Czym jest Peak Oil (i czy trzeba się tego bać?)

Peak Oil jest pojęciem, które powoli zaczyna się pojawiać w środkach masowego przekazu. Warto je znać i w pełni rozumieć, bo już niedługo (za kilka lat?) w gazetach i TV nie będzie się mówiło o ociepleniu klimatu czy innych nieistotnych zagadnieniach, a tylko o Peak Oil.

Czym jest Peak Oil?

Peak Oil to, tłumacząc wprost z języka angielskiego, szczyt produkcji ropy naftowej. Ot, na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że to nic strasznego. Po prostu dochodzimy do momentu, w którym wydobywamy najwięcej ropy naftowej ze wszystkich złóż. A potem produkcja się zmniejsza.

Pierwotne szacunki Peak Oil wg Hubberta - wykres

Pierwotne szacunki Peak Oil wg Hubberta - wykres

Powyższy obrazek pokazuje pierwotny szacowany przebieg zmian wydobycia ropy naftowej na świecie, opracowany przez M. Hubberta w 1956. Hubbert, amerykański geolog pracujący dla Shella, przedstawił tę prognozę na spotkaniu Amerykańskiego Instytutu Naftowego. Model zakładał, że szczyt produkcji ropy naftowej ze źródeł na terenie USA nastąpi w latach 1965-1970, a szczyt globalnej produkcji ropy — w okolicy roku 2000. Zakładał, że produkcja będzie rosnąć do roku 2000, rysując wykres o kształcie zbliżonym do krzywej dzwonowej, a później spadnie, rysując symetryczną część wykresu. A cały model oparty był o dotychczasowe dane dotyczące produkcji ropy naftowej (niebieska część wykresu) i informacji o rozpoznanych ówcześnie zasobach tego surowca.

Hubbert pomylił się o kilka lat, bo w latach 1970-tych nastąpił globalny kryzys naftowy. Ceny ropy mocno wzrosły, zużycie spadło, więc i zapasy ropy na świecie przez krótki czas były mniej eksploatowane. Z tego powodu dziś szacuje się, że Peak Oil miał miejsce w 2005 roku.

Czy trzeba się tego bać?

Wydawałoby się, że Peak Oil tak naprawdę nic nie zmieni. Niestety, zmienił, i to dużo — choć może do końca nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Peak Oil nie oznacza końca ropy naftowej i to widać na pierwszy rzut oka na wykres. Oznacza za to koniec taniej ropy — oznacza, że wszystkie tanie zasoby ropy naftowej zostały już wyeksploatowane. I mam tu na myśli nie tylko koszt wydobycia liczony w dolarach na baryłkę, ale także koszt energetyczny wydobycia. Wiadomo, że łatwiej jest wydobyć ropę naftową w Arabii Saudyjskiej, gdzie wystarczy tylko wywiercić dziurę w ziemi. Gorzej jest w przypadku piasków roponośnych w Kanadzie, które trzeba załadować koparką na ciężarówkę, przewieźć do rafinerii, tam przy pomocy ciepła oddzielić ją od piasku, i dopiero wtedy można z niej korzystać jak z normalnej ropy naftowej. Do jej produkcji zużywa się więc znacznie więcej energii — a gdy wydatek energetyczny na wydobycie ropy będzie większy, niż zysk energetyczny z jej wykorzystania, będziemy mieli poważny kłopot.

Co będzie dalej?

Jedno jest pewne — ropa będzie drożeć, choć nie wiadomo jeszcze, w jakim stopniu. Tak naprawdę, nikt nie wie, ile zasobów ropy naftowej możemy jeszcze wykorzystać. Zwłaszcza państwa należące do OPEC są oszustami pod względem raportowania swoich rozpoznanych rezerw. W ostatnich latach znacznie zwiększyły raportowane do OPEC rezerwy, wcale nie chwaląc się publicznie żadnymi dużymi odkrytymi polami naftowymi. Dlaczego? To akurat jest bardzo proste — OPEC rozdziela między swoich członków limity dziennej produkcji ropy naftowej proporcjonalnie do zgłoszonych przez nich rezerw. Skoro tak, jedną z metod na zwiększenie strumienia petrodolarów, jest właśnie kreatywna księgowość.

Rozwiązania?

Nie okłamujmy się — na horyzoncie nie widać żadnego rozwiązania tej kłopotliwej sytuacji. Ani samochody hybrydowe, ani biopaliwa, nie są rozwiązaniem. Nie ma bowiem metody na to, by dziś czy w perspektywie kilku najbliższych lat zastąpić sporą część produkcji paliw ropopochodnych z innych źródeł. Samochody elektryczne pewnie byłyby rozwiązaniem, gdyby nie miały swoich wad i gdyby można było łatwo zbudować infrastrukturę potrzebną do ich ładowania.

Wykres — na licencji CC-BY-2.5.

Komentarzy do wpisu “Czym jest Peak Oil (i czy trzeba się tego bać?)”: 6.

  1. solaris says:

    Ciekawa analiza. Dodam że problemy z tanią ropą pchną badania nad innymi źródłami energii OZE czy EV. Ja osobiście katastrofy się nie obawiam a w dłuższej perspektywie peak oil może przynieś światu korzystne zmiany

  2. Ja się katastrofy obawiam nie dlatego, że nie wierzę w postęp technologiczny w pozyskiwaniu innych źródeł energii czy wykorzystywaniu innych jej nośników (np. wodór). Mam po prostu wrażenie, że będzie on troszkę zbyt późny. A wystarczy kilka miesięcy czy rok, by kilkukrotnie droższa niż rok wcześniej ropa naftowa narobiła naprawdę poważnego zamieszania w świecie.

    Sam staram się brać pod uwagę to, że ropa kiedyś będzie znacznie droższa, niż dziś, choćby pod względem planowania własnej kariery zawodowej czy poszukiwania miejsca na budowę domu. I to polecałbym wszystkim, takie ostrożne (ale bez przesady) patrzenie w przyszłość. 🙂

  3. Nawet jeśli Peak Oil nie nastąpił w 2005 roku, stanie się to w ciągu kilku lat. Całkowicie się z Tobą Krzysztof zgadzam – ludzie budujący domy powinni brać to pod uwagę. Przecież większość Polaków jak się już buduje to na całe życie, jak nie na kilka pokoleń..

  4. Irek says:

    „Nie okłamujmy się — na horyzoncie nie widać żadnego rozwiązania tej kłopotliwej sytuacji.”

    tutaj bym się nie zgodził ponieważ rządy takich krajów jak Niemcy, Austria, Szwecja, Dania, Japonia czy Holandia się starają rozwiązać tą sytuację proekologiczną polityką!

    Samochody hybrydowe oraz elektryczne wraz z elektrowniami słonecznymi, wiatrowymi i wodnymi znacznie zmniejszą zużycie ropy tak samo jak powstrzymywanie rozwoju biednych państw przez np. Niemcy (pomoc humanitarna dla afryki ma kilka celów o których każdy jarzący człowiek wie). W dodatku ciągle prowadzone są badania nad nowymi źródłami energii.

    Wierzę iż kryzys nie nastąpi jeśli cały świat zacznie działać tak jak Niemcy czy Japonia ,a nie jak USA (1/4 zużycia ropy na świecie toż to absurd) czy CHRL!

  5. @Irek: proekologiczna polityka też nie pomoże. Hybrydy nie wyeliminują popytu na ropę.

  6. Irek says:

    Tak panie Krzysztofie ale zmniejszenie zużycia ropy to 1 krok do uniezależnienia się od niej całkowicie, wpierw będziemy się starali wyeliminować ropę z energetyki potem z transportu ,a później jako składnik tworzyw sztucznych (chociaż tutaj sam nie jestem pewien do końca).

    Nie można od razu uniezależnić się od ropy naftowej, ponieważ konsekwencje gospodarcze byłyby bardzo bolesne dla nas wszystkich ,a dla arabów w szczególności (co by mnie cieszyło).

    Langsam aber sicher tak się przeprowadza takie rewolucyjne przemiany, sam nauczyciel od chemii i fizyki mi to mówił że Oilpeak nie będzie taki trudny do przetrwania dla Niemiec i że jedynie Chiny, USA i UK mogą mieć problemy oraz arabowie którym się skończą pieniądze za nic! tak więc bądźmy optymistami 😉

    Proszę popatrzeć jak jakie zmiany dokonały gospodarki państw cywilizacji zachodniej po kryzysie naftowym w 1970r zużycie ropy znacznie zmalało i ten proces postępuje z dnia na dzień, w naszym rządzie nie brakuje mądrych ludzi którzy wiedzą że ropa wiecznie nie popłynie oraz iż trzeba będzie dokonać w związku z tym zmian na ogromną skalę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *