. Fiński producent tego „patentu” podaje ciekawe wyniki pomiarów tego rozwiązania . Powietrze między skrzydłami ogrzewa się od ciepła przenikającego przez szybę wewnętrznego skrzydła. Z tym że w Polsce nie są oferowane takie rozwiązania.